niedziela, 26 października 2014

XXX. Prawdę można wyz­nać będąc przy­goto­wanym, al­bo zwle­kać z tym, aż sa­ma nieo­cze­kiwa­nie wyj­dzie na jaw, w naj­mniej od­po­wied­nim momencie.

Obudził mnie cudowny zapach kawy. Otworzyłam oczy i zauważyłam Zbyszka siadającego na łóżku obok mnie z wielką tacą. Był w samych bokserkach, a na dodatek przynosił mi jedzenie. Chyba umarłam i jestem w niebie.
- Dzień dobry. - powiedział po czym nachylił się i pocałował mnie lekko w usta. Smakował miętową pastą do zębów. - Nie wiedziałem co lubisz jeść w bożonarodzeniowy poranek więc zrobiłem wszystko.
Popatrzyłam na tacę i rzeczywiście było na niej mnóstwo jedzenia od naleśników, przez kanapki po jajka przyrządzone na każdy możliwy sposób. Do tego filiżanka kawy, woda i sok pomarańczowy.
- Miałam ochotę na herbatę.. - odezwałam się, lekko się krzywiąc.
- Zaraz będzie. - odparł, podnosząc się. Złapałam go szybko za rękę.
- Żartowałam. - westchnęłam, rozpływając się nad tym wszystkim i nie chodziło mi tylko o jedzenie. - Wystarczyłyby kanapki.. Będziesz musiał mi pomóc to wszystko zjeść.
- Z chęcią. - powiedział i rozsiadł się wygodnie obok mnie. - Dzwoniła twoja mama. - poinformował mnie, gdy przełknął kolejną porcję jajecznicy.
- Cholera.. - jęknęłam. Wczoraj tak bardzo śpieszyliśmy się do łóżka, że kompletnie zapomniałam do niej zadzwonić. - I co jej powiedziałeś?
- Prawdę. - wzruszył ramionami, a ja popatrzyłam na niego przerażona. - Powiedziałem, że zostałaś u mnie na noc.. Skłamałem tylko z tym, że zasnęłaś gdy oglądaliśmy razem film. Uznałem, że woli usłyszeć taką wersję, niż tą prawdziwą.
- Zdecydowanie. - mruknęłam, upijając łyk kawy.
- Uwierzyła bez problemu bo podobno masz świra na punkcie Kevina samego w domu. Nawet nie musiałem się wysilać, żeby wymyślać film. Od razu stwierdziła, że w Wigilię nie mogłaś oglądać nic innego. Na prawdę oglądasz go co roku? - spytał, wyraźnie zdumiony.
- A ty nie? - zmarszczyłam brwi. - To przecież klasyka. Nie wyobrażam sobie świąt bez Kevina.
- Oglądałem go ale już mi się znudził. Poza tym wolałem, gdy był w Nowym Jorku.
- O nie.. Sam w domu jest zdecydowanie lepszy. Druga część jest zbyt naciągnięta. To  nieprawdopodobne, że akurat poleciał do Nowego Jorku, gdzie byli oni i że spotkali się na ulicy. Ja rozumiem, że musieli się spotkać ale mogli postarać się o coś bardziej prawdopodobnego. Poza tym ile osób wsiada do złego samolotu? Trzeba mieć wyjątkowego pecha. - stwierdziłam oburzona i już otwierałam usta, żeby mówić dalej ale przerwał mi pocałunkiem.
- Uwielbiam cię. - wymruczał tuż przy moich ustach. Przejechał zmysłowo językiem po moich ustach, które mimowolnie rozchyliłam. Wplotłam palce w jego włosy zaciskając je mocno i dołączyłam do zmysłowego tańca naszych języków.
- Idziemy się kąpać? - spytałam, odsuwając się od niego, żeby zaczerpnąć oddechu.
- Naleje wody do wanny. - odpowiedział z takim uśmiechem, że od razu wiedziałam, że ten pomysł mu się podobał i to nawet bardzo. Poczekałam, aż przestanę słyszeć szum wody i otulona kocem ruszyłam w stronę łazienki. Nie chciałam nawet myśleć o tym jak wyglądałam. W końcu dopiero co wstałam. Zbyszek właśnie dokręcał kurki, a gdy usłyszał, że weszłam odwrócił się z zawadiackim uśmiechem, który dawał mi odrobinę nadziei, że jednak nie wyglądam, aż tak strasznie. Podszedł do mnie i pociągnął za koc, który ja uparcie trzymałam i przyciągnął mnie do siebie. Założył kosmyk włosów za ucho.. Boże, zaraz dostanę palpitacji serca. Patrzył na mnie z takim uczuciem, że o mało co się nie rozpłynęłam. On mnie kochał. Na prawdę mnie kochał. Nawet nie wiem w którym momencie puściłam koc i stanęłam przed nim kompletnie naga. Uśmiechnął się szerzej ale wciąż patrzył mi w oczy. To ja nie wytrzymałam tego napięcia i po prostu zmiażdżyłam jego usta swoimi. Zaskoczony podniósł mnie na ręce i odwzajemnił pocałunek. Czułam się przy nim jak mała dziewczynka, którą musiał nosić na rękach ale prawda była taka, że tak było o wiele wygodniej. Wszedł do wanny nie odrywając się ode mnie. Zawsze podziwiałam jego koordynacje. Ja pewnie od razu bym się poślizgnęła. Usiadł, a ja znalazłam się na jego nogach.
- Kocham cię. - szepnął między pocałunkami.
- Ja ciebie też. - odpowiedziałam ale nie potrafiłam zapomnieć o tym co nadal wisiało w powietrzu. - Ale co z klubem? - spytałam, a on westchnął głośno.
- Próbowałem ale na prawdę nie dam rady tego ciągnąć dalej. Tym bardziej teraz kiedy wiem, że ty czujesz do mnie to samo.
- Poradzimy sobie. - powiedziałam pewnie, muskając jego policzek dłonią.
- Jestem takim cholernym szczęściarzem.. - westchnął, cmokając mnie w nos.- Zastanawia mnie tylko to, dlaczego byłaś tak zaskoczona, gdy powiedziałem, że cię kocham.
- No bo to takie trochę zaskakujące.. - odpowiedziałam, marszcząc brwi. - Między mną, a Paulą jest przepaść i nie wiem jak w ogóle mogłeś zwrócić na mnie uwagę, mając taką dziewczynę.. To znaczy wiem, że pewnie też mam coś w sobie.. - wzruszyłam ramionami, a on się zaśmiał.
- Nawet nie wiesz jak dużo masz tego czegoś.. - powiedział z szerokim uśmiechem. - Tak na prawdę to podobałaś mi się już wtedy, gdy obserwowałem cie przez okno jak radzisz sobie z tymi walizkami, zastanawiając się czy dasz radę wnieść obie za jednym razem.
- Widziałeś mnie wtedy? - spytałam zaskoczona.
- Nawet nie wiesz jaki miałem ubaw, gdy przez dobre 5 minut stałaś nad tymi walizkami. W sumie zastanawiałem się czy nie zejść i ci nie pomóc ale byłem bardzo ciekawy co zrobisz... No a potem było już coraz gorzej bo gdy cię poznałem byłem coraz bardziej w tobie zakochany.. No i skończyło się na tym, że wpadłem po uszy.. Lena jesteś najpiękniejszą i najwspanialszą kobietą jaką w życiu spotkałem i jestem cholernym szczęściarzem, że z jakiegoś dziwnego powodu ty czujesz do mnie prawie to samo..
- Jak to prawie?
- Bo nie sądzę, żebyś była w stanie czuć coś więcej.. To jest raczej niemożliwe.. - pokręcił głową.
- Cóż... Polemizowałabym nad tym ale woda robi się coraz zimniejsza, a my nadal siedzimy w niej bezczynnie. - powiedziałam, patrząc jak na jego ustach pojawia się leniwy, seksowny uśmiech. Tego co nastąpiło później na pewno nie można nazwać bezczynnym siedzeniem.

- Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej?! - krzyknęłam, żeby mnie usłyszał przez ścianę oddzielającą jego pokój i kuchnie.
- Przecież ci powiedziałem! - odkrzyknął, zamykając głośno lodówkę. - Na pewno nie chcesz kawy?
- Nie mamy czasu na kawę! Muszę się jechać przebrać! - odparłam zdenerwowana. Jak mógł mi nie powiedzieć, że mamy jechać do jego rodziców, gdzie będzie przy okazji cała moja rodzina? Wybiegłam z pokoju, zakładając w drodze kozaka. - Tak właściwie to dlaczego idziemy do twoich rodziców i co tam ma robić cala moja rodzina? - spytałam, piorunując wzrokiem jego kubek z kawą, mając nadzieje, że dzięki temu zniknie i będziemy mogli już wyjść.
- Kaśka z całą gromadą jedzie do rodziny szwagra, więc rodzice zostają sami. Widocznie moja mama musiała zaprosić twoją. Na prawdę ją polubiła i chyba ma też nadzieję, że dzięki temu zbliży nas do siebie.
- Dlaczego twoja mama chce nas do siebie zbliżyć?
- Bo cię lubi i chyba nie wyobraża sobie bardziej idealnej synowej.. - wzruszył ramionami, upijając łyk kawy. Mówił o tym tak spokojnie jakby to nie było ważne. O cholera. W głowie znów zaczęłam przeglądać moją szafę, szukając czegoś bardziej odpowiedniego, niż sukienka o której myślałam wcześniej. - Dlaczego masz taką minę? - spytał, marszcząc brwi. - Stało się coś?
- Nie mam się w co ubrać. - mruknęłam przerażona.
- Lena.. - westchnął i zaczął się śmiać. - Możesz iść w czymkolwiek i tak będziesz wyglądała pięknie.
- Chodź już. - powiedziałam, zakładając płaszczyk.
- Lena moja mama nie przestanie cię lubić bo założysz czarne spodnie, a nie czarną sukienkę. - odpowiedział rozbawiony, nie ruszając się z miejsca.
- Rusz się. - syknęłam, otwierając drzwi i wychodząc na klatkę schodową. Chwilę później dołączył do mnie i razem ruszyliśmy w stronę parkingu. - Domyślam się, że nie pozwolisz mi prowadzić.. - zaczęłam słodkim głosem.
- No i dobrze się domyślasz. - odparł z szerokim uśmiechem, otwierając mi drzwi od strony pasażera. Usiadł za kierownicą i ruszyliśmy. W tym samym momencie usłyszałam dźwięk telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, na którym pojawiło się imię Sebastiana. Wyłączyłam od razu i wrzuciłam telefon ponownie do torebki. - Kto to?
- Sebastian. - odpowiedziałam. - Nie odebrałam bo co mu miałam powiedzieć? Wybacz, nie mogę z tobą rozmawiać bo właśnie jadę się przebrać po nocy spędzonej ze Zbyszkiem, a tak w ogóle to zrywam z tobą? - zamknęłam oczy i ciężko westchnęłam. - Czuję się jak świnia. Nie zasługiwał na to, żebym go zdradziła.. Po co ja w ogóle zgadzałam się na ten pieprzony związek?
- Kiedy wraca?
- W Nowy Rok. - odparłam cicho.
- Widzisz.. Niedługo będzie po wszystkim. - powiedział, kładąc rękę na moim kolanie. Nie pomogło.

