Gdy wróciłam ze sklepu obładowana siatkami od razu zabrałam się za gotowanie. Tacos gotowe było po 30 minutach, a ja byłam w kompletnym proszku. Otworzyłam szafę zastanawiając się w co ubiera się na randkę w domu. Zdecydowałam się na białą koronkową sukienkę na ramiączkach z czarną kokardką w pasie. Luźna, ładna, idealna. W łazience pokręciłam włosy jeszcze bardziej, niż zwykle i właśnie kończyłam malować usta błyszczykiem, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Punktualnie. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam. Ojej. Stał przede mną ubrany w ciemne jeansy, białą koszulę z rozpiętym guzikiem pod szyją i w ciemnej marynarce. Uśmiechał się promiennie, a w rękach trzymał tuzin pomarańczowych róż i butelkę wina. Wow. Jak mogłam o nim zapomnieć?
- Nie wierzę. - powiedział z poważną miną, a ja zamarłam. O co mu chodziło? Zerknęłam za siebie ale chyba chodziło mu o mnie.
- W co? - spytałam, nie rozumiejąc.
- Jesteś jeszcze ładniejsza, niż zapamiętałem. - odpowiedział, a ja czułam, że się rumienie. - Cześć. - przywitał się, a ja wpuściłam go do środka.
- Cześć. - odparłam, uśmiechając się szeroko. - Nakryłam już do stołu w salonie, więc zapraszam. - wskazałam na wejście.
- To dla ciebie.
- Cudowne, dziękuję. - powiedziałam, biorąc od niego kwiaty i wino. - Idealne do tacos. - dodałam, patrząc na etykietkę. - Rozgość się, a ja zaraz wracam.
- Masz bardzo ładne mieszkanie! - usłyszałam, gdy nalewałam wodę do wazonu.
- Dziękuję ale ono nie jest moje. Ja tutaj tylko wynajmuję pokój. - krzyknęłam. Wzięłam jedzenie i ruszyłam w stronę salonu.
- A gdzie twoja współlokatorka?
- Pojechała ze swoim chłopakiem po psa na lotnisko. - powiedziałam, czekając na jego reakcję. Zmarszczył brwi, myśląc chyba, że się przesłyszał. - Wraca dzisiaj z nowojorskiego spa dla psów. - dodałam, próbując się nie roześmiać.
- Jej pies był w Nowym Jorku? - spytał, śmiejąc się.
- Jest bardziej światowy, niż ja.. - wzruszyłam ramionami. - Spróbuj bo się stresuję. Dawno tego nie robiłam. - powiedziałam, wskazując na tacos. Czekałam, aż przełknie, patrząc na niego intensywnie.
- Wybrałem to zamiast pysznych kanapek z szynką... - westchnął, a ja przestałam się uśmiechać. - .. I dobrze bo oprócz świetnego towarzystwa mam nieziemsko dobre tacos. - dopowiedział, a ja westchnęłam z ulgą, a na twarz wrócił mi szeroki uśmiech. - Lubisz gotować?
- Bardzo. Szczególnie dla kogoś bo nie lubię jeść sama. - odpowiedziałam, biorąc do ust pierwszy kęs. Rzeczywiście.. Niebo w gębie.
- To już wiem dlaczego mnie zaprosiłaś.. - mruknął, udając rozczarowanie.
- Wiesz.. Po tym jak zadzwoniłam do każdego, kogo miałam w kontaktach oczywiście z wyjątkiem ciebie i po tym jak zrezygnowałam z dalszego błagania staruszka z góry, w końcu musiałam zadzwonić do ciebie.. Byłeś ostatnią deską ratunku. - powiedziałam, a on się zaśmiał.
- Chyba muszę iść podziękować staruszkowi z góry za to, że odmówił. - odparł, mrużąc oczy.
- Powinieneś. - przytaknęłam. - Co u ciebie? Dawno się nie widzieliśmy..
- Próbuję skończyć studia. - odpowiedział, wzruszając ramionami. - Dostałem się na świetne praktyki i praktycznie cały wolny czas spędzam w szpitalu. Jest świetnie. Ostatnio brałem udział w przeszczepie serca. Co prawda nie mogłem asystować ale to i tak było niesamowite.- powiedział z pasją w głosie. Kolejne wow. - I odpukać chyba się udało.
- Widziałeś jak przeszczepiają komuś serce.. - powiedziałam upijając wino. - Wow.
- Mam nadzieję, że sam kiedyś będę mógł to zrobić ale to są tylko marzenia.. - uśmiechnął się jakby sam do siebie. - A co u ciebie?
- W porównaniu do ciebie? Nudy. - zaśmiałam się lekko.
- Nie przesadzaj.. Czym byłaś tak zajęta?
