Siedziałam ze wzrokiem wbitym w menu. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, a on cierpliwie czekał. Muszę ruszyć na przód. Nie mogę rozpamiętywać Zbyszka z którym nawet nie byłam. Przecież nawet nie wiem czy on coś do mnie czuje i czy jest sens na niego czekać. A Sebastian jest.. idealny i widać, że zależy mu na mnie.
- Chce. - odpowiedziałam, w końcu na niego zerkając. - Myślę, że możemy spróbować.
- Na prawdę? - spytał, wyraźnie zdziwiony.
- Aż tak cię zaskoczyłam? - uniosłam brwi, uśmiechając się lekko.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - powiedział, kręcąc głową. Przyniesiono nam nasze zamówienie i upiłam łyk czekolady bo zaschło mi w gardle.
- Jak tam dzisiejszy dyżur? - spytałam bo wiedziałam, że zacznie swoją opowieść, a ja będę mogła przeanalizować sobie to co właśnie zrobiłam.
Po godzinie ruszyliśmy w stronę lodowiska przy którym zostawiłam samochód, a Sebastian uparł się, że mnie odprowadzi. Nawet nie wiem kiedy złapał mnie za rękę i już jak prawdziwa para spacerowaliśmy po warszawskich chodnikach, rozmawiając o nadchodzących świętach.
- Od zawsze wyjeżdżamy całą rodziną w góry na narty. Góry są piękne zimą, a w czasie świąt to już szczególnie. Byłaś kiedyś? - spytał, gdy zbliżaliśmy się już do parkingu.
- Byłam w Zakopanem chyba 10 razy ale nigdy w czasie świąt. - odpowiedziałam.
- Jeździłaś kiedyś na nartach?
- Nie ale jeździłam na snowboardzie. - pochwaliłam się. - I po wielu, wielu upadkach w końcu zaczęło mi to wychodzić. A przez wychodzenie mam na myśli to, że udawało mi się zjechać na dół bez upadku, choć nie wyobrażaj sobie, że moja technika była doskonała po prostu jechałam w dół modląc się, żeby żaden nieszczęśnik nie stanął mi na drodze. - dodałam, a on się zaśmiał.
- Też jeździłem na snowboardzie ale wolę jednak narty. - powiedział.
- Ja zdecydowałam się na snowboard po tym jak instruktor powiedział, że jedyne co może mi się stać to skręcony nadgarstek. W przypadku nart gdzie moje nogi mogą powędrować w każdą stronę jest trochę gorzej, więc wzięłam pod uwagę moją sprawność ruchową i wybrałam mniejsze zło.
- Mówisz, że masz problem ze sprawnością ruchową? - uniósł brwi.
- Nienawidziłam wf-u. - wyznałam, spuszczając wzrok. - I dlatego cieszę się, że czasy szkolne mam już dawno za sobą, a z wf-u na studiach się wykręciłam. Kiedy wyjeżdżacie?
- Tradycyjnie trzy dni przed Wigilią. - odpowiedział, gdy doszliśmy do mojego auta. - Wiem, że to zdecydowanie zbyt szybko ale jeśli chciałabyś jechać z nami to będzie mi bardzo miło.
- Raczej spędzę te święta z rodziną ale dziękuję za zaproszenie. - uśmiechnęłam się lekko.
- Jutro mam dyżur do 18 ale potem jestem wolny. Może skoczymy do kina? - spytał, przemieszczając się tak, że stałam teraz tyłem do samochodu i chcąc się odsunąć oparłam się o niego plecami.
- A jest coś fajnego?
- Sprawdzę, a jeśli nie to co powiesz na kręgle?
- Nie jestem w tym najlepsza ale chętnie się podszkolę. - wzruszyłam ramionami, uśmiechając się. Zaczął się do mnie przysuwać, a ja przeniosłam wzrok na jego usta.. Poprawka, seksowne usta. Choć Zbyszek ma.. Przestań! Sama siebie uciszyłam i zamknęłam oczy, czując lekkie muśnięcie.
- Są i nasze gołąbki! - usłyszałam gdzieś w oddali głos Tomka i aż podskoczyłam. Sebastian odsunął się ode mnie i dopiero wtedy zauważyłam, że cała czwórka idzie w naszą stronę. No fakt, obok nas stał nadal samochód Tomka. - Przeszkodziliśmy wam widzę. - zaśmiał się i przywitał z Sebastianem. Paula i Kaśka szczerzyły się do mnie ale ja popatrzyłam od razu na Zbyszka, który usta zacisnął w cienką linie i patrzył prosto na mnie.
