wtorek, 11 listopada 2014

XXXI. Kiedy praw­da w końcu wyj­dzie na jaw, je­dyne co po­zos­ta­je to przyjąć ją w całości.

- Paula.. - zaczął powoli, patrząc na moją byłą współlokatorkę, która stała obok kanapy i patrzyła na nas twarzą pozbawioną jakiegokolwiek wyrazu. - To nie tak jak myślisz.. - powiedział, a ja jęknęłam w duchu. Przecież jest dokładnie tak jak myśli. Ona chyba pomyślała o tym samym bo na jej twarzy w końcu pojawiły się jakieś emocje. Tak jak się spodziewałam, żadnych pozytywnych na niej nie było.
- A jak jest? - spytała, drżącym głosem, a ja zaczęłam się modlić, żeby tylko się nie rozpłakała. Wbiłam wzrok w kanapę, choć wiedziałam, że powinnam mu pomóc w końcu byłam tak samo winna ale byłam zbyt wielkim tchórzem, żeby spojrzeć jej w oczy, a co dopiero, żeby się odezwać.
- Mieliśmy ci powiedzieć, gdy wrócisz. Wiem, że nie ma na to żadnego wytłumaczenia..
- Wytłumaczenia?! - krzyknęła. - Mój chłopak zdradził mnie z moją byłą współlokatorką, którą uważałam za przyjaciółkę. - powiedziała, a ja nie musiałam jej widzieć, żeby wiedzieć, że zaczyna płakać. - Od kiedy to trwa? - spytała, a ja ponownie zamarłam, zastanawiając się czy powie jej prawdę.
- Jakiś czas.. - mruknął, chyba zdając sobie sprawę z tego, że nasz zw.. nasza relacja trwa prawie odkąd się wprowadziłam i niekoniecznie chce jej o tym mówić. 
- Jakiś czas.. - powtórzyła, pociągając nosem. Chyba zdała sobie sprawę, że musiało to trwać dość długo.
- Paula to nie było tak.. My nie spotykaliśmy się regularnie. Zrozum, że my się kochamy.. - próbował ją przekonać, a ja zdobyłam się na odwagę, żeby na nią popatrzyć. Wyglądała jak jedno wielkie nieszczęście, a ja poczułam, że robi mi się niedobrze. Wszystko przeze mnie.
- Sebastian o tym wie? - spytała, patrząc na mnie, a ja jedynie pokręciłam przecząco głową. - Tak myślałam. Oszukaliście mnie oboje i.. - urwała, obrzucając nas pogardliwym spojrzeniem. - Nawet nie chce mi się na was patrzeć bo się was brzydzę.. - pokręciła głową i biorąc wcześniej głęboki oddech, wyszła szybkim krokiem z mieszkania, trzaskając za sobą drzwiami. Staliśmy przez chwile w milczeniu, nie bardzo wiedząc co robić.
- Miała klucze do mojego mieszkania.. - odezwał się w końcu. - Pewnie chciała zrobić mi niespodziankę..
- I jej się udało. - mruknęłam. - Wiesz co ja chyba pojadę do siebie..
- Co? Dlaczego? - spytał zaskoczony. - Lena wiem, że ta cała sytuacja jest okropna ale nie pozwól, żeby to zniszczyło wszystko to co jest między nami.. - doskoczył do mnie przerażony jakby tym, że teraz ja wyjdę trzaskając drzwiami. Nie miałam takiego zamiaru. Ja po prostu chciałam zostać teraz sama. W sumie nie wiedziałam nawet dlaczego.. Po prostu tego potrzebowałam.
- Zbyszek chce po prostu zostać sama.. Czuję się okropnie i na prawdę potrzebuję trochę czasu, żeby się z tym oswoić. - powiedziałam jakby do siebie, a nie do niego.
- Ale nie rezygnujesz z nas? - spytał szybko, chcąc się upewnić. Popatrzyłam w jego zielone tęczówki, w których krył się strach i mimo wszystko byłam szczęśliwa, że teraz możemy być razem. Tylko czy nie mogłoby się to odbyć bez ranienia innych osób?
- Oczywiście, że nie.. - westchnęłam i wtuliłam się w jego ramiona.
- Spróbuje porozmawiać z Paulą. - powiedział, całując mnie we włosy. - Wszystko będzie dobrze, obiecuje.
- Odezwę się. - mruknęłam, podnosząc torebkę z podłogi, którą nieświadomie upuściłam.