- Moja mama miała pewne problemy. Potem przeprowadziła się z moim bratem do Warszawy i musiałam pomóc jej się zaaklimatyzować. Miałam dzisiaj egzamin z materiału, który lekko mówiąc sobie olałam i musiałam to wszytko nadrobić. Moją przyjaciółkę zdradził chłopak.. Chociaż.. W sumie to nie wiem czy ją zdradził ale i tak musiałam ją pocieszyć.
- To wcale nie wygląda na nudy. - uśmiechnął się. - Z mamą wszystko w porządku? Jak jej się mieszka w Warszawie?
- Zaskakująco dobrze. Sama myślałam, że będzie gorzej ale zaaklimatyzowała się tutaj lepiej, niż ja na początku. - odpowiedziałam.
- A jak ci poszedł egzamin?
- Dobrze.
- Coś więcej?
- Zdałam na 5.. - przewróciłam oczami.
- Wow.. Gratuluję.
- Dziękuję. - powiedziałam, czując, że się rumienie. - A i byłam w Tajlandii..
- W Tajlandii? - powtórzył, zaskoczony, a ja skinęłam głową. - Wow. Ty byłaś w Tajlandii, pies twojej współlokatorki w Nowym Jorku, a ja siedzę w warszawskim szpitalu. Właśnie zdałem sobie sprawę, że moje życie jest do dupy. - westchnął, kręcąc głową.
- To nie tak.. - zaśmiałam się. - Mój przyjaciel jest modelem i brał udział w pokazie w Mediolanie i...
- Nie pomagasz.. - pokręcił głową, a ja zachichotałam.
- .. i dlatego dostał bilet dla siebie i osoby towarzyszącej. Gdyby nie to, to ja siedziałabym w warszawskiej kancelarii.
- No to opowiadaj jak było.. - powiedział, patrząc na mnie z zainteresowaniem.
Zaczęłam opowiadać o tej całej niespodziance, długim locie, opalaniu, dzielnicy rozkoszy i w końcu po jego długich namowach opowiedziałam o sytuacji na pontonie. Właśnie z tego się śmialiśmy, gdy do salonu wbiegł mały york, a za nim w drzwiach pojawiła się Paula razem ze Zbyszkiem.
- Oo.. Cześć. - przywitała się z szerokim uśmiechem. Mój gość, gdy tylko ją zobaczył od razu wstał. Dżentelmen.
- Sebastian, miło mi. - przedstawił się, wyciągając rękę.
- Paula, mi również. - odpowiedziała, a uśmiech nie schodził jej z twarzy. Uścisnął rękę Zbyszka, który miał minę jakby zjadł coś nieświeżego. - Cieszę się, że w końcu cię poznałam. Lena dużo o tobie mówiła. - dodała, a ja chyba pobladłam.
- Naprawdę? - spytał, zerkając na mnie z uśmiechem. Nie wiedziałam co zrobić więc zawstydzona zanurzyłam usta w winie.
- Mhm. - skinęła lekko głową. - Nie będziemy wam przeszkadzać. Zachowujcie się tak jakby nas nie było. - powiedziała, unosząc lekko ręce i wyszła, pociągając za sobą Zbyszka, który niechętnie ale wyszedł za nią.
- Miła. - odezwał się, gdy wrócił na kanapę.
- Miła, ładna, idealna. - mruknęłam, odstawiając kieliszek na stół. Widocznie on też jest nią "oczarowany". Trudno, widocznie męża muszę szukać wśród niewidomych.
- Wolę brunetki. - powiedział, a ja popatrzyłam na niego tak jakbym go pierwszy raz widziała.- Jakie masz plany na resztę tygodnia?
- Wykłady, praca, dom. - odpowiedziałam nadal będąc w lekkim szoku, że komuś spodobałam się bardziej, niż Paula.
- A co z weekendem?
- Nie mam planów jeszcze. - wzruszyłam ramionami.
- No to już masz. - powiedział, uśmiechając się szeroko. - Teraz ja cię gdzieś zaproszę.
- Gdzie? - spytałam, mrużąc oczy.
- Niespodzianka.
- Ty też mi coś ugotujesz?
- Nie. Zdążyłem cię polubić więc nie będę ryzykować, podając ci coś ugotowanego przeze mnie. - zaśmiał się. - Nic więcej ci nie powiem. - dodał widząc, że już otwieram buzię, żeby zapytać o coś jeszcze. Zrobiłam nadąsaną minę, a on się uśmiechnął się szeroko. - Muszę się zbierać bo jutro mam dyżur. - powiedział, wstając. - Pomogę ci z tym. - zaoferował się, biorąc talerze i kieliszki.