- Kiedy wraca Kaśka? - spytał, gdy zamknął za nami drzwi do mojego mieszkania.
- Nie wiem. - odpowiedziałam, zgodnie z prawdą. Widziałam ją ostatnio w klinice ginekologicznej bo potem od razu pojechała do rodziców, a poinformowała mnie o tym poprzez kartkę przyklejoną do lodówki.
- Spodobała się Miśkowi. - powiedział, siadając na moim łóżku podczas gdy ja zaczęłam przeglądać szafę. Poruszyliśmy właśnie temat, którego najbardziej się obawiałam.
- Tak? - mruknęłam, wyjmując łososiową, prostą sukienkę.
- Cały czas o niej nawija. Myślisz, że Kaśka myśli o nim poważnie? Nie chcę, żeby się rozczarował.. Już wcześniej miał dziewczynę, która go oszukała.. Fajnie by było, gdyby w końcu znalazł sobie kogoś, komu będzie na nim zależało. - powiedział, kartkując kodeks cywilny, który zaraz potem z grymasem odłożył na stolik nocny. - Nie ma to jak interesująca lektura przed snem.. - zakpił, uśmiechając się.
- Nie wiem nic o stosunku Kaśki do Miśka.. Nie rozmawiałam z nią o tym. - skłamałam. - Ta czy ta? - spytałam, pokazując mu dwie sukienki i modląc się, żeby wybrał łososiową.
- Ta niebieska.
- Serio? - zmarszczyłam brwi, a on się zaśmiał.
- Po co pytasz skoro chcesz założyć tę pomarańczową?
- Ona jest łososiowa. - poprawiłam go. - Chciałam sprawdzić, która ci się bardziej podoba, a skoro ta niebieska to założę niebieską.
- Ta łososiowa. - przewrócił oczami i położył nacisk na jej kolor. - .. też jest ładna. Załóż ją.
- Dobra. - odpowiedziałam i zaczęłam się rozbierać. Nigdy nie pomyślałabym, że będę w stanie zrobić to przed jakimkolwiek mężczyzną, a tu proszę. Zerknęłam na niego i zauważyłam, że w ogóle nie zwraca na mnie uwagi. Siedział i przeglądał kodeks karny, który widocznie go bardziej zaciekawił, niż poprzedni. Ekstra.. Stałam przed nim w bieliźnie, a on pochłaniał przepisy. Stałam tak patrząc na niego z niedowierzaniem, aż w końcu podniósł wzrok i zlustrował mnie od góry do dołu po czym uśmiechnął się zawadiacko i przymrużył oczy.
- Czy ty coś ode mnie chcesz? - spytał z lekką chrypką w głosie i wstał, podchodząc do mnie.
- Odrobinę uwagi.. - mruknęłam, wydymając usta i odwróciłam się do niego tyłem. Objął mnie w pasie i szepnął do ucha.
- Maleńka masz całą moją uwagę.. Szczególnie teraz, gdy wyglądasz tak seksownie. - wymruczał, a mi zrobiło się gorąco.
- Za późno. - odparłam odpychając go biodrem. Założyłam sukienkę, a on przyciągnął mnie znów do siebie i wpił w moje usta.
- Nie mogę się doczekać, aż będę mógł ogłosić całemu światu, że jesteś moja. - powiedział, odgarniając moje włosy z twarzy.
- Ja też.. - westchnęłam. - Chodź bo już jesteśmy spóźnieni.
- Potrafisz zepsuć każdą romantyczną chwilę tą swoją perfekcyjnością. - jęknął ale posłusznie ruszył za mną.