- Ja muszę wrócić bo zapomniałem, że miałem kupić coś jeszcze Miśkowi. - odezwał się i zanim ktokolwiek zdążył cokolwiek powiedzieć on już szedł w przeciwnym kierunku.
- Przepraszam za niego. - westchnęła Paula. - Chyba nadal jest na mnie zły i nie chce jechać tym samym samochodem.
- Jedziemy? - spytałam szybko. - Do jutra. - zwróciłam się do Sebastiana i cmoknęłam go w policzek. Wsiadłam do samochodu czekając, aż Kaśka zajmie miejsce obok mnie. Chciałam być w domu jak najszybciej.
Następny tydzień minął mi tak samo nudno jak poprzednie. Praca, wykłady, dom i tak w kółko. No może teraz miałam więcej atrakcji ze względu na Sebastiana, który chciał spędzać ze mną jak najwięcej czasu. Do prawdziwego pocałunku doszło już dzień później, gdy wracaliśmy z kręgielni. Podobało mi się, chociaż nie mogłam przestać myśleć o tym, że Zbyszek całuje dużo lepiej. Ani z Paulą ani ze Zbyszkiem nie miałam kontaktu ale to chyba dobrze. Kuba i moja mama też nie mieli zbyt dużo czasu bo młody zajęty był dziewczyną, a mama pracą. Tomek irytował mnie wypytywaniem o mój związek z Sebastianem dlatego unikałam go jak tylko mogłam. Był niesamowicie szczęśliwy, że w końcu znalazłam tak "porządnego" faceta. W przeciwieństwie do Kaśki, która powiedziała mi to w piątkowy wieczór, gdy Sebastian od nas wyszedł.
- Jesteś pewna, że chcesz z nim być? - spytała, gdy zmywałyśmy naczynia po kolacji.
- Skąd takie pytanie? - zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc o co jej chodzi. - Myślałam, ze go lubisz..
- Lubiłam.. - odpowiedziała, krzywiąc się. - Dopóki nie poznałam go bliżej.. To drugi Wojtek.
- To znaczy?
- Zanudzisz się przy nim.. Jeszcze ty.. - westchnęła. - Jest tak idealny, że aż zbyt idealny, a w połączeniu z tobą to już w ogóle.. Jesteście tacy sami. Naprawdę rozważałam wydłubanie sobie oka widelcem podczas kolacji, żeby nie słuchać w kółko.. proszę, dziękuję, oczywiście, zgadzam się..
- Nie wiem w ogóle o czym mówisz.. To, że mówimy pełnymi zdaniami to źle?
- Nie o to chodzi! Chodzi o to, że przy nim robisz się nudna! Boże to tak jakbyś była taką prawdziwą papugą!
- Papugą?
- Tak się mówi na prawników.. - mruknęła, lekko zakłopotana. - Serio, powinnaś znaleźć sobie kogoś kto wprowadzi trochę energii w twoje.. Wybacz, dość nudne życie. A doktorek na pewno nie jest taką osobą.
- Jest miły, wykształcony, ma poczucie humoru..
- Powtarzasz to jak mantrę.. - przewróciła oczami. - Próbujesz przekonać innych, czy siebie?
- Daj mi spokój.. - jęknęłam. - Sebastian to na prawdę świetny facet, a to, że ty lubisz, gdy facet jest dupkiem to już nie moja sprawa.
- Wcale nie lubię, gdy facet jest dupkiem! - oburzyła się.
- Serio? To dlaczego zerwałaś z Wojtkiem? Każda dziewczyna na twoim miejscu by szalała z radości mając takiego faceta, a ty byłaś zakochana kilka miesięcy i nagle ci się odwidziało..
- Nic mi się nie odwidziało! - syknęła. - Mówiłam ci, że to nie jest facet dla mnie!
- Bo nie jest dupkiem. - stwierdziłam, a ona spiorunowała mnie wzrokiem.
- Dobra. - uniosła ręce w geście kapitulacji. - Jeśli za kilka lat obudzisz się ze swoim doktorkiem w łóżku i stwierdzisz, że twoje życie to nudna monotonia to nie przychodź wtedy do mnie z płaczem!
- Uwierz mi, że będziesz ostatnią osobą do której wtedy zadzwonię. - warknęłam, wychodząc.