- Nie musisz. - odparłam szybko bo wyobraziłam sobie reakcję mojej mamy gdyby widziała, że gość sprząta ze stołu.
- Ty gotowałaś to ja chociaż pozmywam. - odpowiedział stanowczo.
- Mamy zmywarkę..
- No to.. Włożę te naczynia do zmywarki. - wzruszył ramionami. Całe szczęście, że mamy tutaj nie ma. Pokręciłam głową i wzięłam jedynie butelkę wina. Ruszyłam do kuchni, gdzie siedziała reszta domowników. Otworzyłam mu zmywarkę, a on wsadził do niej naczynia, uśmiechając się dumnie.
- Zadowolony? - spytałam, śmiejąc się.
- Bardzo. - przytaknął. - Miło było cię poznać, a ciebie znów zobaczyć. - zwróciła się do Pauli i Zbyszka, którzy siedzieli przy stole.
- Wychodzisz już? - zdziwiła się.
- Niestety muszę bo jutro rano mam dyżur w szpitalu. - odpowiedział. - Do zobaczenia.
- Odprowadzę cię. - powiedziałam szybko i razem z nim ruszyłam do wyjścia. Zgarnął po drodze marynarkę i teraz staliśmy oboje przy drzwiach.
- Cieszę się, że zadzwoniłaś. - odezwał się jako pierwszy.
- Cieszę się, że przyszedłeś.
- Ja też. - odparł, uśmiechając się szeroko. - Do soboty?
- Mhm. - przytaknęłam, a on pocałował mnie w policzek.
- Dobranoc. - pożegnał się, otwierając drzwi.
- Dobranoc. - powiedziałam, patrząc jak schodzi po schodach. Dopiero gdy całkowicie zniknął z mojego pola widzenia, zamknęłam drzwi. Wow. Wróciłam do kuchni i nalałam sobie wina do kieliszka. - Macie ochotę?
- Możesz mi nalać. - odpowiedziała. - Opowiadaj.
- O czym? - spytałam, podając jej kieliszek.
- O nim! - zaśmiała się. - Nie rozumiem jak mogłaś o nim zapomnieć.. Świetnie razem wyglądacie. Te kwiaty są od niego?
- Mhm. - skinęłam głową i westchnęłam, patrząc na wielki bukiet róż.
- Wiesz co oznaczają pomarańczowe róże? - spytała, podekscytowana. Pokręciłam przecząco głową. - Podziw, pożądanie i oczekiwanie. - powiedziała, szczerząc się.
- Oczekiwanie na co? - zmarszczyłam brwi, wskakując na kuchenny blat.
- Jak to na co? Na rozwój związku! On widocznie chce czegoś więcej.
- No co ty.. Po prostu kupił pomarańczowe bo mu się pewnie spodobały.. - wzruszyłam ramionami.
- Gdyby wybierał przypadkowo to kupiłby czerwone jak każdy normalny, bezmyślny facet, który nie zwraca na to uwagi. A on wcale nie wygląda na bezmyślnego. - uniosła brwi. Uśmiechnęłam się nieśmiało bo nie wiedziałam co na to odpowiedzieć. - Spotkacie się jeszcze?
- W sobotę bo on w tygodniu ma praktyki w szpitalu. - odparłam, wzruszając ramionami.
- Podoba ci się?
- No.. Jest całkiem w porządku.. - mruknęłam, rumieniąc się.
- Podoba ci się! Widzę to! Wykształcony, inteligentny, przystojny.. - zaczęła wymieniać coraz bardziej podekscytowana. - W sobotę załóż tan czerwony, koronkowy komplet, który wczoraj kupiłaś. Pan kardiolog padnie na zawał jak cię w nim zobaczy..
- Ja już pójdę. Obiecałem Miśkowi, że pogadamy. - burknął Zbyszek, wstając. Cmoknął przelotnie Paulę i wyszedł.
- Nie przejmuj się nim. Od rana jest jakiś markotny.. - skrzywiła się.- Gdzie idziecie w sobotę?
- Nie wiem.. To ma być niespodzianka..
- Super. - klasnęła w dłonie. - Mówiłaś mamie?
- Gdybym jej powiedziała to już by tutaj była i wypytywała mnie kiedy ślub. - przewróciłam oczami, śmiejąc się razem z nią.
- Twoja mama jest świetna. - stwierdziła, kończąc wino. - U mnie to tata jest bardziej opiekuńczy. Nawet chyba za bardzo.. Wiesz co ostatnio wymyślił? Kazał mi uważać na ciebie i Zbyszka. - zaśmiała się, a ja zakrztusiłam się winem.
- Co? - spytałam ze łzami w oczach, próbując dojść do siebie.