U rodziców Zbyszka było wesoło i to w dużej mierze dzięki mojemu dziadkowi, który po wypiciu kilku głębszych z panem Bartmanem i Zbyszkiem rozgadał się tak, że tylko jego było słychać. Po obiedzie wróciliśmy do Zbyszka, gdzie spędziliśmy cały drugi dzień świąt.
W dzień przed sylwestrem wracaliśmy z łyżew, słuchając piosenek Lady Pank, które Zbyszek zabijał swoim fałszem.
- Dość, błagam. - jęknęłam, wyłączając radio.
- Co się stało?
- A jak myślisz?
- No nie mów, że źle śpiewam.. - powiedział tak, jakby na prawdę myślał, że to niemożliwe.
- Nie powiem tak.. - zaczęłam, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - Bo wtedy obraziłabym wszystkich, którzy śpiewają źle. - dokończyłam. - Ty wydobywasz z siebie takie dźwięki jak kot, którego obdzierają ze skóry...
- Pożałujesz tego. - westchnął, parkując przed blokiem. Wysiadłam z auta rozbawiona ale już po chwili znalazłam się w górze bo przewiesił sobie mnie przez ramię.
- Zbyszek puść mnie! - krzyknęłam, zdezorientowana tym, że nie wiedziałam co planuję.
- Za chwilę. - odpowiedział i wrzucił mnie w największą zaspę jaka była pod jego blokiem. - Teraz mnie przeproś albo cię natrę.
- W życiu! - odparłam oburzona. - Nie będę przepraszać za coś co jest prawdą.
- Masz ostatnią szansę. - powiedział, kręcąc głową. Zacisnęłam mocno usta, patrząc na niego prowokująco. - Pozbawiasz mnie męskości.. - westchnął, wstając i podając mi rękę. - Nie natrę cię bo się przeziębisz. - wyjaśnił i ruszył w stronę wejścia. Czy ja go na serio uraziłam? Przecież nie mógł być, aż tak głuchy, żeby nie słyszeć jak śpiewa. Szliśmy w milczeniu, a ja czułam się coraz bardziej głupio. Wyglądał jakby na serio się tym przejął.
- Dobrze.. Przepraszam... - westchnęłam, gdy przekręcił klucz w zamku. - Nie powinnam była tak mówić. - wyrzuciłam z siebie, przewracając oczami. Jeśli go to uszczęśliwi..
- Widzisz nie musiałem cię nacierać, żeby to usłyszeć. - wyszczerzył się, zadowolony z siebie. Walnęłam go w ramie tak, że pewnie ja bardziej to odczułam, niż on bo wybuchnął głośnym śmiechem. - Kocham cię. - mruknął i wpił w moje usta, otwierając drzwi do mieszkania. Wpadliśmy tam nadal się całując i już odpinał mi guziki płaszcza, gdy nagle usłyszeliśmy głośne chrząknięcie. Odskoczyliśmy od siebie i oboje zamarliśmy. O cholera..

