Po dwóch klubach trafiłyśmy jakimś cudem do Platinium. Było strasznie dużo ludzi ale udało nam się dostać do baru i zamówić drinki. Gdy na nie czekałyśmy obok mnie pojawiło się dwóch wysokich mężczyzn. Miałam wrażenie, że gdzieś już ich widziałam. Wzięli swoje zamówienie, które podali im zaraz po naszym i odeszli. Odprowadziłam ich wzrokiem i dotarłam do jednej z lóż, w której siedział Zbyszek!
- Siatkarze tu są! - krzyknęłam do Kaśki, a ona odwróciła się w ich stronę.
- Nie idziemy do nich! - oburzyła się. - Mamy kogoś wyrwać a jak będziemy z nimi to nikogo nie poznamy. Chodź na parkiet!
Pociągnęła mnie w tamtą stronę i chwilę potem szalałyśmy na parkiecie. Kilka minut potem podeszło do nas dwóch mężczyzn i nawet nie wiem kiedy rozdzieliłyśmy się. Tańczyłam z wysokim blondynem, który wzroku nie odrywał od moich piersi. Boże, co za zbok. Gdy piosenka się skończyła podziękowałam za taniec i szybko się od niego oddaliłam. Zaczęłam szukać Kaśki, którą znalazłam po pięciu minutach i to w loży siatkarzy! Siedziała między Zbyszkiem, a Michałem i właśnie piła ze wszystkimi wódkę! Lekko zdezorientowana podeszłam do nich.
- Jest i Lena! - krzyknął Misiek i zaczął przedstawiać mnie wszystkim dookoła. Nie zapamiętałam ani jednego imienia. Usiadłam między Zbyszkiem, a libero rzeszowskiej drużyny, którego imienia nie dosłyszałam.
- To co wracamy do domu w trójkę? - spytała Kaśka, szczerząc się do mnie. Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc o co jej chodzi. W jaką trójkę? - Co z tym gościem z którym tańczyłaś?
- A proszę cię.. - pokręciłam głową, krzywiąc się.
- Nie wystarczająco dobry dla ciebie? - zaśmiała się, a ja pokazałam jej język, również chichocząc. Za dużo alkoholu, Stankiewicz.
- Podryw się nie udał? - zapytał Zbyszek.
- Jak widać.. - westchnęłam. - Napijemy się?
- Pewnie. - zaśmiał się podając mi kieliszek, którego wcześniej nie zauważyłam. Przechyliłam go i lekko skrzywiłam. Czułam na sobie wzrok libero więc popatrzyłam na niego marszcząc brwi.
- Już cię lubię. - zaśmiał się. - Jesteś współlokatorką dziewczyny Zbyszka?
- Mhm. - skinęłam głową.
- Lena nie musisz rozmawiać z tym staruszkiem! Jeśli cię zanudza to po prostu powiedz, żeby się odwalił! - krzyknął jakiś blond rzeszowianin.
- Staruszkiem? - powtórzyłam, nie rozumiejąc.
- Jestem z nich najstarszy.. - wzruszył ramionami. - Śmieją się ze mnie, że jestem staruszkiem bo jestem już na wylocie. Rok, czy dwa i kończę karierę.. - wyjaśnił. - Zatańczysz ze staruszkiem?
- Jasne. - odpowiedziałam, wstając. - Idzie ktoś z nami? - rzuciłam pytanie w przestrzeń, a Kaśka wstała jak na rozkaz. O dziwo, razem z Miśkiem. - No chodźcie. - przewróciłam oczami i pociągnęłam za rękę Zbyszka. Za nami poszło jeszcze paru chłopaków i niedługo potem wszyscy tańczyliśmy na środku parkietu.