- Tak samo zareagowałam. - powiedziała, nadal się śmiejąc. - Mówiłam mu, że to niemożliwe.. To znaczy, wiesz.. Jesteś śliczna ale no.. - urwała, szukając odpowiedniego słowa. - .. nie w jego typie. - dodała, zarumieniona. - Może obejrzymy jakiś film? Jest dopiero 21. - spytała, zanim zdążyłam otworzyć usta, żeby odpowiedzieć.
- Pewnie. - odpowiedziałam, zeskakując z blatu. Wzięłam ze sobą butelkę i kieliszek bo bez tego chyba nie dam rady przetrwać całego filmu.
Rano starałam się jak najszybciej opuścić mieszkanie. Wczoraj przez połowę filmu Paula próbowała wybrnąć z tego co powiedziała w kuchni ale im dłużej to robiła tym bardziej się pogrążała, mówiąc o wiele gorsze rzeczy. Na koniec stwierdziła, że powinnyśmy częściej spędzać razem czas, żebyśmy mogły być prawdziwymi przyjaciółkami. Nie powiem, że skakałam z radości na ten pomysł ale odmowa nie wchodziła w grę.
Była 15, a ja siedziała zawalona aktami, gdy usłyszałam dźwięk smsa. Zanim znalazłam telefon cała zawartość mojej torebki wylądowała na biurku. Dlaczego ja nie chowam komórki do tej małej kieszonki, która jest do tego przeznaczona? Na wyświetlaczu pojawia mi się wiadomość od Pauli "Wpadnij po mnie do Zbyszka gdy będziesz wracać do domu. Zaraz padnie mi telefon, więc wejdź po mnie na górę.".
- Zaprzyjaźnianie się, część pierwsza. - mruknęłam pod nosem sama do siebie. Muszę się jak najszybciej wyprowadzić. Ta cała sytuacja mnie najzwyczajniej w świecie męczy. Ile można udawać przyjaciółkę dziewczyny faceta z którym się zakochałam? Ile można udawać, że nic nie czuję do największego dupka na świecie? Wyprowadzę się i zacznę od nowa zapominając o Zbyszku. Tak.. To jest najlepsze rozwiązanie.
Podjechałam pod jego mieszkanie na Wilanowie. Przez całą drogę miałam nadzieję, że Paula będzie czekać na chodniku, a ja nie będę musiała tam wchodzić ale gdy tylko zaparkowałam straciłam wszelkie nadzieje bo oprócz staruszka z psem na smyczy nie było w pobliżu nikogo. Poprawiłam czarną spódnicę i ruszyłam w stronę klatki schodowej. Jeszcze dobrze nie dotknęłam drzwi, a już stałam twarzą w twarz ze Zbyszkiem. Musiał mnie obserwować przez okno i widzieć, że przyjechałam.
- Przyjechałam po Paulę. - powiedziałam beznamiętnie. Przepuścił mnie, a ja niechętnie weszłam do środka. Nie było nikogo. - Gdzie ona jest? - spytałam, odwracając się. Dlaczego on właśnie zamyka drzwi na klucz?
- Nie ma jej. - odpowiedział, stając na przeciwko mnie. - To ja do ciebie napisałem.
- Ale..
- Z jej telefonu bo wiedziałem, że nie przyszłabyś gdybym to ja cię o to poprosił. - wyjaśnił, a ja zamarłam. Po chwili jednak wzięłam się w garść i ruszyłam w stronę drzwi. - Nie wypuszczę cię stąd dopóki nie powiesz mi o co chodzi. - powiedział, tarasując mi drogę.
- Wypuść mnie. - warknęłam.
- Nie. Powiedz mi o co chodzi. - odarł stanowczo, a ja wiedziałam, że nie odpuści.