Weszłam do pokoju i trzasnęłam za sobą drzwiami. O co ja się tak w ogóle denerwowałam? Boże, moje życie jest totalnie do dupy. Po co mi w ogóle facet? Gdyby nie to narzekanie wszystkich dookoła byłabym sama i byłabym szczęśliwa.
Następnego dnia wstałam przed budzikiem i przez kilkanaście minut leżałam patrząc w sufit. Dzisiaj był ten cholerny mecz na który musiałam iść z Kaśką i.. Sebastianem. Tomek wspaniałomyślnie odstąpił mu swój bilet bo razem z Paulą brali udział w jakimś pokazie i mieli próbę. Gdyby nie to, że tej dwójce tak zależało na tym, żeby iść, to z miłą chęcią bym sobie to odpuściła. Taa.. Kogo ja oszukuję? Nie mogłam się doczekać tego meczu bo to wiązało się z tym, że w końcu zobaczę Zbyszka. A oglądanie go na boisku jest dużo bardziej przyjemniejsze dla oka, niż oglądanie go na co dzień. Szkoda tylko, że obok mnie będzie Sebastian.
Wygramoliłam się niechętnie z łóżka i wyszłam do łazienki ciesząc się, że pierwszy raz udało mi się dostać do niej przed Kaśką. Właśnie robiłam kawę, gdy usłyszałam budzik Kaśki. Byłam ciekawa, czy nadal jest na mnie zła bo po tym jak zamknęłam się w pokoju już nie rozmawiałyśmy. Po chwili wyszła zaspana i stanęła w progu kuchni.
- Cześć. - przywitała się. - Dostanę trochę kawy? - spytała, siadając na krześle. Ah, czyli wszystko w porządku.
- Pewnie. - odpowiedziałam z wyraźną ulgą. Z kim jak z kim ale z nią nienawidziłam się kłócić.- Masz ochotę na jajecznice?
- Poproszę. Przepraszam za wczoraj.. To nie moja sprawa.. Możesz umawiać się z kim tylko chcesz, a mi nic do tego. - wyrzuciła z siebie.
- Jesteś moją przyjaciółką i masz prawo mówić co myślisz o moich facetach. Wiem, że Sebastian jest dość.. - urwałam, nie wiedząc co dalej mam powiedzieć.
- .. nudny? - dokończyła za mnie.
- Nie to chciałam powiedzieć. - westchnęłam. - On jest po prostu dżentelmenem z zasadami. I na prawdę wątpię, żebym znalazła kogoś lepszego. - dodałam. No pomińmy fakt, że ktoś lepszy jest w związku z modelką i na związek z nim nie mam szans.
- Jak uważasz. - wzruszyła ramionami. - On na pewno idzie z nami na mecz?
- Z tego co wiem to tak. - odpowiedziałam. - Nie martw się możesz siedzieć obok mnie.
- Dziękuję. - przewróciła oczami i wzięła się za jedzenie jajecznicy.
- Ja uciekam do kancelarii. Wrócę o 16. - powiedziałam, dopijając kawę.
- Pa. - pożegnała się z pełną buzią jedzenia.
Ubrana w koszulkę z nazwiskiem Bartman i czarne rurki siedziałam w kuchni, czekając na Kaśkę. Zastanawiałam się co ona robiła przez cały dzień, że nie zdążyła się wyszykować. Wyszła dopiero po 30 minutach ubrana w białą bokserkę i jasne jeansy. Zrobiła odważny makijaż, a włosy zostawiła rozpuszczone.
- Masz nadzieję kogoś tam wyrwać? - spytałam, zakładając kozaki.
- Taak. - jęknęła. - Potrzebuję faceta! Wiesz kiedy ostatnio to robiłam?
- Nie i jakoś mnie to nie interesuje. - odpowiedziałam.
- Trzy tygodnie temu! Z Wojtkiem! - westchnęła. - Potrzebuję faceta ale takiego prawdziwego.. Wiesz.. Z jajami.
- Rozumiem. - odparłam, próbując się nie roześmiać. - Chodź, bo Sebastian już czeka.
- No tak.. - przewróciła oczami. - Doktorek punktualny jak zawsze..
- A ty niepunktualna jak zawsze. Chodź.
Sebastian czekał na nas już pod blokiem i gdy tylko nas zobaczył wysiadł, żeby otworzyć nam drzwi. Nie chciałam nawet patrzeć na Kaśkę bo wiedziałam, że jej mina będzie mówić coś w stylu "zaczyna się". Nie wiedziałam w sumie o co jej chodzi. Przecież to się ceni u mężczyzn, tym bardziej w XXI wieku, gdzie ilość prawdziwych dżentelmenów można policzyć na placach jednej ręki.