- Na pewno nie zostaniesz? Możemy coś obejrzeć.. - zaczął ponownie ale widząc moją minę zaraz odpuścił. - Odwiozę cię przynajmniej..
- Nie, pojadę taksówką.. - powiedziałam szybko i otworzyłam drzwi. - Na razie. - pożegnałam się i zamknęłam za sobą drzwi.

Dotarłam do mieszkania dopiero po godzinie bo utknęłam w tak wielkim korku, że na poważnie myślałam o przejściu tych kilkunastu kilometrów piechotą. W sumie miałam czas, żeby się nad tym wszystkim zastanowić i na końcu mojego długiego wewnętrznego monologu doszłam do wniosku, że nie ma się nad czym zastanawiać. Narozrabiałam i teraz musiałam ponieść wszelkie konsekwencje z tym związane. Nie cofnę czasu, a płakać nad rozlanym mlekiem też nie ma co. Poza tym gdzieś głęboko w środku się cieszyłam, że w końcu nie będziemy musieli się ukrywać. Ale Paula.. Nie zasługiwała na to.. Nie zrobiła nic, co mogłoby zmniejszyć moje wyrzuty sumienia. Czułam się jak ostatnia świnia, a przed oczami cały czas miałam obraz jej stojącej na przeciwko i zalanej łzami... Przeze mnie. Teraz tylko błagałam Boga, żeby zesłał jej jak najszybciej faceta, tego jedynego. Wiem, że to nic nie naprawi ale chociaż nie będzie cierpieć.
Weszłam do mieszkania, a mój telefon zaczął wibrować. Nie chciałam z nikim teraz rozmawiać, a gdy zobaczyłam na wyświetlaczu imię mojego wciąż chłopaka rzuciłam telefon na łóżko i zamknęłam drzwi do pokoju. Może Paula do niego dzwoniła i teraz chce się dowiedzieć czy to prawda? W sumie to nawet byłoby lepiej. Nie musiałabym mu się tłumaczyć. Stankiewicz, ale z ciebie tchórz! Zasługiwał na wyjaśnienia, a tym bardziej na przeprosiny. Wystarczy, że Paula przeżyła niemiłą niespodziankę. Wróciłam do pokoju i odebrałam telefon, który wciąż wibrował.
- Słucham. - odezwałam się cicho.
- Cześć. - przywitał się chłodno. Jednak wie. - Dlaczego nie odbierałaś?
- Miałam wyciszony telefon i nie słyszałam. - skłamałam. Tchórz!!!
- Dzwoniła do mnie Paula. - zaczął, a ja zamknęłam oczy. - Mówiła, że..
- Wiem co mówiła. - przerwałam mu.
- To prawda? - spytał, lekko zachrypniętym głosem, a ja zaczęłam się zastanawiać czy on przypadkiem nie zacznie płakać. Cholera.
- Tak. - mruknęłam i westchnęłam. - Sebastian przepraszam..
- Kochasz go? - spytał, a mnie zatkało. Spodziewałam się awantury. Może to dopiero miał być początek.
- Tak. - odpowiedziałam, a pewność w moim głosie mnie samą zaskoczyła.
- Nie powiem, że się tego nie domyślałem.. - westchnął, a ja zmarszczyłam brwi.
- Domyślałeś się?
- Lena, widziałem jak na niego patrzysz, a on na ciebie. Na mnie tak nigdy nie popatrzyłaś, a sam fakt, że zwlekałaś z pocałunkiem bo już o czymś więcej nie wspomnę, dał mi wiele do myślenia. Jest mi tylko przykro, że mi o tym nie powiedziałaś...
- Chciałam ci powiedzieć, gdy wrócisz z Zakopanego.. - powiedziałam. - Przepraszam..
- Jesteś pewna?
- Czego?
- Tego, że go kochasz.. I tego, że on na ciebie zasługuje. W końcu zdradzał swoją dziewczynę. Skąd wiesz, że ciebie też nie zdradzi? - spytał, a ja poczułam, że podnosi mi się ciśnienie.
- Zbyszek by mnie nie zdradził. - powiedziałam stanowczo.
- Skąd wiesz?
- Bo wiem! - odparłam, prawie krzycząc.
- Lena ja po prostu nie chcę, żebyś cierpiała. - westchnął.
- Wiem i dziękuję, że się o mnie martwisz.. Tym bardziej po tym co zrobiłam.. Sebastian strasznie mi..