- O nic. - mruknęłam. O! Bardzo dorośle, Stankiewicz. Patrzył na mnie z uniesionym brwiami, takim wzrokiem jakby pomyślał dokładnie to samo. Westchnęłam. - Słyszałam twoją rozmowę z Igłą. - wyrzuciłam z siebie. Nagle dotarło do mnie, że chce mu to wszystko wygarnąć. Skoro to ma być definitywny koniec to chociaż powiem mu co o nim myślę. - Na prawdę nie spodziewałam się, że jesteś takim dupkiem. Po prostu ładna Lena, serio? Masz dwa razy ładniejszą dziewczynę mądrą, ambitną, pełną życia.. Dlatego wciąż zastanawiam się po co w ogóle zawracałeś sobie mną głowę? Nie możesz wytrzymać tygodnia bez seksu? I wybrałeś mnie bo byłam pod ręką, a przy okazji jestem ładna? Boże! Nie mogę uwierzyć, że byłam taką kretynką i wierzyłam w to co mówiłeś. Jesteś skończonym dupkiem, który nie zasługuje ani na Paulę, ani na żadną inną kobietę! - krzyczałam, a on patrzył na mnie zdezorientowany. - Wiesz.. - zaczęłam bo dopiero się rozkręcałam ale nagle nie mogłam wypowiedzieć słowa bo przywarł ustami do moich ust. Próbowałam się wyrwać, odpychając go rękami ale efekt był taki sam jakby próbowała przesunąć ścianę. Nacierał na moje usta coraz bardziej, próbując zmusić je do współpracy. Dopiero gdy jedną rękę wsunął lekko pod moją bluzkę przez co czułam jego dotyk na skórze coś we mnie pękło. Wplotłam palce w jego włosy i rozchyliłam usta. On natychmiast to wykorzystał i już po chwili zatopiliśmy się w tak namiętnym pocałunku, że zaczęłam obawiać się tego, że się udusimy. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo mi tego brakuje. I o dziwo, wydawało mi się, że on całuje mnie z równą desperacją. Ale dlaczego? Z wielkim trudem odepchnęłam go od siebie i zrobiłam krok w tył. - Przestań. - wydyszałam, próbowałam unormować puls. - Nie jestem twoją zabawką, którą możesz..
- Lena. - przerwał mi tak stanowczym tonem, że od razu zamilkłam. - Na prawdę myślisz, że to co powiedziałem Igle to prawda? - spytał, przeszywając mnie wzrokiem. Zaczęłam zastanawiać się nad odpowiedzią. Dlaczego? Przecież do tej pory byłam przekonana o tym, że to mnie okłamał. Ale przecież Paula mówiła, że nie układa im się w łóżku i dlaczego TAK mnie całował?
- Brzmiało tak jakby to była prawda. - odpowiadam, a głos lekko mi się załamuję. Cholera.Wziął głęboki oddech i ponownie na mnie popatrzył.
- Przecież powiedziałem ci całą prawdę. - odparł, patrząc na mnie.. z urazą? Cholera.
- Powiedziałeś mi dlaczego nie możesz zerwać z Paulą. - mruknęłam.
- A co jeszcze chcesz wiedzieć? - spytał, a ja zamarłam. Ta rozmowa nie przebiegała tak jak chciałam.. Zaraz... Ja jej w ogóle nie chciałam. Co miałam odpowiedzieć? Chce wiedzieć co o mnie myślisz? Tak trochę bez sensu..
- Zbyszek chodzi mi po prostu o to co powiedziałeś Igle. - westchnęłam, próbując zdobyć się na szczerość. - Trochę mnie to zabolało, że traktowałeś mnie po prostu jak ładną Lenę z którą sypiasz pod nieobecność swojej pięknej, ambitnej i pełnej życia dziewczyny. - powiedziałam, nie patrząc na niego.
- Na prawdę w to wierzysz? - spytał z takim niedowierzaniem w głosie, że aż na niego spojrzałam. Miałam totalny mętlik w głowie, a to, że przeszywał mnie tymi zielonymi tęczówkami wcale nie pomagało mi racjonalnie myśleć.
- Nie wiem. - odpowiedziałam zanim zdążyłam się nad tym zastanowić. Cholera, po raz trzeci.- W sumie to nie jest ważne. To i tak nic nie zmienia w naszej relacji..
- Zmienia i to dość dużo. Może gdy sobie to w końcu wyjaśnimy nie będziesz zabijała mnie wzrokiem za każdym razem gdy na mnie popatrzysz. - przerwał mi. Zaczęło mi się robić gorąco. Rozpięłam guziki płaszczyka i zdjęłam go przewieszając sobie przez przedramię. - Daj odwieszę. Możesz się czegoś napijesz? - podszedł do mnie biorąc ode mnie okrycie. Dopiero teraz poczułam, że zaschło mi w gardle.
- Wody. - odparłam, siadając na kanapie. Patrzyłam jak odwiesza mój płaszcz, a potem idzie do kuchni i nalewa wody do dwóch szklanek. Cholera, ręce mi się spociły. Dlaczego ja się tak stresuję? Usiadł obok mnie i podał jedną ze szklanek. Upiłam łyk i odstawiłam szybko na stół.
- Nie bardzo wiem jak ci to wytłumaczyć bo nadal jestem w szoku, że w to uwierzyłaś.. - zaczął, lekko unosząc brwi. - Musiałem coś powiedzieć Igle, żeby się odczepił. Sama rozumiesz, że rozmawianie na taki temat z Paulą za ścianą jest dość niebezpieczne. Równie dobrze to ona mogła wszystko słyszeć. - powiedział, a ja już wiedziałam, że mnie nie okłamał. Prawdę mówiąc teraz wydawało mi się, że przez cały ten czas o tym wiedziałam, a uparcie tworzyłam z niego dupka bo tak było po prostu łatwiej znieść tą całą sytuację. - Chciałbym wiedzieć dlaczego w to uwierzyłaś? Przecież mówiłem ci jak wygląda sytuacja. - nie dawał za wygraną, a ja czułam się teraz tak jakbym to ja była "tą złą".