- To będzie mój pierwszy mecz siatkówki. - odezwał się, odpalając samochód. - Ale przed wyjazdem sprawdziłem o co chodzi i jak wygląda tabela. Podobno jeśli warszawski zespół chce walczyć o medale musi wygrywać wszystkie spotkania najlepiej za trzy punkty.
- Będzie trudno ale na pewno sobie poradzą. - odpowiedziałam. - Spodoba ci się na meczu. Nie byłam do tego przekonana na początku ale teraz mogłabym oglądać cały czas siatkówkę.
- Ekscytująca dyscyplina, prawda? - spytał, uśmiechając się, a ja już wyobrażałam sobie minę Kaśki na tylnym siedzeniu.
- Niewątpliwie. - odpowiedziałam, próbując się nie roześmiać. - Byłeś dzisiaj w szpitalu?
- Tak ale nie działo się nic ciekawego, a jak było w kancelarii?
- Dużo pracy. - wzruszyłam ramionami.
- A ty Kasiu jak spędziłaś dzień? - spytał, zerkając na nią w lusterku.
- Zastanawiając się nad makijażem, który pozwoli mi dzisiaj wyrwać jakiegoś faceta. - odparła, a ja musiałam przygryźć wargę, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Kaśka i jej bezpośredniość. - Nie każda ma tyle szczęścia co Lena. - dodała i tylko ja usłyszałam nutkę ironii.
- To raczej ja mam szczęście. - poprawił ją, kładąc rękę na mojej, która spoczywała na kolanie.
- Uwielbiam tą piosenkę. - powiedziałam dość głośno, odkręcając prawie na fula radio, w którym leciała piosenka, którą pierwszy raz słyszałam ale chciałam zakończyć tę bezsensowną rozmowę.
Zaparkowaliśmy dość daleko od wejścia bo przyjechaliśmy późno i prawie wszystkie miejsca były już zajęte. Gdy odszukaliśmy swoich miejsc na trybunach okazało się, że zawodnicy ćwiczą już zagrywkę. Od razu zauważyłam Zbyszka, który właśnie zaserwował w sam róg boiska. Czekałam, aż nasze spojrzenia się skrzyżują ale on nawet nie zerknął w moją stronę. Mecz się zaczął i pierwszego seta wygrała drużyna z Warszawy, głównie dzięki Zbyszkowi i Miśkowi, którzy zdobywali punkt za punktem. Kolejny set zaczął się gorzej bo przy stanie 10:8 dla drużyny z Jastrzębia pod siatką zrobiło się małe zamieszanie z Kubim i Zbyszkiem w roli głównej. Pierwszy kłócił się z jastrzębianinem z numerem 3, a drugi wykrzykiwał coś do sędziego. Wszystko z powodu tego, że sędzia nie zauważył bloku po ataku Zbyszka. Michała koledzy z drużyny zaczęli odciągać ale ten uparcie trzymał się siatki i nadal kłócił z rywalem.
- I to jest facet. - mruknęła Kaśka. Popatrzyłam na nią zaskoczona i jak się okazało mówiła o Miśku na którego patrzyła teraz zafascynowana.
- Nie powinni się tak zachowywać. - odezwał się Sebastian. - Szczególnie Zbyszek, przecież sędzia ma decydujący głos.. Nie widzę sensu nie wykłócać. - pokręcił głową, nadal obserwując całą tę sytuację. - No i proszę.. Czerwona kartka.
Miał rację bo sędzia właśnie uniósł czerwony kartonik, a Zbyszek wyrzucił kilka przekleństw pod nosem i ruszył na swoje miejsce. Michał obrzucił przeciwnika jadowitym spojrzeniem i również zajął miejsce dla przyjmującego. Trener nie czekał jednak i od razu wziął przerwę chyba po to, żeby ostudzić emocje. Gdy zawodnicy schodzili z boiska Zbyszek w końcu popatrzył w moim kierunku, a potem nasze spojrzenia się skrzyżowały. Nie wiedziałam co robić, więc jedynie się lekko uśmiechnęłam, a on od razu przeniósł wzrok na Sebastiana i albo mi się wydawało albo mruknął pod nosem kolejne niecenzuralne słowa. Ups, chyba tylko pogorszyłam sprawę. Gdy wrócili na boisko Zbyszek grał rewelacyjnie. Kończył wszystkie piłki i zagrzewał pozostałych do walki i to dzięki niemu warszawski zespół wygrał drugą partię. Trzeci set zaczął się od zagrywki jastrzębian, a potem nie jestem pewna co się stało bo wszystko działo się zdecydowanie za szybko. Zbyszek upadł, ktoś do niego podbiegł, znieśli go z boiska do szatni, a cała hala krzyczała jego imię. O cholera.
