czwartek, 18 września 2014

XXV. Jes­tem prze­kona­ny, że naj­ważniej­szą de­cyzją, jaką po­dej­mu­je is­to­ta ludzka, jest wybór, z kim spędzi życie, może już do końca.

Wróciłam do salonu, w którym Zbyszek kucał przy laptopie, wyłączając go. Stanęłam w progu nie bardzo wiedząc co robić. Zdecydowanie byłam za mało pijana na taką sytuację. Co się ze mną działo? Jeszcze przed chwilą wywijałam z nim na parkiecie, a teraz stoję jak ostatnia sierota.  Odwrócił głowę i nasze spojrzenia się spotkały. Zarumieniona uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam do stołu.
- Nie martw się ja też zaraz uciekam. - powiedział, wstając. Zmierzyłam go wzrokiem i przygryzłam wargę. - Ale najpierw muszę dać ci prezent. - dodał, uśmiechając się. Wyszedł z salonu, a ja zaczęłam zastanawiać się o co mu chodzi. Przecież już mi go dał. Wrócił z wielkim bukietem fioletowo - czerwonych róż i małą torebką na prezent. Odruchowo wstałam. - Tamten był od Pauli, a ten jest ode mnie. Wszystkiego najlepszego jeszcze raz. - powiedział, wręczając mi go.
- Dziękuję. - odpowiedziałam, zaglądając do środka torebeczki. Wyjęłam z niego podłużne, czarne pudełeczko i zaskoczona spojrzałam na Zbyszka.
- Otwórz. - mruknął podekscytowany. Tak też zrobiłam i moim oczom ukazała się najpiękniejsza bransoletka jaką w życiu widziałam.
- Jest piękna, dziękuję. - powiedziałam i przytuliłam go. O jejuniu. Wciągnęłam jego zapach i zapomniałam o wszystkim. Staliśmy tak chyba wieczność, a przynajmniej tak mi się wydawało. Miałam się do niego przecież nie zbliżać. Odsunęłam się szybko od niego, a on odchrząknął, zakłopotany.
- Pomóc ci sprzątać? - zaproponował, lekko zachrypniętym głosem.
- Chyba sobie to dzisiaj odpuszczę. - westchnęłam, patrząc na stół brudnych talerzy i półmiski pełne jedzenia. Jeden z nich wypełniony był nuggetsami. - Jak to możliwe, że ich wcześniej nie zauważyłam? - spytałam, podsuwając sobie cały półmisek razem z miseczką sosu czosnkowego.
- Byłaś zajęta wszystkim tylko nie jedzeniem. - odpowiedział. - Jadłaś w ogóle coś?
- Nie ale teraz mam zamiar to nadrobić. - odparłam. - Chcesz trochę?
- Nie dziękuję. Nie jem o tej porze.
- Ja też nie. - powiedziałam z pełną buzią, a on się zaśmiał. - Boże jakie to jest dobre. - mruknęłam bo kurczak normalnie rozpływał mi się w ustach.
- Nie kuś. - odezwał się, kręcąc głową. Uśmiechnęłam się szeroko, wzięłam oba naczynia ze sobą i usiadłam na podłodze po turecku.
- Wsiadaj i wcinaj. - wysunęłam półmisek w jego stronę. - Widzę, że masz na nie ochotę. Jeśli chcesz jutro możemy iść razem na siłownie i spalić te przepyszne nugettsy.
- Pójdziesz na siłownie? - popatrzył na mnie, ironicznie unosząc brwi.
- Nie. - odpowiedziałam szczerze i od razu się zarumieniłam bo przez głowę przeleciała mi myśl o tym jak w inny sposób mogłabym pomóc spalić mu te kalorie. - Ale mogę cie wspierać duchowo.
- Chcesz się jeszcze napić? - spytał,, a ja skinęłam głową. - Piwo? Wino?
- O nie. Nie chcę mieszać. - odparłam, krzywiąc się.
- Siepiemy wódkę?
- Możesz mi zrobić drinka z pepsi. - powiedziałam, biorąc do ręki telefon na który właśnie przyszedł sms od mamy. - Mama jest już w domu, a cała pijana ekipa śpi jak zabita. - poinformowałam Zbyszka, który właśnie usiadł na przeciwko mnie.
- Twój dziadek nieźle się trzyma. - zauważył.
- O tak. - przytaknęłam, upijając łyk drinka, a Zbyszek zabrał się za nuggetsy, gdy nagle przeszkodził mu dźwięk telefonu.
- Cześć.. - odebrał. - Jestem jeszcze u Leny.. Spoko, nic się nie stało.. Połóż się spać, a ja sobie poradzę.. Tak, mam klucze... Na razie..
- Michał?
- Tak. - odpowiedział, odkładając telefon. - Jest już w domu i dopiero teraz zorientował się, że mnie nie ma razem z nim. - przewrócił oczami, a ja się zaśmiałam. Jedliśmy w milczeniu, które przerwał śmiech Zbyszka. Popatrzyłam na niego zdezorientowana. - Jesteś cała ubrudzona w sosie. - wyjaśnił. Wyciągnęłam dłoń po serwetkę i zaczęłam się wycierać.
- Już? - spytałam, a on nachylił się w moją stronę. Wziął ode mnie serwetkę i zaczął mnie wycierać jakbym była pięcioletnim dzieckiem. Nawet włosy miałam w sosie! Był tak blisko mnie, że cała się spięłam, walcząc sama ze sobą, żeby się na niego nie rzucić. Nasze spojrzenia się skrzyżowały i nagle zamarliśmy. Czułam się jakby świat się zatrzymał. Wiem, że to brzmi jak w jakimś tandetnym romansidle ale nic nie poradzę, że takie właśnie uczucie mi towarzyszyło. Czułam jego przyśpieszony oddech na twarzy i zanim zdążyłam się powstrzymać już dosłownie miażdżyłam mu usta. Rozchylił je od razu i zaczęliśmy całować się tak żarliwie jak w jego mieszkaniu. Wciągnął mnie na siebie i teraz siedziałam na nim okrakiem. Wplotłam palce w jego włosy i lekko za nie pociągnęłam, a z jego gardła wydobył się cichy jęk. Zaczął rozpinać guziki mojej koszuli, a za zręcznymi palcami podążały jego usta. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się ich dotykiem na nagiej skórze. Będę się smażyć w piekle, pomyślałam ale teraz nawet ta myśl nie była w stanie mnie powstrzymać.