- Brzmiałeś dość przekonująco. - odpowiedziałam cicho. - A potem zaczęłam wszystko analizować i wszystko nagle wskazywało na to, że.. - .. mnie okłamałeś, dokończyłam w myślach ale jakoś nie mogłam wypowiedzieć tego na głos. - .. było tak jak ci powiedziałam wcześniej. - wyrzuciłam z siebie. Westchnął głośno, przeczesując włosy palcami. Tracił cierpliwość?
- Będę z tobą teraz szczery..
- Myślałam, że cały czas jesteś. - przerwałam mu, marszcząc brwi.
- Jestem ale posłuchaj co chcę ci powiedzieć. - odpowiedział, przewracając oczami. - Dość trudno spławić Igłę, a ja musiałem wymyślić coś na poczekaniu co w moim przypadku nie jest łatwe. Zakładam, że brzmiałem tak przekonująco bo to co mówiłem o Pauli odnosiło się do ciebie. - powiedział, patrząc mi w oczy, a ja szybko próbowałam przypomnieć sobie co dokładnie mówił. Za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć nic oprócz tego, że jestem mądra, ambitna i pełna życia. Patrzył na mnie tak jakby na coś czekał, a ja nie miałam bladego pojęcia na co. Może na to, żebym w końcu się odezwała?
- To znaczy.. - zaczęłam, próbując zebrać myśli.
- To znaczy, że wszystko co wtedy mówiłem odnosiło się do ciebie. - powiedział stanowczo, nadal tak na mnie patrząc. Czułam, że czeka aż coś do mnie dotrze. Ale co?! - Wierzysz mi? - spytał. Popatrzyłam na niego, a on nadal patrzył mi prosto w oczy.
- Tak. - odpowiedziałam cicho.
- Mogę teraz to ja ci zadać pytanie?
Nie odpowiedziałam tylko skinęłam lekko głową, przełykając głośno ślinę.. chyba ze stresu.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej? Dlaczego zachowywałaś się w ten sposób i nie pisnęłaś nawet słówka dlaczego się tak zachowujesz? Gdybym nie zamknął cię w tym mieszkaniu ciągle byś na mnie warczała i patrzyła jak na karalucha. - jego głosie słychać było oskarżenie, a ja wiedziałam do czego pije. Nie chciał odpowiedzi bo dobrze ją znał i domyślałam się, że chciał po prostu usłyszeć to ode mnie.
- Tak było mi łatwiej. - szepnęłam bo jakoś nie chciały mi te słowa przejść przez gardło.
- Tak myślałem. - odpowiedział z satysfakcją, co mnie rozdrażniło. - Wolałaś mnie znienawidzić..
- A myślisz, że tak łatwo jest patrzeć na ciebie i Paulę za każdym razem gdy wyjdę z pokoju? A może łatwiej jest wybierać dla niej gorset w którym ci się spodoba? Wcale nie jest łatwo! - warknęłam. Cóż.. Potrzebę obrony miałam chyba we krwi. Zbyszek patrzył na mnie tak jakby w ogóle nie przejął się tym, że na niego krzyczę. Hmm.. W sumie nic dziwnego, że krzyk takiej małej istotki w stosunku do niego nie robił na nim żadnego wrażenia. Zdenerwowałam się jeszcze bardziej.
- Lena przecież wiesz, że nie chciałem takiej sytuacji i wiem dobrze jak się czujesz. Czułem się dokładnie tak samo widząc cię wczoraj z Sebastianem. - odpowiedział spokojnie jakby mówił do kogoś kogo trzeba uspokoić. Podziałało. - Wiem, że ta cała sytuacja wyniknęła z mojego powodu i nawet nie wiesz jak źle się z tym czuję. Nie chcę jednak, żeby między nami było coś nie tak. Serio odkąd zaczęłaś się tak zachowywać w ogóle nie mogłem się na niczym skoncentrować bo ciągle myślałem o tym co zrobiłem nie tak. Oczywiście oprócz tego co oczywiste.
- Przepraszam. - powiedziałam. - Zachowywałam się głupio. Jesteśmy dorośli, a ta sytuacja jest trudna zarówno dla mnie jak i dla ciebie. Ale nie martw się już niedługo nie będziemy mieć takich problemów bo dzisiaj mam zamiar zacząć szukać mieszkania.
- Zostałabyś, gdybym obiecał, że ograniczę wizyty w waszym mieszkaniu?
