- Lena przepraszam.. To moja wina.. - zaczęła Paula, a ja kompletnie nie wiedziałam o co chodzi. - Rzuciłam się na Zbyszka, a wiem, że niektórym osobom takie publiczne okazywanie uczuć może przeszkadzać. Obiecuję, że to się już nie powtórzy..
- Co? - spytałam, marszcząc brwi. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego dlaczego mnie przeprasza. - Nie, Boże.. To nie o to chodzi. - odparłam. - Właśnie rozmawiałam z Kaśką. Rozstała się z Wojtkiem i nie stać ją na utrzymanie całego mieszkania, a nie chce wynajmować komuś obcemu pokoju i wręcz błagała mnie o to, żebym się do niej wprowadziła.
- Co? - teraz to ona wydawała się być zszokowana. - Wyprowadzasz się? - spytała, a ja ponownie zmarszczyłam brwi. Czy ja właśnie tego nie powiedziałam?
- Tak. - skinęłam głową. - Wiesz stamtąd jest dużo bliżej na uczelnie no i nie ukrywam, że czynsz też jest mniejszy. Na pewno znajdziesz kogoś na moje miejsce bo ta lokalizacja jest świetna. - dodałam.
- Ale ja nie chce nikogo innego. - jęknęła. - Nie przekonam cię, żebyś została?
- Nie, przepraszam.. - westchnęłam.
- Kiedy się wyprowadzasz? - spytała, chyba załamana. Od razu pomyślałam, że gdyby wiedziała o tym, że przespałam się z jej chłopakiem to sama by mnie stąd wyrzuciła.
- Jutro. - odpowiedziałam, chociaż nie ustalałam jeszcze nic z Kaśką. Chciałam się stąd jak najszybciej wyprowadzić. Wtedy przynajmniej nie będę się czuła tak beznadziejnie jak teraz, gdy widziałam ich jak się całują. Czego ja oczekiwałam? Przecież to było jasne, że się całują, dotykają, uprawiają seks. To, że nie obnosili się z tym przy ludziach nie oznaczało, że tego nie robią. Zrobiło mi się niedobrze. Muszę przestać o tym myśleć i skoncentrować się na przeprowadzce. Potem będzie już tylko lepiej.
- Tak szybko? - zdziwiła się. - No cóż.. - westchnęła jakby w końcu się z tym pogodziła. - Zbyszek pomoże ci przy przeprowadzce, prawda? - zwróciła się tym razem do Zbyszka, który stał obok niej ale wzrok wciąż miał wbity we mnie.
- Nie trzeba. - odparłam szybko. - Tomek i Kuba mi pomogą. Wiecie co ja już pójdę do siebie bo jestem padnięta. - powiedziałam i ruszyłam do swojego pokoju w którym miałam dzisiaj nocować po raz ostatni. Zadzwoniłam do Kaśki, która była zachwycona tym, że już jutro się do niej wprowadzę i przez jakieś 30 sekund piszczała mi do słuchawki tak głośno, że musiałam odsunąć telefon od ucha. Nie byłam do końca przekonana czy to dobry wybór, a moje obawy potwierdził Tomek z którym później rozmawiałam. Kaśka była świetna i na prawdę ją lubiłam ale była też nieźle zakręcona. Jedno wiedziałam na pewno.. Nie będę się z nią nudzić.
Po długiej kąpieli wzięłam książkę ze sobą do łóżka i zaczęłam czytać, żeby przestać myśleć o Zbyszku. Jednak było to trudniejsze, niż się spodziewałam i pogmatwane myśli głównej bohaterki nie zdołały odciągnąć mnie od moich własnych. Dlatego też dałam sobie z nią spokój i postanowiłam próbować zasnąć jednak w głowie miałam chyba za dużo myśli bo mój mózg za nic nie chciał się wyłączyć. Po tym jak po raz setny przewróciłam się z jednego boku na drugi dałam sobie z tym spokój. Zaświeciłam znów lampkę nocną i stwierdziłam, że potrzebuje mleka. Wyszłam, starając się być jak najciszej bo ostatnie czego teraz chciałam to spotkać któreś z nich. Zaświeciłam światło i zamarłam. Przy stole siedział Zbyszek. Cholera! Chciałam wrócić do pokoju ale było już za późno.