- Cuchniesz czosnkiem. - wymruczał mi tuż przy ustach, a ja zachichotałam.
- Żebyś wiedział jak od ciebie śmierdzi. - odpowiedziałam i ponownie wpiłam się w jego usta. Nie wiem jak on to zrobił ale po chwili staliśmy już na nogach, a raczej to on stał bo ja swoje nogi oplotłam wokół niego. Ruszył w kierunku mojego pokoju nie odrywając się od moich ust ale ku mojemu zdziwieniu weszliśmy do łazienki. Posadził mnie na pralce i zaczął całować moją szyje, szorstką dłonią gładząc prawo udo. - Będziemy myć zęby? - spytałam, wplatając palce w jego włosy i delektując się jego ustami na moich piersiach. Uśmiechnął się szeroko, a w jego oczach błysnęły wesołe iskierki. Patrzyłam zafascynowana na tego pięknego mężczyznę, gdy nagle wciągnęłam głośno powietrze czując jak jego palce zaczynają sprytnie poruszać się między moimi udami.
- Myślałem o wspólnej kąpieli ale jeśli wolisz..
- Nie. - przerwałam mu, dysząc. Wsunął we mnie dwa palce, a ja jęknęłam przeciągle, patrząc w jego zielone tęczówki, które pożerały mnie wzrokiem. Zaczął poruszać palcami, a ja oplotłam dłonie wokół jego szyi i zaczęłam go całować, pojękując mu co jakiś czas prosto w usta. Szczytowałam z zamkniętymi oczami i odchyloną do tyłu głową dość głośno krzycząc jego imię.
- Jesteś niesamowita. - mruknął Zbyszek po tym jak przestał patrzeć na mnie zafascynowany tym jak dochodzę i wpił się w moje usta jeszcze zanim zdążyłam dojść do siebie po tak intensywnym orgazmie. Pobudzona tym wszystkim zeskoczyłam z pralki i użyłam całej siły, żeby oprzeć Zbyszka o ścianę. Zaczęłam rozpinać mu guziki koszuli i całować szyję, lekko przygryzając ją i ssąc na co Zbyszek odpowiadał seksownym pomrukiwaniem. Rozpiął mi biustonosz i guzik spódnicy, pozostawiając mnie tym samym jedynie w samonośnych, czarnych pończochach. Gdy ja męczyłam się z jego paskiem, on jedną ręką odkręcił kurki z zimną i ciepłą wodą. W końcu udało mi się odpiąć to cholerstwo i po chwili stał przede mną całkowicie nagi. Ponownie uniósł mnie i posadził na pralce, wprost zdzierając pończochy z moich nóg. Błagałam go w myślach o to, żeby we mnie wszedł ale on widocznie miał zupełnie inne plany. Ręką zmusił mnie do tego żebym się położyła i zaczął ssać jedną brodawkę, a potem drugą.
- Zbyszek.. - wyjęczałam z zamkniętymi oczami. - Wej.. - zaczęłam błagalnym tonem ale urwałam bo właśnie poczułam jego język na mojej kobiecości. To nie możliwe, żeby on to robił, aż tak dobrze. Czułam, że zaraz dostanę obłędu od nadmiaru tego nieziemskiego doznania i już po chwili czułam, że fala kolejnego orgazmu uderza ze zdwojoną siłą, którą cały czas podtrzymywał Zbyszek, dzięki nieustannym ruchom języka. O cholera. Byłam padnięta ale wiedziałam, że do końca jest jeszcze bardzo daleko. Wplotłam pace w jego włosy i przyciągnęłam jego usta do moich. Nagle wziął mnie ponownie na ręce i dosłownie wpadliśmy do wanny, wylewając połowę jej zawartości. Wszedł we mnie, a ja siedząc na nim okrakiem zaczęłam się poruszać. Nie odrywaliśmy od siebie wzroku co potęgowało tę intymną chwilę. Szczytował pierwszy, mrucząc moje imię tak seksownie, że szczytowałam zaraz po nim. Opadłam na jego klatkę piersiową, która poruszała się nierównomiernie. Przytulił mnie mocno do siebie, całując we włosy. Gdy powoli doszłam do siebie uniosłam się do góry i teraz siedzieliśmy splątani nogami, prawie nos w nos. Założył mi część włosów za ucho i uśmiechnął się lekko.
- Mieliśmy być przyjaciółmi.. - odezwałam się w końcu. - Nie możemy tego robić.. - pokręciłam głową. Zamknął oczy i wziął głęboki oddech. Gdy je otworzył jedyne co w nich dostrzegłam to smutek.
- Wiem. Uwierz mi, że próbowałem trzymać się od ciebie z daleka i za każdym razem obiecywałem sobie, że nawet się do ciebie nie zbliżę ale to jest silniejsze ode mnie. - odpowiedział cicho, głosem pełnym udręki.
- Też próbowałam. - powiedziałam i westchnęłam. - Dlatego postanowiłam się wyprowadzić tylko jakoś nie mogę zabrać się za szukanie mieszkania.
- Nie chcę, żebyś wyprowadzała się z mojego powodu. - odparł, krzywiąc się.
- Tak właściwie to powodem było czwarte piętro.. - zaczęłam, marszcząc brwi. Chciałam rozładować tę atmosferę i chyba mi się udało bo uśmiechnął się szeroko. - Wracasz do siebie? - spytałam, czując, że woda zaczyna się robić coraz chłodniejsza.
- Powinienem.
- Czy ja wiem.. - uniosłam brwi. - Na zewnątrz jest strasznie zimno i chyba nie powinieneś wychodzić zaraz po kąpieli..
- No tak.. Mógłbym się przeziębić..
- A wtedy przestałbyś chodzić na treningi..
- I nie grałbym w następnym meczu..
- I moglibyście przegrać..
- Chyba nie powinienem tak ryzykować. - stwierdził rozbawiony.
- Ja też tak sądzę. - odparłam. Uśmiechnął się tak promiennie, że aż zaparło mi dech w piersiach. Przejechałam ręką po jego policzku i musnęłam jego usta swoimi. To było silniejsze ode mnie.  Po chwili ja owinięta ręcznikiem, a on w samych bokserkach wyszliśmy z łazienki. Ubrałam różową koszulę nocną i oboje zasnęliśmy jak zabici w moim łóżku.