- Co się stało? - spytałam, nadal będąc w szoku.
- Nie jestem pewien ale to chyba coś z kostką. - odpowiedział mi Sebastian, a mi zrobiło się słabo. Spokojnie Lena, to na pewno nic poważnego.
- Kaśka ja muszę wiedzieć co z nim. - szepnęłam w stronę przyjaciółki, spanikowana.
- Lena spokojnie są z nim fizjoterapeuci. - odpowiedziała nadal wywiercając dziurę w Miśku.
- Kaśka. - jęknęłam. W końcu na mnie popatrzyła i widząc moją minę jej wyraz twarzy się zmienił.
- Napisz do niego smsa i zapytaj czy wszystko w porządku.
- Przecież go nie odczyta.
- No to nic innego na razie nie możesz zrobić. Musisz czekać do końca meczu.
- Kaśka ja nie wytrzymam.. - powiedziałam, a noga zaczęła mi drgać tak jak zawsze wtedy, gdy się denerwowałam.
- To co chcesz zrobić? Przecież ten ochroniarz cię tam nie wpuści. - wskazała głową na mężczyznę, stojącego przy wejściu, w którym zniknął Zbyszek.
- Chyba, że ktoś go zagada. - odparłam, czekając aż złapie o co mi chodzi. Nie zajęło jej to dużo czasu.
- I tym kimś oczywiście będę ja. - westchnęła. - Dobra.
- Pójdziemy sprawdzić co ze Zbyszkiem i zaraz będziemy z powrotem. - zwróciłam się do Sebastiana i wstałam, żeby nie zaczął zadawać pytań. Zeszyłyśmy szybko na dół, a Kaśka z zawadiackim uśmiechem podeszła do siwego mężczyzny i udając zagubioną zapytała gdzie można kupić coś do picia. Gdy ochroniarz wychodził ze skóry, żeby móc jak najdłużej gapić się w jej dekolt ja już biegłam długim korytarzem, mijając po drodze mężczyzn, którzy wyprowadzili Zbyszka. W końcu znalazłam odpowiednie drzwi i wbiegłam tam nawet nie pukając. Zibi siedział na ławce, a gdy usłyszał, że ktoś wchodzi, podniósł niechętnie wzrok.
- Co ty tutaj robisz? - spytał jednocześnie zaskoczony i rozdrażniony. Zrobiłam coś nie tak?
- Chciałam sprawdzić czy wszystko w porządku..
- A co cię to w ogóle obchodzi? - warknął, odklejając sobie plastry z palców. Stanęłam jak wryta, zaskoczona taką reakcją. Zrobiłam niepewny krok w jego stronę. Co ja właściwie chciałam powiedzieć?
- Martwiłam się.. - odpowiedziałam cicho.
- Niepotrzebnie. Jak widzisz jeszcze żyję, więc możesz już sobie iść. - powiedział, w ogóle na mnie nie patrząc. Auć, zabolało. Już się odwracałam, żeby wyjść, gdy do szatni wpadł ochroniarz.
- Panie Bartman najmocniej przepraszam! Nie mam pojęcia jak tej pani udało się tutaj dostać.. - zaczął się tłumaczyć, a ja już dostatecznie zdenerwowana obrzuciłam go pogardliwym spojrzeniem.
- Po prostu obok pana przeszłam, gdy gapił się pan na biust mojej przyjaciółki. - warknęłam, mijając go. Miałam ochotę jechać do domu jak najszybciej ale wiedziałam, że muszę wrócić do Sebastiana. Nawet nie wiedziałam jak się czułam. Byłam zdenerwowana? urażona? Jedno było pewne.. Zapowiadał się wieczór płaczu w poduszkę.
Oczami Zbyszka..