- Dlaczego siedzisz tutaj po ciemku? - spytałam lekko zachrypniętym głosem, wchodząc dalej. Zdałam sobie sprawę z tego, że to ostatni raz gdy wpadamy na siebie w kuchni i zrobiło mi się z tego powodu tak smutno, że aż mnie to zaskoczyło.
- Nie mogłem spać. - odpowiedział cicho. Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej karton mleka. - To prawda?
- Słucham? - zmarszczyła brwi.
- Pytałem czy to prawda, że Kaśka zaproponowała ci zamieszkanie z nią? Czy po prostu chcesz się na szybko wyprowadzić dlatego, że widziałaś mnie i Paulę?
- Jest tak jak powiedziałam.. - odpowiedziałam, siadając na przeciwko i nalewając sobie mleka. - Kaśka zerwała z Wojtkiem, więc on wraca do rodziców do domu, a ona zostaje sama z całym mieszkaniem. Pracuje dorywczo i nie stać jej na całość czynszu.
- Na prawdę tego chcesz? - spytał, a w jego głosie słychać było nadzieję na to, że moja odpowiedź będzie przecząca.
- Tak. - odparłam zgodnie z prawdą. - Tak będzie najlepiej dla wszystkich.
- Nie będziemy się spotykać. - powiedział, przeszywając mnie wzrokiem.
- W tej sytuacji to chyba dobrze. - uniosłam lekko brwi. - Poza tym będę przychodziła na mecze. O dziwo, na prawdę polubiłam siatkówkę.
- Nie chcę cię stracić. - powiedział patrząc na mnie z takim smutkiem, że w moim gardle poczułam wielką gulę. Tylko nie płacz! Wstałam i włożyłam szklankę do zmywarki. Odwróciłam się i ponownie na niego popatrzyłam, wcześniej biorąc głęboki oddech.
- W życiu nie można mieć wszystkiego. - szepnęłam i wyszłam z kuchni. Gdy tylko przekroczyłam próg pokoju od razu na policzkach poczułam łzy. Czemu to tak cholernie bolało? Pierwszy raz czułam coś takiego i wiedziałam, że to wszystko dlatego, że po raz pierwszy kochałam kogoś, aż tak bardzo.
2 tygodnie później...
- Długo jeszcze? - usłyszałam głos Kaśki, która od kilku minut dobijała się do drzwi. Jej euforia spowodowana wspólnym mieszkaniem trwała przez 3 dni. Dopiero potem okazało się, że dla niej nawet dzielenie z kimś łazienki może być poważnym kłopotem. - Siedzisz tam..
- Dziesięć minut! - krzyknęłam. - Przecież pytałam, czy chcesz wejść pierwsza! Poza tym siedzisz o wiele dłużej, niż ja!
- Nie prawda! - zaprzeczyła zbulwersowana. Spokojnie Lena, tylko spokojnie.
- Mam wyjść z wanny teraz? - spytałam, zaraz po tym jak wzięłam głęboki oddech.
- Nie no.. - odpowiedziała już ciszej. - Po prostu się pośpiesz..
Przewróciłam oczami i zaczęłam spłukiwać głowę. Mieszkanie z Kaśką było strasznie męczące bo jako jedynaczka była przyzwyczajona do tego, że to ona dostaje wszystko jako pierwsza i nie musi się z nikim dzielić. Poza tym była pedantką, której przeszkadzała źle położona poduszka. Jeśli są jakieś plusy mieszkania z nią to na pewno to, że byłam teraz nadgorliwym pracownikiem w kancelarii, który zostawał najdłużej i jedną z najwięcej uczących się osób na roku. Z Paulą i Zbyszkiem nie miałam kontaktu odkąd się wyprowadziłam. Nie sądziłam, że to będzie tak trudne. Ja na serio cholernie za nim tęskniłam. Chciałam go zobaczyć i dlatego też od razu przyjęłam zaproszenie Tomka. Mieliśmy spotkać się wszyscy u niego dzisiaj i dać sobie prezenty. W końcu dzisiaj Mikołajki.