- Zbyszek Paula chce się ze mną zaprzyjaźniać, a dość głupio czuję się z myślą, że spałam z jej chłopakiem. Jak widzisz nie chodzi tutaj tylko o twoje odwiedziny bo one.. - urwałam na chwilę i westchnęłam. Muszę być szczera. - Lubię gdy jesteś blisko. - wyznałam prawie szeptem, a on popatrzył na mnie z taką czułością, że aż zamarłam. Tak cholernie chciałam go pocałować ale wiedziałam, że nie mogę.. Nie mogę.. Stankiewicz, nie rób tego.. Widocznie chęć kontaktu z nim była silniejsza. Położyłam dłoń na jego policzku i poczułam kilkudniowy zarost, który drażnił receptory mojej dłoni. Zbliżałam się do niego powoli nie odrywając wzroku od jego zielonych tęczówek, a gdy byłam już bardzo blisko przeniosłam go na pełne, seksowne usta, które wyczekiwały moich, lekko rozchylone. Musnęłam je delikatnie, a on odpowiedział mi tym samym. Prawie się nie stykały ale nasz pocałunek był tak zmysłowy, że mrowiło mnie całe ciało. Chciałam więcej. Wplotłam palce w jego włosy, przygryzając mu dolną wargę. Jęknął cicho i zanim się obejrzałam już siedziałam okrakiem na jego kolanach. Zaczęliśmy całować się tak jak wcześniej. Tak, jakby od tego zależało nasze życie. Jednym, mocnym szarpnięciem odsłonił moje piersi, powodując to, że kilka pierwszych guzików rozsypało się na podłodze. Poczułam jego usta na szyi. Tak bardzo brakowało mi tego dotyku. Próbowałam złapać oddech, gdy on zsuwał się coraz niżej. Nagle usłyszałam, że drzwi się otwierają i ktoś wchodzi do mieszkania.
- Sorry! - krzyknął Misiek, odwracając się. - Nic nie widziałem. Ja już sobie idę.
- Nie, nie. - odpowiedziałam szybko, niezdarnie schodząc z kolan Zbyszka. Próbowałam ogarnąć bluzkę ale bez guzików było to niemożliwe. Podbiegłam do wieszaka i szybko nałożyłam płaszcz. - To ja już właśnie wychodziłam.. To znaczy miałam taki zamiar. - powiedziałam, speszona. - Cześć. - otworzyłam drzwi i zdałam sobie sprawę z tego, że nie wzięłam torebki. Wróciłam się szybko, rzucając Zbyszkowi podenerwowane spojrzenie, a on wyglądał tak jakby jego współlokator nie nakrył nas właśnie w niezręcznej sytuacji. Z torebką w ręce prawie wybiegłam z ich mieszkania, zamykając za sobą drzwi.
Wchodziłam po schodach do swojego mieszkania dużo wolniej, niż zwykle i to nie ze względu na zmęczenie tylko ze względu na natłok myśli, które kłębiły się w mojej głowie. Próbowałam sobie przypomnieć co dokładnie mówił Igle bo wydawało mi się, że powiedział coś ważnego i dlatego patrzył na mnie tak wyczekująco.
- Co ty tutaj robisz? - spytałam, gdy w połowie schodów przede mną stanęła Kaśka. Ubrana była cała na czarno. Wyglądała jak włamywacz i gdybym jej nie znała pewnie za kogoś takiego bym ją wzięła.
- Jak dobrze, że jesteś! Potrzebuję twojej pomocy..
Weszłam do domu cała obolała. Przyjaźń z Kaśką jest strasznie bolesna. Właśnie zdejmowałam buty, opierając się o szafkę, gdy poczułam, że ktoś mnie obserwuje. Podniosłam głowę i zobaczyłam, że nade mną stoi Tomek, a z nim Paula i Zbyszek.
- Gdzie byłaś i dlaczego wyglądasz jak włamywacz? - spytał, patrząc na mnie z lekkim przerażeniem.
~*~
Jak myślicie co robiły dziewczyny? Ciekawa jestem Waszych teorii :) Sprawa ze Zbyszkiem wyjaśniona.. Chociaż nie wiem czy jest lepiej czy gorzej.. Przypadł Wam Sebastian do gustu? Bo ja go chyba lubię :)
Następny około soboty.. :)
Bardzo proszę o komentarze. :)
Miłego tygodnia!
teraz to sie dopiero dzieje ;o nie mam pojęcia co robily i nie chce zgadywac, zaskocz mnie xd
OdpowiedzUsuńrozdzial mi sie strasznie podobal, widze ze wena Ci wraca :D
Sebastiana nie lubię. Zbyt mocno zawadza Zbyszkowi xD
OdpowiedzUsuńo jejku..czekam dalej z niecierpliwością! rozdział był..zarąbisty ^^
pozdrawiam.