Obudził mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Niechętnie otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się, czując pod sobą równomiernie unoszącą się klatkę piersiową Zbyszka. Wstałam powoli, starając się go nie obudzić i ruszyłam do drzwi. Zanim otworzyłam zobaczyłam kto dobija się do mnie tak wcześnie i z przerażeniem stwierdziłam, że to moja mama z całą ekipą. O cholera! Co oni tutaj robią? Wróciłam szybko do pokoju i zaczęłam budzić Zbyszka.
- Maleńka jesteś na prawdę nienasy..
- Wstawaj bo moja mama właśnie dobija się do drzwi! - przerwałam mu szybko. Otworzył oczy i zerwał się na nogi, przerażony. - O mój Boże.. I co teraz?
- Może powiemy, że tutaj nocowałem?
- Dlaczego? - spytałam spanikowana. - Czekaj.. Spokojnie.. Ubierz się, a ja zaciągnę ich do kuchni, a ty wtedy wyjdziesz po cichu.
- Czuję się jak nastolatek. - zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami i odwróciłam się na pięcie. - Lena..
- Co? - spytałam zniecierpliwiona, odwracając się, a on wpił się w moje usta. Odepchnęłam go, śmiejąc się. - Ubieraj się! - rzuciłam przez ramię i wyszłam z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Wzięłam jeszcze z łazienki mój szlafrok.
- No nareszcie! Już myślałam, że się nie obudzisz! Przecież dochodzi 13. - powiedziała moja mama, wchodząc do środka. - Przyszliśmy pomóc ci sprzątać. - wyjaśniła, zdejmując kozaki. Popatrzyłam na resztę, która wyglądała tak jakby nie do końca się jeszcze obudziła. Wiedziałam, że mama wzięła ich tutaj za karę.
- Najpierw napijmy się herbaty. - zaproponowałam. - Muszę zjeść śniadanie, a potem zaczniemy sprzątać.
- Jestem za. - mruknął Tomek, wchodząc do kuchni jako pierwszy, a reszta weszła za nim. Otworzyłam szybko drzwi do pokoju i pokazałam Zbyszkowi, że droga wolna. W kuchni wszyscy zasiedli przy stole, a Tomek już nastawiał wodę na gazie.
- Mam nadzieje, że podobała ci się impreza. - odezwała się mama.
- No pewnie. - odparłam, wyciągając z lodówki masło i szynkę. - Było ekstra.
- Sebastian jest bardzo porządnym facetem. Wykształcony, inteligentny..
- Mamo, wiem. - przerwałam jej szybko.
- Jesteście razem? - spytała z nadzieją w głosie.
- Nie. To tylko znajomy..
- On cię lubi.
- Ja jego też. Jest bardzo fajnym kolegą.
- Kochanie jeśli będziesz wszystkich chłopaków traktować jak kolegów to nigdy nie wyjdziesz za mąż. - powiedziała, kręcąc głową.
- Mamo, mam dopiero 24 lata zdążę jeszcze wyjść za mąż. - odpowiedziałam lekko zdenerwowana. - Możemy porozmawiać o czymś ważniejszym? Na przykład mieszkaniu?
- A właśnie! - odezwał się Kuba. - Znaleźliśmy. Małe bo małe ale ma dwa pokoje więc nie będziemy musieli cisnąć się w kawalerce i dość niedaleko mojej szkoły. Wczoraj je oglądaliśmy, a w następnym tygodniu już możemy się tam wprowadzać.
- Dlaczego ja o tym nie wiem? - spytałam zaskoczona. No to tyle, jeśli chodzi o wspólne wynajęcie mieszkania.
- Przecież ci właśnie powiedziałem. - zmarszczył brwi.
- Kochanie to było wszystko na szybko załatwiane i dlatego nie powiedzieliśmy ci od razu. Jest jeszcze coś.. Dostałam propozycję pracy.
- Gdzie?
- W twojej kancelarii. - odpowiedziała, ja otworzyłam lekko usta ze zdziwienia. - Mecenas Garlicki zaproponował mi to wczoraj ale powiedziałam, że najpierw muszę skonsultować to z tobą.
- Skonsultować co konkretnie? - spytałam, marszcząc brwi.
- Masz coś przeciwko?
- Nie, chyba nie.. Jesteś pewna, że jesteś gotowa? Może powinnaś zapytać tego swojego terapeutę o to?
- Grzesiek uważa, że powinnam wrócić do normalnego życia. - odparła, a ja się skrzywiłam. Przecież to samo jej powtarzałam przez cały czas. - To mogę zadzwonić i powiedzieć, że się zgadzam?
- Jeśli o mnie chodzi to ja nie widzę problemu. - wzruszyłam ramionami. - Kiedy dziadek wraca do siebie? Mogę go zawieźć.
- Skarbie piłaś wczoraj więc lepiej nie ryzykuj. Ja go zawiozę, gdy tylko pomoże nam sprzątać. - krzyknęła, żeby ją usłyszał.
- Mam 70 lat, a ty każesz mi sprzątać. Widzę, że moje zdrowie nie bardzo cię obchodzi. - westchnął, kręcąc głową.
- Gdy wczoraj wywijałeś na parkiecie i piłeś jak nastolatek to nie brałeś wieku pod uwagę. - odpowiedziała, a my się zaśmialiśmy. - No chodźcie. Im szybciej zaczniemy tym szybciej skończymy. 