Obudziłem się w niedzielny poranek z ogromnym kacem. Ja pierdole, moja głowa. Co mi odbiło, żeby pić i to samemu? Była już 11, a na wyświetlaczu miałem powiadomienia o 10 nieodebranych połączeniach od Pauli i dwóch smsach. Jeden był od Pauli z pytaniem co robię i czemu od niej nie odbieram, a drugi od Miśka, który poinformował mnie, że zostaje u Kaśki na noc. Misiek i Kaśka? To znaczy, że spędził noc w mieszkaniu Leny.. Lena.. O kurwa. Zerwałem się z łóżka sam nie wiem po co. Zachowałem się wczoraj jak kompletny idiota. Wybrałem numer do Miśka, który odebrał po pierwszym sygnale.
- Wiem, że z twoją kostką wszystko w porządku, więc chyba możesz dojść z nią do kuchni?
- Jesteś w kuchni? - spytałem zaskoczony i się rozłączyłem. Faktycznie siedział przy kuchennym blacie i pił kawę.
- O stary, wyglądasz fatalnie. - powiedział, patrząc na mnie ze zmarszczonymi brwiami. Zignorowałem go jednak i opróżniłem całą butelkę wody mineralnej. - Ktoś tutaj ma kaca. Nieźle się wczoraj zabalowało.. Z kim? Chyba nie z Paulą.
- Sam. Musiałem jakoś odreagować. - odpowiedziałem. Zaraz po tym jak wyżyłem się na Lenie. Czemu jestem takim idiotą? Jakby nasze stosunki bez tego nie były skomplikowane. Ale co ja poradzę, że byłem nabuzowany meczem, kłótnią z tym ślepym sędzią, kontuzją, a przede wszystkim widokiem Leny z tym doktorkiem. Co ona widzi w tym lalusiu?!
- Rozumiem. - odparł i ziewnął.
- Kaśka nie dała ci spać? - zadrwiłem.
- Nie ona.. Lena. - mruknął, przeciągając się. Został jednak z rękami w górze, widząc moją minę. - O Boże, nie! Nie w ten sposób! I to w sumie nie Lena tylko jej chomiki. - poprawił się szybko. - Siedzieliśmy w kuchni i było już dość późno, a tu nagle Kaśka piszczy bo na progu kuchni stał sobie chomik ale jak krzyknęła to gdzieś zwiał. Lena się obudziła i okazało się, że klatka była niedomknięta a jej chomiki uciekły. Potem Kaśka wskoczyła na stół i powiedziała, że nie zejdzie dopóki ich nie złapiemy i przez pół nocy szukałem z Leną tych chomików. - wyjaśnił, a ja mimo złego humoru nie mogłem się nie roześmiać, wyobrażając sobie tą sytuację.
- Znaleźliście je?
- Tak.. O czwartej nad ranem i jeden jak na złość był pod Kaśki łóżkiem i jak się o tym dowiedziała to się strasznie pokłóciły..
- O co?
- No bo Kaśka zaczęła krzyczeć, że wypierdoli te chomiki przez okno, a Lena, że jeśli chce wypierdolić je przez okno to razem z nią i że jeśli jej coś nie pasuje to wcale nie musi z nią mieszkać.. No wiesz jak to baby.. - przewrócił oczami. - Jeszcze Lena miała chyba zły humor bo gdy się obudziła to wydawało mi się, że miała lekko podpuchnięte oczy. - dodał. Cholera, przeze mnie! Płakała przeze mnie! Ja pierdole! Jestem idiotą! Kompletnym idiotą! Muszę ją przeprosić. - Jeszcze jakiś idiota cały czas do niej wydzwaniał, aż w końcu musiała wyłączyć telefon.. - pokręcił głową i westchnął. O cholera. Niby od niechcenia wziąłem do ręki ponownie telefon i otworzyłem historię. 20 połączeń do Leny. Jezu. Sprawdziłem smsy i zamarłem.. "Przepraszam Lena", "Lena wybacz mi.", "Naprawdę nie chciałem się tak zachować".
- Ja pierdole. - mruknąłem pod nosem, rzucając telefon na blat.
- No wiem.. Jakiś psychol. - pokręcił głową, kończąc kawę.
- Idę się kąpać. - powiedziałem jakby sam do siebie i ruszyłem w stronę łazienki. Ona mnie znienawidzi. Martwiła się o mnie, a ja zachowałem się jak gbur i prostak! Muszę ją przeprosić. Powinienem do niej jechać bo telefonu już raczej ode mnie nie odbierze. Oparłem się o umywalkę i spojrzałem na swoje odbicie. Zbigniewie Bartmanie, jesteś idiotą!