- Sex, love, rock n roll! - śpiewałyśmy z Kaśką tańcząc w środku kółeczka. Powoli zaczęło nas się robić coraz mniej i w końcu zostałyśmy tylko z Michałem i Zbyszkiem. Ten pierwszy właśnie tańczył z Kaśką, więc mi został jego kolega. Odwróciłam się do Zibiego przodem i popatrzyłam na niego skrępowana. On jednak albo był tak pijany albo w ogóle zapomniał, że mamy zachować dystans bo przyciągnął mnie za ręce do siebie i zaczął poruszać biodrami, a ja poszłam za jego śladem. O jejuniu ale to było fajne! Poruszaliśmy się, lekko ocierając się o siebie. To było tak podniecające, że aż przeszedł mnie dreszcz. Zaczęłam głęboko oddychać, a Zbyszek przyciągnął mnie jeszcze bliżej przez co czułam na brzuchu, że on też nie jest na to wszystko obojętny. Podniosłam wzrok na niego bo teraz był na wysokości jego klatki piersiowej i nieświadomie przygryzłam wargę. Wciągnął głośno powietrze nie odrywając wzroku od moich oczu.
- Chodźcie się napić! - usłyszałam głos Kaśki, która pociągnęła mnie za rękę, odrywając tym samym od Zbyszka.
- Zaraz wrócimy. - krzyknął Misiek i skinął głową na toaletę. Zbyszek bez słowa ruszył za nim.
Wiedziałam, że zaraz mu się oberwie. Już słyszałam jak Michał krzyczy "Co ty kurwa robisz". A co robił? Nic. Przecież tylko tańczyliśmy. No dobra.. Może trochę zbyt blisko ale przecież to wciąż był tylko taniec. Wróciłyśmy do loży gdzie impreza trwała w najlepsze. Wszyscy pili, rozmawiali i śpiewali. Usiadłam ponownie koło libero, który bez słowa wręczył mi kieliszek. No cóż, mi w tamtym momencie nie trzeba było dwa razy powtarzać. Gdy odstawiałam pusty kieliszek na stół chłopcy właśnie wrócili z łazienki. Zbyszek usiadł na przeciwko mnie, a Kubiak obok libero.
- Teraz my stawiamy! - krzyknęła Kaśka, wstając i lekko się chwiejąc.
- O nie ma mowy! - oburzył się jeden z rzeszowiaków.
- Cicho.. - machnęła ręką. Uh.. ale się wstawiła.
- Ja pójdę. - wstałam ale ona pokręciła szybko głową.
- O nie, nie.. - zaprotestowała, przecierając się przez wszystkich siedzących. - Jak ty pójdziesz to już nie wrócisz bo cię ktoś znów zaczepi. - wyjaśniła i ruszyła w stronę baru.
- Nie rozumiem jak takie dwie śliczne dziewczyny mogą być same. - libero pokręcił głową.
- Ona właśnie pije, żeby zapomnieć o dupku, który ją wczoraj zdradził.. A ja.. - zmarszczyłam brwi. - .. jej towarzyszę.
- Nikt ci nie zawrócił w głowie? - spytał, zdziwiony.
- Był jeden ale zajęty.. Piję z rozpaczy. - wzruszyłam ramionami, a Zbyszek zakrztusił się drinkiem. No co on niepoważny? Przecież nie powiem, że chodzi o niego. - A ty?
- Mam żonę i dwóję dzieci. - odpowiedział.
- Uuu.. To na prawdę musisz być stary. - powiedziałam i ugryzłam się w język. Wszyscy przy stoliku wybuchnęli głośnym śmiechem. - Przepraszam ja już tak mam, że po alkoholu najpierw mówię, a potem myślę.
- Nie ma sprawy. - odparł również się śmiejąc. Chyba się nie obraził. Kaśka właśnie wróciła. Cała taca była zapełniona niebieskimi kamikaze. O cholera. Będę nieżywa. Ale czy ta myśl mnie powstrzyma? Oczywiście, że nie! Każdy wziął po jednym, a Kaśka obok tacy postawiła butelkę Stocka. O cholera. Zaczęłam chichotać na samą myśl, że w poniedziałek mam egzamin a ja piję i w ogóle się tym nie przejmuję.
- Proponuje wznieść toast za dwie najfajniejsze dziewczyny jakie dzisiaj poznałem. - libero uniósł kieliszek do góry.