Skończyliśmy dopiero o 16 i razem z mamą pojechałam odwieźć dziadka. W drodze powrotnej dostałam smsa od Kaśki, która chciała się koniecznie ze mną spotkać dlatego umówiłyśmy się w Literatce na kolację. Gdy tam dotarłam, Kaśka już siedziała przy stoliku i nerwowo zerkała w stronę wejścia.
- Cześć. - powiedziałam, opadając na krzesełko na przeciwko niej. - O czym chciałaś porozmawiać?
- Zerwałam z Wojtkiem. - wyrzuciła z siebie, a ja popatrzyłam na nią zaskoczona.
- Co?
- Zerwałam z Wojtkiem. - powtórzyła i westchnęła. - Wiem co sobie myślisz ale na prawdę Lena ja już tak dłużej nie mogłam.. - pokręciła głową i wydawało mi się, że oczekuje ode mnie zrozumienia.
- Tak, czyli jak? - spytałam, nadal będąc w szoku.
- On był kochany na prawdę nie mogłam sobie wyobrazić lepszego chłopaka.
- No tak.. To jest powód do zerwania. - przewróciłam oczami.
- Lena to nie był facet tylko ciepłe kluchy! - powiedziała załamana. - Na początku było cudownie bo wiesz jakich chłopaków miałam wcześniej ale ileż można żyć z takim facetem? Nie dobrze mi się robiło od tych ciągłych komplementów. Gdy go o coś pytałam odpowiadał, żebym to ja decydowała. Nie miał w ogóle własnego zdania.
- Rozumiem. - odpowiedziałam powoli. - To dlaczego wyglądasz na załamaną tym faktem i próbujesz się przekonać, że zrobiłaś słusznie?
- Bo mi się serce krajało jak widziałam jego minę, gdy mówiłam mu, że to koniec. Będzie mi się chyba śniła do końca życia.. Przecież on mnie kocha..
- A ty jego? - spytałam, chociaż znałam odpowiedź. Pokręciła głową i miała taką udrękę wypisaną na twarzy, że zrobiło mi się jej żal. - No to dobrze zrobiłaś, że z nim zerwałaś. Wojtek to świetny chłopak ale widocznie nie dla ciebie.
- No właśnie. - odpowiedziała z wyraźną ulgą. - Znajdzie dziewczynę, która go doceni i będzie z nią szczęśliwy. Zasługuje na to. - stwierdziła nadal przekonując samą siebie. - Dobrze zrobiłam.
- Nie jesteś przekonana?
- Jestem. - odparła automatycznie. - Chciałabym ci coś zaproponować.
- Już się boję.. - westchnęłam. - Co znów wymyśliłaś?
- No bo skoro nie jestem już z Wojtkiem to on już nie będzie u mnie pomieszkiwał, a nie stać mnie na to, żeby utrzymać sama całe mieszkanie. Nie chciałabyś się do mnie przeprowadzić? Chyba, że masz umowę podpisaną na określony czas..
- Mam trzy miesięczne wypowiedzenie. - odpowiedziałam.
- Świetnie! - krzyknęła. - Zamieszkasz ze mną? - spytała, a ja zamarłam. Nie spodziewałam się tego ale w sumie to i tak miałam zacząć szukać nowego lokum. Poczułam jakiś dziwny ucisk w żołądku. To koniec spotkań ze Zbyszkiem. Nie chcę tego kończyć, jęknęłam w duchu.
- Zastanowię się, ok? - mruknęłam.
- Nad czym? - zdziwiła się.
- Od ciebie jest dużo dalej do mojej kancelarii.
- Ale za to dużo bliżej na uczelnie. - odpowiedziała, nie dając za wygraną. Miała rację. - No nie daj się prosić. Inaczej będę musiała wynająć pokój jakiejś obcej osobie, a tak będziemy mieszkać razem! Wiesz jak będzie fajnie? Będziemy imprezować, oglądać razem filmy! No weź.. - jęknęła, patrząc na mnie maślanymi oczami.
- Zastanowię się. - powiedziałam stanowczo, a ona westchnęła.
- Dobra.