Wizytę u Leny musiałem przełożyć bo mama wyciągnęła mnie na kawę, narzekając na to, że nie spędzamy ze sobą wystarczająco dużo czasu. Właśnie wracaliśmy, gdy z jednego sklepu wyszła Lena razem z mamą. Boże, jaka ona jest piękna. Miała na sobie czarne spodnie i kremowy wełniany sweter w którym wyglądała przesłodko. Właśnie stanęła, robiąc nadąsaną minę, a jej mama przekonywała ją chyba do dalszych zakupów.
- Czy to nie Lenka? - spytała mama, patrząc w tym samym kierunku. - Chodź, przywitam się.
~*~
Udało się! Rozdział w terminie :)
Nie jestem w stanie Wam powiedzieć kiedy dodam następny bo jutro czeka mnie przeprowadzka i pewne jest to, że przez najbliższe dwa dni nie będę miała czasu nic napisać. Postaram się dodać następny około piątku. Przepraszam i proszę o wyrozumiałość :) Możemy za to porozmawiać w komentarzach, więc jeśli macie jakieś pytania to chętnie odpowiem :)
Miłego tygodnia! :)
A i wybaczcie tak dużo niecenzuralnych słów ale sami rozumiecie.. faceci. :)
czekam na następny! ♥ Zbyszek zachował się nie w porządku wobec Leny... Nie dość, że ona się nie szczęśliwie w nim zakochała to on odstawia takie akcje... :(
OdpowiedzUsuńZazdrość, zazdrość wszędzie :) Przesłania mu racjonalne myślenie. Ja bardzo lubię takie akcje, bo one podkręcają atmosferę
UsuńTy w terminie napisałaś rozdział, to ja w terminie napisze komentarz :) Rozdział jak zawsze rewelacyjny. Zbyszek jest ciągle zazdrosny o Lenę, szkoda, ze się na niej tak wyżył. Bardzo podoba mi się cześć pisana z perspektywy Bartmana.
OdpowiedzUsuńJuż wyprowadzasz się na studia?
Tak bo chciałabym ogarnąć jeszcze Kraków i w poniedziałek mam spotkanie integracyjne :)
UsuńKraków ładne miasto. Byłam raz i po 5 minutach się zgubiłam :) Może będziesz miała fajną grupę na studiach :) Znasz już kogoś?
UsuńJedną dziewczynę z którą chodziłam do klasy w liceum :) Szkoda tylko, że nie kolegowałam się z nią, aż tak bardzo.
UsuńAle zawsze to ktoś znajomy :)
UsuńA mogę spytać jaki kierunek? Uczelnia to pewnie UJ :) Ja wybrałam UW, ale gdyby porównać atrakcyjność miast, to Kraków bezapelacyjnie wygrywa z Warszawą :)
UsuńMam nadzieję, że miedzy Lena i Bartmanem wszystko bedzie ok. I jeszcze będą razem ;) rozdział jak zawsze super ;* czekam na następny ;) powidzenia na studiach :D
OdpowiedzUsuńJa też nie mogę się czekać rozdział€, gdy wszystko wyjdzie na jaw :)
Usuń*rozdziału
UsuńMam nadzieję, że będzie jak najszybciej :)
UsuńLicze na to ze pogadaja i moze cos jeszcze xd
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze Zibi wkoncu ogarnie sie i zdecyduje powalczy o nia :)
Perspektywa ZB podoba mi sie ten pomysl :)
hahaha :) Widzisz Lily Rose jak czytelnikom spodobały się tworzone przez ciebie opisy scen miłosnych :)
UsuńBaaardzo fajny rozdział ! Powodzenia na studiach i oczywiście melanży studenckich ! :* do następnego, pozdrawiam ! :)
OdpowiedzUsuńPodpinam się :) POWODZENIA NA STUDIACH :) Mam nadzieję, że blog nie ucierpi i rozdziały będę pojawiały się systematycznie :)
Usuńok, poddaje się. Sebastian jest okropny... nie mogę go dłużej znieść i nie wyobrażam sobie jak dochodzi do czegoś więcej pomiędzy nim a Leną... a Zbyszek, no cóż, jest mu ciężko to widać, słychać i czuć c: ale nie ma prawa się tak zachowywać w stosunku do Leny... czekam na next i mam nadzieje, że mimo przeprowadzki będzie w terminie :D
OdpowiedzUsuńMi się wydaje, że pomiędzy Leną i Sebastianem nie było jeszcze nic więcej :) ale to jest bardzo dobry pomysł zaaranżować taką akcję. A Zbysio by wpadł w kulminacyjnym momencie :) Oj.. by się działo :)
Usuńoj Bartman, oj Bartman. Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni pomiędzy Leną, a Zbyszkiem, a Sebastian da jej spokój :D :)
OdpowiedzUsuńdo następnego.