Nie chciałam denerwować Kaśki, więc nawet nie suszyłam włosów. Wzięłam ze sobą wszystko co było mi potrzebne i postanowiłam dokończyć u siebie. Wysuszyłam włosy, a potem odniosłam suszarkę na miejsce, w którym zawsze wisiała. Wiedziałam, że to bez sensu ale chciałam wyglądać ładnie dlatego przyłożyłam się do fryzury i makijażu. Założyłam jasno brązowy, długi sweter i czarne legginsy. Kaśka oczywiście jeszcze się kąpała dlatego włączyłam telewizor i zaczęłam skakać po kanałach szukając czegoś, co mnie zajmie przez następną godzinę, którą będę musiała na nią czekać.
Gdy weszłyśmy do mieszkania Tomka od razu rzucił nam się w oczy wielki worek ustawiony w przedpokoju zaraz przy drzwiach, a na górze przyklejona kartka do ściany "Proszę wrzucać prezenty tutaj". Zaczęłam się śmiać bo nawet nie chciałam wyobrażać sobie co on znów wymyślił. Weszłyśmy do salonu i serce zaczęło mi szybciej bić. Zbyszek już tam był i wyglądał fenomenalnie. Ubrany był w czarny sweter z dekoltem w serek i ciemne jeansy. Jeju. Poczułam się dziwnie. To tak jakby jakaś gorąca fala uderzyła we mnie, a teraz rozlewała się powoli po całym moim ciele. Nieświadomie uśmiechnęłam się, wciąż na niego patrząc.
- Cześć. - Paula przywitała się jako pierwsza i rzuciła mi się w ramiona. Nie spodziewałam się, że aż tak się za mną stęskniła. - Dlaczego się nie odzywasz?
- Miałam strasznie dużo pracy. - odpowiedziałam, gdy tylko się od niej uwolniłam.
- To prawda w ogóle jej nie ma w domu, a jak jest to siedzi w książkach. - odezwała się Kaśka, siadając obok Zbyszka na kanapie. - No ale czego innego spodziewać się po pani prawnik?
- Jeszcze nie pani prawnik. - powiedziałam, siadając na fotelu. - Tak właściwie to gdzie jest Tomek?
- Nie mam pojęcia. - Paula wzruszyła ramionami. - Po tym jak zadzwonił przedwczoraj i kazał nam wejść bez pukania i z podpisanymi prezentami, więcej się z nim nie widziałam.
- Pewnie coś wymyślił. - odezwał się Zbyszek, wciąż na mnie patrząc.
- On i jego pomysły.. - westchnęłam, podciągnęłam kolona pod brodę.
- Pamiętasz jak.. - zaczęła Kaśka.
- Hoł! Hoł! Hoł! - przerwał jej głos dobiegający z przedpokoju, a chwile potem do salonu wszedł.. Mikołaj. - Czy są tu jakieś grzeczne dzieci? - spytał, a ja wybuchłam śmiechem bo to był Tomek, przebrany za Świętego Mikołaja!
- Tomek co ty..
- Tomek? Jaki Tomek? Nie znam żadnego Tomka. - przerwał mi, łapiąc się za ogromny brzuch. Wszyscy zaczęliśmy się głośno śmiać, a on usiadł na fotelu, kładąc worek na podłodze. - Jestem Świętym Mikołajem i mam dla was prezenty! Na początek.. Dla Kasi. - powiedział, wyjmując małą paczkę. Kaśka, cały czas chichocząc podeszła do niego, a on kazał jej usiąść mu na kolanach. Tak samo było w przypadku moim i Pauli. Zbyszek mimo sprzeciwu Tomka też usiadł mu na kolanach i zarzucił ręce na szyję za co Mikołaj nie chciał mu dać prezentów. Jak dzieci.. Rozczarowana stwierdziłam, że dostałam o jeden prezent mniej ale wszystko wyjaśniło się gdy Tomek wrócił już jako... on.
- To dla ciebie.. Nie mogłem włożyć ich do worka Świętego Mikołaja więc daje ci je osobiście.. Jeśli za rok nadal będziesz sama kupię ci pierwszego kota. - powiedział, wręczając mi klatkę.
- Kupiłeś jej dwa szczury? - spytała Kaśka, marszcząc brwi.