Do mieszkania wracałam tramwajem. Siedziałam ze wzrokiem wbitym w okno i zastanawiałam się co mam zrobić. Przecież on i tak z nią nie zerwie. Dlaczego mam się męczyć oglądając ich codziennie razem? Chyba wystarczająco dużo razy udowodniliśmy, że nie powinniśmy się do siebie zbliżać. Tak będzie po prostu lepiej dla wszystkich. Dla mnie, dla niego, a przede wszystkim dla Pauli, której nie będziemy dłużej oszukiwać. Z drugiej strony wtedy nie będę się z nim już w ogóle widywać, bo kiedy? Jedynie na sporadycznych meczach, na których dzielić nas będą trybuny i banery. Może to i lepiej? W ten sposób o nim zapomnę i może otworzę się na takich porządnych facetów jak Sebastian.
Walcząc sama ze sobą ruszyłam w stronę bloku, gdy tramwaj zatrzymał się na moim przystanku. Nie chciałam się stąd wyprowadzać. Nie chciałam się z nim rozstawać. Będę tęsknić nawet za Paulą i tymi cholernymi schodami po których właśnie wchodzę. Muszę zrobić sobie listę plusów i minusów. Otworzyłam drzwi i gdy weszłam na przedpokój zamarłam. Zbyszek i Paula stali na środku i się całowali. Obok nich leżała spora walizka, a Mimi szczekała i podskakiwała widocznie zazdrosna o swoją panią. Zamknęłam za sobą drzwi, a oni słysząc to oderwali się od siebie. Czułam, że w gardle rośnie mi wielka gula, a coś w środku właśnie pękło.
- Wyprowadzam się. - powiedziałam, zachrypniętym głosem.