Ech ten Zbyszek zawraca w głowie... no nie wiem co teraz zrobi Lena. Co one wykombinowały ?! :D Sebastian osobiście bardzo mi się spodobał... Do następnego :)
OdpowiedzUsuńSebastian jest zajebisty. ; ) <3
OdpowiedzUsuńSebastiana bardzo polubiłam :) A co do dziewczyn to może planowały śledzić byłego chłopaka Kaśki. Może wyjdzie na jaw, że tak j=na prawdę jej nie zdradzał :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kasia :)
obstawiam, że przeszukiwały mieszkanie chłopaka Kaśki. xD ajajajaj nie mam bladego pojęcia jak to wszystko się dalej rozwinie i jak zakończysz bądź rozwiniesz ich romans... Nadal uważam, że powinna się otrząsnąć i spróbować się zakochać, a Sebastian wydaje mi się genialną partią. Ale nie wiem, czekam, to ty decydujesz! ;D SZYBKO :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wczoraj, ale dziś dopiero mogę skrobnąć komentarz. REWELACYJNY rozdział!!! czekam na następny;)
OdpowiedzUsuńDziewczyno. Poprzez facebooka znalazłam tego bloga. Osoba która go opisywała powiedziała że opowiadanie jest świetne i na pewno się spodoba miłośnikowi siatkarstwa. No cóż.. nie myliła się - na prawdę.
OdpowiedzUsuńJestem godna podziwu że są osoby które są w stanie napisać opowiadanie tak długie, z takimi wątkami i TAK zaciekawić odwiedzających. Na prawdę. To jest chyba dotąd Twoje najlepsze opowiadanie. Pomimo tego czytałam jeszcze o Kubiaku (?) i dziewczynie która realizowała swoją listę, a później zmarła na raka okrężnicy. Wszystko to co piszesz jest niesamowite. Gdy skończyło się opowiadanie o dziewczynie z rakiem, byłam zniesmaczona.
Jednym słowem, po przeczytaniu każdego ostatniego posta na blogu jestem zniesmaczona i chcę więcej. Na prawdę podobają mi się twoje opowiadania :)
Komentarz jest dosyć chaotyczny ale mam nadzieję że wszystko zrozumiesz. Na prawdę opowiadania są cudowne. jestem pełna podziwu że można takie opowiadania tworzyć :D Gdyby pojawiła się wersja książkowa - od razu ją kupuję. Mam też nadzieję że koniec się nie zbliża wielkimi krokami. Liczę na to że pojawi się jeszcze mnóstwo rozdziałów.
To opowiadanie jest cudowne, najlepsze z najlepszych. Czekam na więcej rozdziałów :))
Pozdrawiam Wiktoria :)
Wow.. Dziękuję za miłe słowa :) Mogłabyś mi podać link do strony przez którą znalazłaś to opowiadanie? Jestem bardzo ciekawa :)
UsuńZrozumiałam wszystko i nie martw się chyba nie jestem gotowa zakończyć jeszcze tego opowiadania :) W głowie mam pełno pomysłów więc na koniec jak na razie się nie zanosi :)
Pozdrawiam również :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPrzeczytałam we wtorek, ale dopiero dziś mogę dodać komentarz. Rozdział jak zawsze powalający. Nie wiem już co ma sądzić o Zbyszku. Polubiłam nawet Sebastiana, ale Lena i tak powinna być z Bartmanem! A co Lena mogła robić z Kaśką? No może śledziły Kaśki chłopaka. Z nimi nic nie wiadomo. :P Czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńChcesz zdobyć większą ilość czytelników, ale nie masz ochoty na spamowanie na wszystkich frontach? A może szukasz opowiadań z siatkówką w tle? Wszystkich autorów opowiadań oraz czytelników serdecznie zapraszam do Listy Siatkarskich Opowiadań - najstarszego spisu siatkarskich dzieł.
OdpowiedzUsuńJeżeli interesujesz się opowiadaniami ze skokami narciarskimi w tle lub je po prostu piszesz, nie czekaj - wpadnij do Spisu ze skoczkami narciarskimi! (Obecnie trwa konkurs "Skoczne Opowiadanie Wakacji - zachęcam do głosowania)
Pozdrawiam i przepraszam za spam.
E.J.
Halo halo czekam na nowości . Mozna gdzieś sie do Ciebie odezwać prywatnie? :)
OdpowiedzUsuńNowości się tworzą ale brak weny mi tego nie ułatwia :)
Usuń13266419 moje gg, które zaraz postaram się uruchomić bo nie byłam na nim od wieków :)