Sebastian trochę ma taką arystokratyczna manierę :) Może Lenie uda się ujawnić szaloną stronę jego wnętrza :) (jeżeli tylko taka istnieje) :)
UsuńJak w Top model ktoś powiedział, że ma arystokratyczną twarz :)
UsuńPrzeczytałam wczoraj, dziś piszę, że ŚWIETNY rozdział;) zresztą wiesz o tym na pewno;)) do następnego!
OdpowiedzUsuńNiech ten następny będzie jak najszybciej :) W końcówce Zbyszek i Lena są trochę przedstawieni jak marudne dzieci :) a ich mamy chcą ich na siłę ze sobą pogodzić :)
UsuńNie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, pomimo tego to opowiadanie jest jeszcze bardziej wciągające! I nie powiem, czekam na więcej! Zdecydowanie więcej. Czuję się nienasycona, życzę weny w następnych rozdziałach!
OdpowiedzUsuńNo i by nie opuszczała cię za szybko! Czekam na więcej!
Gdzieś tam mam cichą nadzieję że wszystko się odwróci o 360stopni i może Lena spróbuje z Bartmanem, ale na razie podoba mi się tak jak jest :D
Czyli nie za idealnie, nie za miłośnie. No ale to moje skromne zdanie! :))
Pozdrawiam Wiktoria
Ja też nie lubię, gdy jest za miłośnie :) /Mogliby się kłócić cały czas, a potem godzić i tak w kółko :)
UsuńAle z rozdział, czy dwa mogłoby być trochę miłośnie :D
UsuńOj tak! Też nie nawidzę że jest miłośnie za dużo, czasem to aż się rzygać chce. Ale na koniec nie pogradziłabym obrotem sprawy i fajnie by było by w jakiś niespodziewany sposób jednak byli razem :p
UsuńCudownie piszesz 😊
OdpowiedzUsuńPrzeczytalam wszstkie rozdzialy w 2 dni 😊
z niecierpliwoscia czekam na nastepny / Wiola
Jak zwykle świetnie napisane :D Byle do następnego :D
OdpowiedzUsuńAlbo najlepiej hurtem po 3 rozdziały dodawać :)
UsuńTwoje opowiadanir jest fascynujący... Czekam do następnego.. Oby był prędko, a nawet szybciej :p
OdpowiedzUsuńPotwierdzam :) MASZ OGROMNY TALENT I WYOBRAŹNIĘ DZIEWCZYNO :)
UsuńBardzo podoba mi się, że uwzględniasz propozycje czytelników, m. in. pisanie z perspektywy Zbyszka :) Rozdział bardzo fajny. Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńSprawdziłem smsy i zamarłem.. "Przepraszam Lena", "Lena wybacz mi.", "Naprawdę nie chciałem się tak zachować".
OdpowiedzUsuń- Ja pierdole. - mruknąłem pod nosem, rzucając telefon na blat.
- No wiem.. Jakiś psychol. - pokręcił głową, kończąc kawę.
Podobał mi się bardzo ten fragment, gdy Michał nie zrozumiał Zbyszka :) Fajna konstrukcja wypowiedzi :)
Kiedy nowy?
OdpowiedzUsuńNiedawno, przypadkiem weszłam na tego bloga i postanowiłam przeczytać, jestem własnie po ostatnim rozdziale więc pisze komentarz.
OdpowiedzUsuńPiszesz cudownie, no i to utrzymywanie w napięciu jest niesamowite! Uwielbiam to podkręcanie emocji i dialogi (szczególnie te zabawne).
Mam taką cichutką nadzieje, że Zbyszek będzie z Leną i "bedą żyć długo i szczęśliwie" :)
Czekam na kolejny rozdział (hmmm, ciekawe jak Lenka zareaguje na widok Zbyszka po tych smsach :)
Coś mi się wydaje że na szyję mu się nie rzuci :D
UsuńAj.. nasza droga autorko za takie opóźnienie należy się extra rozdział :) Żartuję oczywiście. Rozumiem, że studia, przeprowadzka i te sprawy, ale wszyscy mamy nadzieję, że nie zawiesisz bloga :)
OdpowiedzUsuńI tu sie wpelni z Toba zgadzam :D Lily czekamy niecierpliwie na kolejny.. :)
UsuńCzeeeeeekamy :)
Usuń