                                                                                                ~*~

Dodaję jeszcze przed meczem z Rosją bo potem mogę być albo w euforii albo w rozpaczy.
Następny około wtorku.
Bardzo proszę o komentarze bo jest ich coraz mniej...
A teraz.. #GoPoland!

28 komentarzy:

  1. Rozdział jak zwykle zarąbisty! Nie mam dziś czasu na komentarz, bo oglądam mecz! Obyśmy wszyscy skakali dziś z euforii :D

    OdpowiedzUsuń
  2. POLSKA W PÓŁFINALE :) Ale i tak jesteśmy specami od horrorów :) nie ma co.. Rozdział mi się podobał, ale bez fajerwerków (przepraszam, to tylko moje zdanie). Mam nadzieję, że Zbyszek nie przekona Leny, żeby została. Akcja musi się trochę bardziej rozwinąć, żeby nie było za bardzo przewidywalnie.
    Fabuła przypomina mi trochę myśl przewodnią serialu Plotkara. Znasz go? Tam również głównych bohaterów ciągnęło do siebie. Tylko, że w serialu nienawiść pomieszana była z miłością i nieokiełznanym pożądaniem. Polecam.
    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. HAHHA.. Rosja na kolanach :) Co ta nasza drużyna robi z kibicami. Mistrzowie budowania napięcia. Bezapelacyjnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest i Półfinał!!!!!!!!! <333
    Rozdział supcio Zibi+Lena=awwww *.*
    Mam nadzieje że Zibie będzie się starał przekonać ją żeby zosatała ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jednak mam nadzieję, że Lena się wyprowadzi. Co do samego przekonywania nie mam zastrzeżeń :) Mogą się przekonywać ile tylko chcą. Ciekawe, co się stanie, gdy prawda wyjdzie na jaw. Kłamstwo ma krótkie nogi, a w dzisiejszym rozdziale konfrontacja była bliska.