- Daj spokój. - przerwał mi ponownie. - Stało się. Cóż.. Nie bardzo wiem co mam powiedzieć bo pierwszy raz mam taką sytuację ale.. życzę ci szczęścia. Ze Zbyszkiem, czy bez ale życzę ci szczęścia. Uważaj na siebie. - powiedział i się rozłączył, a ja poczułam się jeszcze gorzej. Słychać było, że go zraniłam, a i tak zachował się w taki sposób! Chyba wolałabym, żeby na mnie nakrzyczał i wyzwał od jakich tylko. Tak, wtedy czułabym się zdecydowanie lepiej. Nie zasługiwał na to co mu zrobiłam... Potrzebuję alkoholu.

Lodówka świeciła pustkami, więc zmuszona byłam iść na małe zakupy. Dosłownie małe bo kupiłam tylko dwie butelki wina i chipsy.. no i lody. Byłam załamana, przygnębiona i zdołowana, więc należało mi się na poprawę humoru. Kończyłam właśnie pierwszą butelkę, oglądając jakiś durny serial na polsacie, gdy usłyszałam dźwięk smsa. Po pięciu minutach zastanawiania się czy go przeczytać, czy nie w końcu stwierdziłam, że i tak go kiedyś przeczytam więc czemu nie zrobić tego teraz? Niechętnie się podniosłam i zauważyłam imię Zbyszka.
"Wszystko w porządku?"
"Nic nie jest w porządku. Rozmawiałam z Sebastianem."
"Mam nadzieję, że na Ciebie nie krzyczał..."
"Nie ale chyba właśnie to mnie na prawdę dobiło. Wolałabym, żeby krzyczał. Zbyszek.. My ich na prawdę zraniliśmy."
"Wiem.. Też się z tym źle czuję. Chcesz się ze mną spotkać? Mogę do Ciebie przyjechać."
"Nie dzisiaj. Chce pobyć sama. Odezwę się jutro, dobranoc."
"Wszystko będzie dobrze, maleńka. Spróbuj zasnąć, dobranoc. A tak w ogóle to Cię kocham."
"Tak w ogóle to ja Ciebie trochę też."
"Trochę??"
"Troszeczkę."
"Auć."
"Dobranoc."
"Słodkich snów."


Obudziłam się następnego dnia z okropnym bólem głowy. Wypicie dwóch butelek wina na pewno nie było konieczne, a spowodowało kaca przez którego będę cierpieć cały dzień. Zrobiłam sobie turban na głowie i wyszłam do kuchni, gdzie woda na kawę była już gotowa. Właśnie ją zalałam, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Przekonana o tym, że to Zbyszek dłużej nie wytrzymał i przyjechał bez zapowiedzi poszłam otworzyć i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam Tomka.
- Nie jesteś u rodziców? - spytałam, przepuszczając go w drzwiach. - Miałeś wrócić dzień przed Sylwestrem.
- Dzwoniła do mnie Paula i postanowiłem wrócić wcześniej. - odpowiedział, stając w przedpokoju. Paula? Wciągnęłam głośno powietrze, czekając na jego reakcję. - Lena...
- Wiem. - przerwałam mu. - Zaraz mnie opieprzysz za to jak mogę być taka głupia i o to, że Zbyszek nie jest facetem dla mnie ale kocham go i nic na to nie poradzę.
- Mnie zastanawia jedynie fakt jak mogłaś zrobić coś takiego Pauli? Wiesz w jakim ona jest stanie?
- Domyślam się..
- Domyślasz się? Rany, Lena.. - westchnął, unosząc lekko ręce i zaraz je opuszczając. - Rozumiem.. Kochacie się i super ale czy ten dupek nie mógł zerwać z Paulą najpierw zamiast ją oszukiwać?
- To skomplikowane. - mruknęłam.
- Tu nie ma nic skomplikowanego. Po prostu jest jednym, wielkim tchórzem, który rozkochał ciebie i grał sobie na dwa fronty. Zastanawia mnie tylko jak mógł tak bardzo zawrócić ci w głowie, że nie zwróciłaś uwagi na to jak bardzo ranicie inne osoby. - powiedział patrząc mi prosto w oczy, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemie.
- Nawet nie wiesz jak mi jest.. - zaczęłam, chcąc się usprawiedliwić ale ponownie mi przerwał, kręcąc głową.
- Przykro? Wyobraź sobie co czuje Paula. Wygląda jak jedno wielkie nieszczęście. Nie wiem jak mogłaś..
- Taki trochę z ciebie hipokryta.. - zmarszczyłam brwi. - Nie pamiętasz co mi powiedziałeś, gdy byłeś w Mediolanie z Paulą? Może ci przypomnę.. Sam powiedziałeś, żebym się bawiła i przestała ciągle myśleć o innych i zaczęła myśleć o sobie.. A teraz co?