- To są chomiki! - powiedziałam, patrząc na dwie małe kulki ukryte w trocinach.
- Gryzoń to gryzoń.. - skrzywiła się. - Masz je trzymać u siebie w pokoju.. Jak najdalej ode mnie.
- Chodź.. - zwróciłam się do jednego z nich, próbując go wyciągnąć. - Kasia cię jeszcze pokocha.. Wiecie, że miałam kiedyś chomiki? Ale się utopiły..
- Utopiłaś chomiki? - spytał Zbyszek, wyraźnie zaskoczony.
- Nie ja. - odpowiedziałam oburzona. - Mój młody zostawił je na ogródku w akwarium bo klatka nam się zepsuła, a mieliśmy akwarium po rybkach, które zdechły.. z głodu. - westchnęłam. - Ale to dlatego, że zaszło małe nieporozumienie w kwestii tego, kto ma je karmić. - wyjaśniłam szybko. - W każdym bądź razie była straszna ulewa i gdy rano weszłam do ogródka one sobie już.. dryfowały.. - skończyłam, lekko się krzywiąc.
- Nie wiem czy to dobry pomysł, żebyś się nimi opiekowała.. - odezwał się Tomek.
- Przecież mówię, że to nie była moja wina! - przewróciłam oczami i włożyłam ponownie chomika do klatki, widząc, że dziewczyny coraz bardziej się ode mnie odsuwają.
- To dobrze bo zdążyłem się do nich przywiązać. - odpowiedział. - Wyjeżdżacie z Warszawy na święta? - spytał, rozsiadając się na fotelu.
- Ja jadę do Szczecina i próbuję do tego samego namówić Zbyszka ale uparł się, że zostaje w Warszawie. Mojej mamie byłoby strasznie miło, gdyby w końcu mogła cię poznać. - zwróciła się do swojego chłopaka.
- Nie muszę chyba poznawać jej w święta, które od zawsze spędzam z rodziną. - odpowiedział zdenerwowany. Widocznie nie rozmawiają o tym po raz pierwszy.
- A gdybyśmy byli małżeństwem to też spędzalibyśmy święta osobno bo ty byś chciał być z rodziną, tak jak zawsze? - spytała, a ja naprawdę podziwiałam Zbyszka, że nie skulił się pod jej spojrzeniem. Mieszkałam z Paulą dwa miesiące ale nigdy nie widziałam jej zdenerwowanej. I dobrze.
- Przecież nie jesteśmy małżeństwem! - odparł, marszcząc brwi. - Nie rozumiem o co robisz problem.. Twoją mamę mogę poznać kiedy tylko chcesz.. Po prostu nas umów.
- Kiedy chce? - uniosła brwi. - Chcę, żebyś poznał ją w święta.
- Paula mówię ci, że na święta zostaje w Warszawie. - warknął, zniecierpliwiony.
- Kto chce kawy? - spytał Tomek, zanim Paula zdążyła otworzyć usta.
- Ja. - odpowiedziałyśmy razem z Kaśką. - Wiecie co ja mam lepszy pomysł? Może pojedziemy na lodowisko? - zaproponowała. - Jeszcze w tym roku nie byłam..
- Świetny pomysł. - zgodził się Tomek, wstając. - Wszyscy za? No to w drogę. - powiedział, nie czekając na odpowiedź.
- Ja nie bardzo mogę.. - skrzywiłam się. - Jestem umówiona.
- Miłość, wszędzie miłość. - westchnęła Kaśka. - Pan kardiolog zaprosił ją na gorąca czekoladę.
- Gdzie i kiedy macie się spotkać?
- W galerii Mokotów za dwie godziny. - odpowiedziałam, czując na sobie przeszywający wzrok Zbyszka.
- To jest dwa kroki od lodowiska. Chodźcie. - zarządził i ruszył w stronę wyjścia.
Po wielkiej kłótni o to, którym samochodem pojedziemy stwierdziliśmy, że ja powinnam jechać swoim skoro z nimi nie wracam, a oni żeby nie jechać na dwa samochody zapakują się do jednego. Tomek uparł się, żeby jechać jego, a między Paulą i Zbyszkiem napięcie było tak silne, że aż wyczuwalne, więc stwierdzili, że jedno z nich dotrzyma mi towarzystwa. Nawet nie wiem jak to się stało, że trafiło na Zbyszka. Gdy wyjechaliśmy z parkingu włączyłam cicho muzykę i starałam się nie myśleć o tym, że siedzi obok mnie.