                                                                                           ~*~

Tak wiem, że późno. Tak wiem, że miał być wcześniej. Tak wiem, że nawaliłam. Jedyne co mogę powiedzieć to przepraszam. I na prawdę nie jest tak jak myślicie.. Nie olewam Was. Bloga nie mam zamiaru kończyć, zawieszać lub pozwolić mu "umrzeć". Dokończę to opowiadanie prędzej, czy później bo największym błędem jakim można zrobić to po prostu przerwać jakąś opowieść. Taką sytuację miałam, gdy czytałam pierwsze siatkarskie opowiadanie. Wciągnęłam się w nie, a autorka postanowiła przestać pisać. Szczerze mówiąc to wtedy zdecydowałam się napisać swoje pierwsze opowiadanie, więc chyba powinnam jej podziękować. W każdym bądź razie wiem jakie to uczucie i wiem, że byłoby to egoistyczne tym bardziej tutaj, gdzie mam czytelniczki (mam nadzieje, że wciąż). Jeśli o to się martwicie to nie musicie. Jeśli chcecie nadal tutaj ze mną być to się cieszę. Obiecuję Was nie zawieść. Następny na prawdę będę starała się dodać szybko i może mi się to uda bo mam teraz dużo wolnego.
Pozdrawiam wszystkich, którzy wciąż tutaj są. :)

21 komentarzy:

  1. Kocham twoje opowiadanie bede czekac na te rozdzialy do konca zycia <3 jestes boska a to jeden z najlepszych blogow jakie mialam szande czytac dziekuje vi za to ze piszesz :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej. *.* Na prawdę miło mi to czytać, dziękuję :)

      Usuń
  2. Nie powiem, że długo kazałaś czekać na kolejny rozdział ale.... było warto;) Jak zwykle świetnie;) i czekam na następny (nieważne ile);) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Po takim rozdziale nie można się na Ciebie gniewać! Świetny, Pozdrawiam i do następnego :) :*

    OdpowiedzUsuń
  4. AAAAAAAAAle zakończyłaś. Po prostu aż mnie rwie do tego kto tam stał :D
    Nie moge się doczekać następnej części. Po prostu no nie mogę!
    Czekam z niecierpliwością! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. O czytelników się nie martw bo ci najwytrwalsi zawsze przy tobie zostaną.:)
    Szczerze to nie rozumiem tych wszystkich komentarzy pod ostatnim wpisem, bo jeżeli sama napisałaś, że nie wiesz kiedy pojawi się następny, bo masz ogrom pracy, to inni powinni to uszanować!
    Co do rozdziału: bum, bum!!! niech to będzie Paula, od razu będą mieć wszystko z głowy ;DD
    Pozdrawiam Kasia:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mam czasu na długi komentarz. Więc tylko napisze, że super rozdział i że to Paula na końcu. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. jestem i będę do końca, to opowiadanie jest genialne i choćby się waliło palilo to będe je czytać. Najlepsze opowiadanie :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeeej rozdział świetny <3 czekam na kolejny! : ) a ludźmi się nie przejmuj, powinni zrozumieć ze każdy ma życie poza pisaniem bloga :). Sama chodzę na studia i wiem, że czasem ciężko znaleźć choćby chwilkę wolnego czasu :) życzę powodzenia w dalszym pisaniu bo masz naprawdę ogromny talent :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny, czekam i nie zamierzam odchodzic :*
    Wiola

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam twoje opowiadanie �� jest po prosu swietne co ja mowie jest cudowne �� bede do konca ☺a wracajac fo tresci to bardzo sie ciesze, ze 'sa razem' i mam nadzieje, ze im sie uda �� tak wiec do nastepnego!! Weny zycze ��

    OdpowiedzUsuń
  11. czyżby to był Sebastian? xD jak tak, to dobrze! Lena nie będzie musiała zbyt dużo tłumaczyć.
    czekam z niecierpliwością na kolejny, oczywiście nie zamierzam odchodzić :P
    pozdrawiam. :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetne opowiadanie! <3 ile przewidujesz rozdziałów? :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Swieeetny!! Boze kobiety napisz ksiazke! :D a moze to Paulina z Seba takze w dwuznacznej sytuacjii? :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Duzo wolnego, tak? Ehhh

    OdpowiedzUsuń
  15. Badum, tsss! Wpadłam na to opowiadanie wczoraj koło 22 i powiem jedno... ZAJE*BISTE! :D Kocham to opowiadanie, to jak piszesz i wgl wszystko co jest związane z Tobą! :) Jeśli będę musiała to będę czekać do usranej śmierci na rozdziały! An...

    OdpowiedzUsuń
  16. Mial buc szybciej a tymczasem czekamy jeszcze dluzej :(

    OdpowiedzUsuń
  17. Bedzie w ten weekend nowy?

    OdpowiedzUsuń
  18. Ejjj no kiedy nowy bedzie?

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy kolejnych rozdział? :(

    OdpowiedzUsuń
  20. heeeeeeeeeeeeeeeej? czekamy!

    OdpowiedzUsuń