- Wtedy jeszcze nie znałem Pauli. Na prawdę nie zasługiwała na to co jej zrobiliście.
- Wiem. Wiem, że mogliśmy jej powiedzieć ale są sprawy o których nie wiesz..
- O tym, że Bartman bał się o klub? Wiem. Dzwonił do Pauli i może nie powiedział jej tego wprost ale sama to wywnioskowała. Jeśli też się o to boisz to nie ma takiej potrzeby. Paula nie jest egoistyczną suką, której wisi los klubu i obiecała przekonać ojca, żeby nie zrywał kontraktu z klubem. Tak więc jeśli o to się martwiliście to już nie musicie. A co do sylwestra u mnie to w tej sytuacji sama rozumiesz, że skoro będzie Paula... - urwał, a ja uniosłam brwi. Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam.
- Mam rozumieć, że to koniec naszej przyjaźni? - spytałam, a serce podeszło mi do gardła.
- Nie ale sama rozumiesz, że gdybyście pojawili się tam ze Zbyszkiem to byłoby to dość niezręczne, a i tak wystarczająco długo musiałem przekonywać Paulę, żeby się pojawiła.
- Na jedno wychodzi. - mruknęłam, zdając sobie sprawę z tego, że właśnie wybrał ją, a nie mnie. - To wszystko co chciałeś mi powiedzieć?
- W sumie tak. - odpowiedział, wzruszając ramionami.
- No to cześć. - odparłam, otwierając mu drzwi, w których stał Zbyszek z uniesioną ręką tak, jakby właśnie zamierzał pukać.
- Cześć. - przywitał się, patrząc na nas. - Przeszkadzam?
- Nie. Ja właśnie wychodziłem. - odparł Tomek, patrząc na niego jak na wielkiego, obślizgłego karalucha, którym się brzydził. Minęli się w progu i zanim zdążyłam zarejestrować co się dzieje Zbyszek leżał już na podłodze w przedpokoju trzymając się za nos z którego krew lała się strumieniem.
- Tomek! - krzyknęłam, przerażona.
- To za Paulę. - powiedział, patrząc na Zbyszka z góry po czym odwrócił się i odszedł.
- Wszystko w porządku? - spytałam, gdy podnosił się z ziemi. Dość głupie pytanie skoro całą twarz miał umazaną we krwi ale byłam w takim szoku, że ono pierwsze przyszło mi do głowy.
- Tak, tak. - odpowiedział. - Potrzebny mi jakiś ręcznik.
- Chodź.
Pociągnęłam go za rękę w stronę łazienki. Usiadł na brzegu wanny, a ja namoczyłam ręcznik i przyłożyłam mu go do nosa.
- Całe szczęście, że nie jest złamany.. - westchnęłam. - Przepraszam za niego.. Widocznie polubili się z Paulą..
- Zasłużyłem. - odpowiedział, lekko się krzywiąc, gdy przycisnęłam ręcznik odrobinę mocniej.
- Podobno rozmawiałeś z Paulą..
- Tak. Chciałem ją przeprosić.. Zapytała dlaczego jej nie powiedziałem o tym. Uznałem, że zasługuje, choć na odrobinę szczerości i powiedziałem jej o klubie. Zareagowała inaczej niż się spodziewałem.. Myślałem, że będzie chciała zemsty lub coś..
- Szczerze? Chyba lepiej bym się czuła, gdyby się zemściła. To, że nie zrobiła nic jest kolejnym dowodem na to, że nie zasługiwała na to co jej zrobiliśmy. - jęknęłam, zamykając oczy. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
- Lena! Musimy porozmawiać! - krzyknęła Kaśka, a ja wiedziałam, że ona też już wie. Zastanawiałam się tylko skąd.
- Idę. - odpowiedziałam, podając Zbyszkowi ręcznik. - Poczekaj tutaj.
- Dobra.. Może ja jestem w ciąży z Michałem ale z tego co widzę to ty święta też nie jesteś.. - powiedziała, kręcąc głową, gdy tylko wyszłam z łazienki.
- Co? - usłyszałam głos Zbyszka. Cholera. - Jesteś w ciąży z Miśkiem? - spytał, pojawiając się nagle obok mnie. - Wiedziałaś o tym i mi nic nie powiedziałaś? - zwrócił się do mnie, gdy Kaśka nie odpowiadała, mając jedynie przerażenie wypisane na twarzy. No to po mnie.