      Usuń
    2. W zasadzie to masz racje :) ale to jest takie supcio ze co chcile ich do siebie ciagnie a z drugiej strony zabilabym

      Usuń
  5. Oby tylko mecz z Niemcami nie wyglądał tak, jak z USA :) Teraz już jesteśmy napaleni na złoto :) Mam pytanie, ile rozdziałów przewidujesz? Masz jakąś górną granicę? Ogólnie rozdział bardzo przyjemny<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest euforia, Polska w półfinale;DDD rozdział jak zwykle świetny;) i czekam na następny;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest super ale dodawaj częściej albo dłuższe ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo wciągający blog ;) Mam nadzieję, że Lena się wyprowadzi, bo wprowadzi to lekki zamęt w jej i Zbyszka życiu ;P Czekam z niecierpliwością na następny ... ^ ^ i mam nadzieję, że pojawi się szybciej niż planujesz :D
    Pozdrawiam, Basia ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. no to teraz bedzie jeszcze ciekawiej :D nie moge sie doczekac nastepnego ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. w takim momencie.. :/// Mam nadzieję, że Zbyszek zerwie z Paulą.
    pozdrawiam, do następnego :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że Paula zdradza Zbysia z Tomkiem :) Nie ma co, idealna para :)

      Usuń
  11. Teraz trzymać kciuków za mecz z Niemcami! Oby się udało dostać do finału!
    Tak bardzo im tego życzę!

    Co do opowiadania, jest świetne :D
    Pomijając fakt że czuję niedosyt i czekam na więcej. Zdecydowanie więcej.
    Także nie mogę się doczekać kolejnej części! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czesciej czesciej czesciej czesciej dodawaj ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. MAMY FINAŁ :) Niesamowite. :) Ciekawa fabuła, ale przydałoby się trochę więcej akcji. Ale to tylko moje odczucia :D

    OdpowiedzUsuń
  14. JESTEŚMY MISTRZAMI ŚWIATA :) Z tej okazji może przyspieszony rozdział ? :)

    OdpowiedzUsuń
  15. ah! jak to cudownie obudzić się w kraju Mistrzostw Świata <3 wiem, że znowu jestem złym czytelnikiem, ale wiesz jak to jest Lily c: nie ma jej się co dziwić, że decyzję o odejściu podjęła w takim tempie, chyba każda z nas by to zrobiła. nie wiem co ty jeszcze nam tu wymyślisz, ale czekam, czekam z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kurczę jesteśmy MISTRZAMI ŚWIATA!!!! Aż dalej nie mogę w to uwierzyć, coś wspaniałego!!! Przykro, ze wspaniala 4 siatkarzy odchodzi, ale zrobili tyle dla polskiej siatkowki, że pokłony w ich stronę i wielkie dzięki! Na pewno pozostaną w naszych sercach i będą wzorem do naśladowania dla młodszych siatkarzy : ) jednym słowem LEGENDY POLSKIEJ SIATKÓWKI! A ja czekam na kolejne rozdzialy ;) bo opowiadanie trzyma w napięciu 😄

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudowny rozdział :D Jestem ciekawa, czy Zbyszek zgłosi sprzeciw, co do przeprowadzki Leny. Pozdrawiam, stała czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech serce Zbyszka rozerwie się na strzępy :)

      Usuń
  18. Cudowny blog *_*
    Mam nadzieje ze sie wyprowadzi bi t wprowadzi troche zamieszania, a zibi sie wkoncu przekona co ich laczy jak zateskni za nia :)
    (Swietnie opisujesz sceny lozkowe)

    Kiedy nastepny? :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny blog czekam na kolejny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Uuułaa genialne opowiadanie, a Zbyszek i Lena para namietnych kochankow :) szok

    OdpowiedzUsuń
  21. Kiedy kolejny rozdział? ;p

    OdpowiedzUsuń