- Jesteście razem? - spytał cicho. Czułam na sobie jego wzrok ale uparcie patrzyłam przed siebie.
- Nie. - odpowiedziałam, zgodnie z prawdą. Od mojej wyprowadzki spotkaliśmy się kilka razy ale nie potrafiłam nazwać relacji, która nas łączyła. Nie całowaliśmy się jeszcze bo miałam na prawdę wielki talent do wymigiwania się od tego, choć wiedziałam, że w końcu będę musiała się określić.
- Spotykacie się?
- Czasem. - wzruszyłam ramionami. - Jak tam klub? - spytałam, chcąc zmienić jak najszybciej temat. - Nie miałam ostatnio czasu oglądać waszych meczy..
- Kiepsko... Jeśli tak dalej pójdzie to nie dostaniemy się do fazy play off. A mogłem zostać we Włoszech..
- Żałujesz, że wróciłeś do Warszawy?
- Nie. - odparł automatycznie. - Nie żałuję ale nie ze względów sportowych. Zmień pas. - rozkazał, a ja się zirytowałam. Przecież właśnie chciałam to zrobić. Popatrzyłam w lusterko i zaczęłam manewr. - Wrzuć trójkę.
- Wiem. - syknęłam, zmieniając bieg.
- Co u twojej mamy? - spytał jak gdyby nigdy nic.
- Podejrzewam, że byś jej nie poznał.. - zaśmiałam się. - Przefarbowała włosy na czarno, zaczęła się stroić tak jak dawniej. Zapisała się do wolontariatu w którym pomaga ludziom z patologicznych rodzin.. Jest tak zabiegana, że w końcu przestała narzekać, że nie mam jeszcze męża i gromadki dzieci.
- A jak tam Kuba w nowej szkole?
- Lepiej, niż w starej.. Ma dziewczynę, której jeszcze ani ja ani mama nie poznałyśmy bo stwierdził, że narobiłybyśmy mu.. siary.. - zmarszczyłam brwi. - Cokolwiek to znaczy. W ogóle bym o niej nie wiedziała, gdyby nie to, że jestem kontem bankowym młodego z którego ma kasę na prezent mikołajkowy dla niej. - powiedziałam, a on się zaśmiał.
- Przyjdziesz na mecz za tydzień? - spytał z nadzieją w głosie. - Serio, chyba przynosisz nam szczęście bo odkąd ciebie nie ma to przegrywamy. A następny mecz jest ważny bo jeśli chcemy mieć szanse na wyższe miejsce, niż 8 musimy wygrywać wszystkie następne spotkania.
- Przyjdę, skoro ode mnie tak wiele zależy. - powiedziałam z uśmiechem.
- Zmień pas bo przed nami jest autobus. - odezwał się po chwili, a ja przewróciłam oczami. - Czwórka. - powiedział, a ja miałam ochotę go już wysadzić.
- Mam prawo jazdy od 7 lat.. Wiem jak zmieniać biegi. - warknęłam, a on uśmiechnął się pod nosem.
Chwilę później zaparkowałam na parkingu i nawet to nie obyło się bez złotych rad Zbyszka, który doradzał mi jak kręcić kierownicą. Z lekko poszarpanymi nerwami dołączyłam do reszty, która już na nas czekała. Wszyscy razem ruszyliśmy w stronę lodowiska. Dawno nie jeździłam na łyżwach, więc początki były trudne i musiałam trzymać Tomka za rękę, żeby nie się nie wywrócić. Po godzinie zeszliśmy z lodowiska i wszyscy razem spacerkiem poszliśmy do galerii na kawę. Właśnie ją kończyliśmy, gdy usłyszałam dźwięk telefonu.
- Cześć. Ja już jestem i czekam we Fragoli.
- Będę za 5 minut. - odpowiedziałam i się rozłączyłam. - Przepraszam ale ja już muszę iść. - powiedziałam, zbierając się.
- Mam na ciebie czekać, czy raczej spodziewać się ciebie jutro rano? - wyszczerzyła się Kaśka.
- Jutro rano to ja idę do pracy. Będę za góra dwie godziny.
- Nawet nie żartuj! Chłopak się tak stara.. Nie możesz tak długo zgrywać niedostępnej.
- Kaśka. - westchnęłam, kręcąc głową. - Na razie. - pożegnałam się i ruszyłam w stronę schodów.
Sebastian siedział przy stoliku ubrany w jasny wełniany sweter i kremowe materiałowe spodnie. Gdy mnie zobaczył od razu wstał, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Na stoliku leżały kwiaty ale to mnie nawet nie zaskoczyło bo po każdym naszym spotkaniu do mieszkania wracałam z bukietem. Jeszcze kilka i będę mogła założyć kwiaciarnie.
- Cześć. - przywitał się, całując mnie w policzek. - Cudownie wyglądasz. To dla ciebie. - powiedział, wręczając mi kwiaty.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się, siadając. - Zamówiłeś już sobie coś?
- Nie, czekałem na ciebie. - odpowiedział. No tak, gdzieżby inaczej.
- Nie jestem głodna, więc wezmę tylko gorącą czekoladę.
- Na pewno? - spytał, a ja skinęłam głową. - W takim razie przepraszam na chwilę.
Wstał i ruszył do baru, żeby złożyć zamówienie. Obserwowałam go, zastanawiając się co dalej mam robić. Nie mogę go zbywać w nieskończoność. Wiedziałam, że dzisiaj znowu będzie chciał mnie pocałować, a już niedługo pewnie będzie oczekiwał jakiejś deklaracji. W jego towarzystwie czułam się na prawdę dobrze i kto wie, może gdybym w końcu wybiła sobie Zbyszka z głowy mogłabym się w nim zakochać? Przecież jest idealnym facetem o którym marzy, każda dziewczyna. Co ze mną jest nie tak?
- Chciałbym o czymś z tobą porozmawiać. - powiedział, gdy tylko usiadł ponownie na swoim miejscu. - Ostatnio coraz częściej się widujemy i ja na prawdę bardzo cię lubię. Chciałbym, żebyśmy spróbowali być razem ale nie wiem, czy ty też tego chcesz.. - wyrzucił to z siebie i widać było, że od dawna chciał mnie o to zapytać. Cholera.
~*~
Strasznie ciężko pisze się rozdział, gdy nie ma się weny ale mam nadzieję, że choć trochę wam się podobał. Jest tak jakby "przejściowy", a następny obiecuje, że będzie lepszy i ciekawszy! :) Proszę o komentarze.
W zakładce "Bohaterowie" zdjęcia Kaśki oraz mamy i dziadka Leny :)
Następny wrzucę najpóźniej w sobotę :)
Pozdrawiam! :)
No i oczywiście jakby ktoś nie wiedział.. Jesteśmy MISTRZAMI ŚWIATA!! :)
Miłego tygodnia!
nie wiedziałam Lils.... całe szczęście, że mam Ciebie xDD
OdpowiedzUsuńPowiem tak, chichotałam jak mała dziewczynka, gdy doszło do sceny z Mikołajem :) wyszła Ci cudownie, potem, oczywiście, rozmowa ze Zbyszkiem, jako czytelniczkę mnie śmieszyła, ale znając życie na jej miejscu wybiłabym mu zęby :D a co do Zbyszka, to chyba jemu współczuje bardziej niż jej, wydaje mi się oczywistym, że kocha Lenę, jednocześnie nie może zostawić Pauli ze względu na klub, ale też na nią samą. Bądź, co bądź jest sympatyczną, dobrą dziewczyną. I w ten sposób krzywdzi siebie i te dwie istotki... Dlatego nadal obstaje przy tym, by Lena przestała wybrzydzać i zwróciła większą uwagę na doktorka... Może nie jest taką cipcią jak się wydaje :D cóż I'm waiting :DD
Aaaa! Zapomniałam.. Nie wiem jak ona wytrzyma z Kaśką w jednym mieszkaniu. Od początku jakoś mi to nie grało xDD Chyba Lena powinna pomóc jej znaleźć nowego faceta :D bo inaczej ich przyjaźń pójdzie w diabły :D
UsuńTeż jakiegoś jedynaka, żeby było spięcie, gdy razem zamieszkają :)
UsuńAle się dzieje! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Ciekawe, jaką decyzję podejmie Lena. Czy mogłabyś "przedstawić" pana doktorka w zakładce "bohaterowie"? Byłabym wdzięczna :D
OdpowiedzUsuńZapomniałam o nim haha :) Zaraz się pojawi :)
UsuńRozdział mi się podobał. Masz rację, że ma charakter przejściowy, ale to dobrze. Nie można cały czas gnać z akcją :) Moim zdaniem, Lena powinna przystać na propozycje doktorka i spróbować odciąć się od Zbyszka. I dopiero wtedy Zbyszek może zacząłby walczyć jak lew :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) :) :)
Kurczę, fajny ten doktorek :) Trochę podobny do Kuby ( ale to chyba przez te włosy a artystycznym nieładzie) :)
OdpowiedzUsuńDoktorek :) Królik Bugs
UsuńSUPER! Czekam na następny;)
OdpowiedzUsuńBardzo miło się czytało, przez ten rozdział chce mikołajek, zimy, łyżw, świąt.:D i co teraz ta Lenka zrobi ? No nie mogę się doczekać następnego. Pozdrawiam ! :)
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko 3 miesiące i święta :)
UsuńPierogi z kapustą i grzybami :) mniam
Usuńbarszczyk z uszkami i marynowane grzybki :)
UsuńTEGO LATA ZOSTALIŚMY MISTRZAMI ŚWIATA!
OdpowiedzUsuńTo wszystko jest tak nieprawdopodobne i tak bardzo prawdopodobne!
Pierwsze wyjście z grupy, stracone sety, te wszystkie emocje..
Mazurek śpiewany acapella. To wszystko było niesamowite.
Prawdę mówiąc siatkówką przed mistrzostwami się w ogóle nie interesowałam. Odkąd "zapowiadali" w telewizji wielkie mistrzostwa się tym zaciekawiłam. Efekt tego był taki że godzinę przed meczem, siedziałam z herbatką, prowiantem przed telewizorem i się mentalnie przygotowywałam.
Wyszliśmy z grupy, doszliśmy dalej, do półfinału a w końcu do finału. I tak zostaliśmy mistrzami świata. Podczas dekoracji się popłakałam ze szczęścia, wzruszenia ale i ze smutku gdy wręczano najważniejszą nagrodę dla najlepszego zawodnika. Mariusza. To wszystko mnie przerosło totalnie.
Mój faworyt numer 1. Po prostu zakończył swoją karierę w kadrze. Już nie będzie grał z orzełkiem na piersi. Guma, Igła. To był dla mnie szok.
Osobiście mam nadzieję że Winiarowi dobrze zrobi roczna przerwa, ale na Rio wróci. Może Wlazłemu też czegoś zabraknie...
Jedno jest pewne. "odeszli niepokonani"..
Co do opowiadania. To od początku jak go zaczęłam czytać spodziewałam się opowiadania typu jak 80% reszty opowiadań na innych stronach.
Ale nie. To takie nie jest. Nie zawiodłam się ani trochę! :)
Osobiście nie spodziewałam się tego że dziewczyna będzie na prawdę w stanie się wyprowadzić, jeśli by to zrobiła to miała obawy że ZB9 straci miano głównego bohatera i przejdzie to na kogoś innego.
Cóż, czekam na więcej, już nie mogę się doczekać!
"Kłamstwo ma krótkie nogi"/"Prawda w końcu wyjdzie na jaw" Ciekawa jestem jak będzie z tym opowiadaniem dalej! :)
Pozdrawiam Wiktoria
szkoda mi tych niesamowitych filmików Igły . Siatkówka od kuchni . Oj...
Usuńmoże znajdzie się jakiś godny następca Ignaczaka :) OBY :D
UsuńNa pewno się ktoś znajdzie..
UsuńAle nikt nam nie zastąpi Wlazłego, Gumy, Winiara czy Igły.
Po prostu nie będą w stanie :)
Pozdrawiam Wiktoria
Szkoda, ale nic nie trwa wiecznie
Usuńsuper rozdzial ;)
OdpowiedzUsuńJak każdy :)
UsuńZbyszek trochę biernie podchodzi do wyprowadzki Leny. Wszystkie uczucia tłamsi w sobie i widać, że jest mu bardzo ciężko. Mam nadzieję, że Lena zgodzi się zostać dziewczyną doktorka i powoli zacznie się w nim zakochiwać (tak dla dodania pikanterii akcji), ale miłość do Zbyszka będzie silniejsza. :) a Zbycha będzie zalewać krew. Taka moja luźna kontynuacja, ale oczywiście autorka jest najlepsze :)
OdpowiedzUsuńLena to ta aktorka z "Plotkary" ? :) Widzę, że ktoś oglądał ten serial, bo akcja też ma znamiona serialu :) Jestem jego fanką ( i twojego opowiadania również ) :)
OdpowiedzUsuńFanka "Plotkary"? :D Rozdział jak zwykle świetny. Na pewno nie jest Ci najłatwiej pisać tyle rozdziałów, historii. Ale byłam wniebowzięta, gdybyś po zakończeniu tego założyła jeszcze kilka innych blogów. :) Jak na razie to opowiadanie i "lepiej być już nie może" z Blake Lively podobają mi się najbardziej. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńPopieram :) Czekamy na kolejne opowiadania, ale też i na nowy rozdział :)
Usuńsię dzieję xD no,no czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
świetny blog :D cieszę się ze go znalazłam i mogę go czytać :D
OdpowiedzUsuńRelacja Leny i Zbyszka są dziwne i to chyba najbardziej intryguje :D
chciałabym też przeczytać przemyślenia ze strony Zbyszka :D bo teraz tylko możemy se domyślić co on czuje i czego chce.
Lena i Sebastian może byi by fajną parą, ale chyba między nimi nie ma tej chemii.
Mam jakieś przeczucie że Kaśka będzie z Michałem, a ten Tomek z tą Paulą :D
bardzo mnie to cieszy że rozdziały są tak bardzo długie i bardzo wciągające :D
Pozdrawiam i czekam na następny :D
Między Leną i Zbyszkiem tej chemii jest aż za dużo. Cały czas się na siebie rzucają :) Jak dzikusy. :D Przemyślenie Zbyszka to fajna sprawa. Popieram.
UsuńSuper rozdział! Przepraszam, że tak późno komentuje, ale nie miałam od poniedziałku neta w domu :( Zbyszek jest strasznie zazdrosny o Lenę, a ta ma adoratora Sebastiana. Bartman by mógł w końcu się zdecydować a nie... Lena długo nie wytrzyma z Kaśką pod jednym dachem.
OdpowiedzUsuńTak jest POLSKA MISTRZEM ŚWIATA! Szkoda tylko, że Igła, Winiar, Guma i Mario odchodzą. :(
Winiar prawdopodobnie tylko na rok. Chce pobyć trochę z rodziną. Na Rio powinien być gotowy (jeżeli nie straci formy). Tak przynajmniej gdzieś czytałam na jakiejś stronce
UsuńTak, mówił o tym że 2015r, będzie wyłącznie rokiem przeznaczonym dla rodziny. Chce nadrobić ten czas kiedy go nie było. W końcu nic dziwnego. Powiedział jednak że wyprawa do Rio jest pod znakiem zapytania, ale stara się o tym na razie nie myśleć.
UsuńPozdrawiam Wiktoria.
On zawsze w wywiadach, gdy mówi o swojej rodzinie ma łzy w oczach. Widać, że jest bardzo rodzinnym i ciepłym człowiekiem. Może dorobi się jakiejś córki w końcu :) :) :) a nie samych siatkarzy produkuje :)
UsuńOj i owszem, mała siatkarka by nam rosła!
UsuńSwoją drogą może przy jej porodzie by był. Cóż, życie sportowca jest takie a nie inny. Nigdy nie wiadomo kiedy plany się pozmieniają.
Pozdrawiam Wiktoria.
Fajny rozdział :) Czekamy na następny z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńNIE KOŃCZ TEGO OPOWIADANIA. JEST ŚWIETNE <3