- Jakie przez całe życie poznałeś! - poprawiłam go, a reszta zaczęła się śmiać. - Oprócz twojej żony, oczywiście. - dodałam szybko. Stuknęliśmy się kieliszkami, a potem wypiłam całą zawartość, pozwalając aby wypaliła mi gardło. Wow. Złapałam Kaśki sok pomarańczowy i westchnęłam, czując, aż tak wielka ulgę. Chciało mi się śmiać. Strasznie. Uuu i kręciło mi się w głowie.
- Za mocne? - spytał chłopak, siedzący obok mnie. Wow. Jeszcze nie widziałam, żeby ktoś uśmiechał się tak szeroko. Widziałam mu wszystkie zęby!
- Masz bardzo ładny uśmiech. - te słowa wydobyły się z moich ust nieświadomie. O Boże, Stankiewicz!
- Dziękuję. Twój też jest bardzo ładny. - zaśmiał się. Naszej rozmowie przysłuchiwał się mężczyzna siedzący obok chłopaka z szerokim uśmiechem. Popatrzyłam na niego.
- Niko jest z Bułgarii. - powiedział, a Niko uśmiechnął się do mnie. On też już był nieźle wstawiony.
- Z Bułgarią kojarzy mi się tylko Wiktor Krum z Harrego Pottera. - odparłam, marszcząc brwi. - Oglądałeś?
- No pewnie. Uwielbiam Harrego. - odpowiedział z dziwnym akcentem. - Czara Ognia to moja ulubiona część.
- Moja też! - pisnęłam i przybiłam z nim piątkę. Oparłam się o ścianę i rozglądałam po reszcie. Kaśka bajerowała pięciu naraz. Zbyszek siedział z jakimś mężczyzną i rozmawiał chyba o siatkówce. Wstałam i przepraszając Libero jakimś cudem udało mi się wcisnąć między niego, a mężczyznę z którym rozmawiał. - O czym rozmawiacie? - spytałam, uśmiechając się słodko. Nie, wcale im nie przeszkodziłam.
- O dzisiejszym meczu. - odparł rzeszowianin z szerokim uśmiechem. - Widziałaś?
- Tak. - skinęłam głową. - Nie obraź się ale kibicowałam Warszawie, chociaż czy ty też uważasz, że wygrali bo mieli farta? - spytałam, a on się zaśmiał. Popatrzyłam na Zbyszka, który przewrócił oczami. - No już dobrze bo się nam Zbysiu ze złości. - powiedziałam, kładąc rękę na jego kolanie. Poczułam, że cały się spina więc szybko ją cofnęłam. - Potańczyłabym..
- No to zapraszam. - powiedział kolega Zbyszka, wstając i wyciągając rękę. Chciałam tańczyć z Bartmanem, no! Ale skoro on nie wyrażał chęci.. Wyszłam na parkiet w towarzystwie..
- Przepraszam ale zapomniałam jak masz na imię.. - krzyknęłam, kołysząc się w rytm muzyki.
- Dawid! - odpowiedział, a ja się uśmiechnęłam. Zauważyłam, że Zbyszek obserwuje nas niczym jastrząb dlatego zaczęłam odważniej kołysać biodrami. Niech widzi co stracił.
Po kilkunastu minutach wróciliśmy do loży, gdzie Kaśka rozkręcała towarzystwo. Zbyszek był już wstawiony, a Misiek patrzył na Kaśkę jak na obrazek! Huhu!
- Lenuś wróciłaś akurat na kolejkę! - krzyknęła moja przyjaciółka.
- O nie, nie.. - uniosłam ręce do góry i opadłam obok Zbyszka. - Ja już podziękuję.
- Ostatni! - jęknęła, wyciągając w moją stronę kieliszek.
- Wydaję mi się, że nie powinnaś już pić. - szepnął mi Zibi do ucha, a ja popatrzyłam na niego oburzona. Przecież mi nic nie było!
- Idziemy się przewietrzyć? - spytała Kaśka, gdy oderwałam wzrok od Zbyszka okazało się, że reszta już opróżniła kieliszki. Westchnęłam i skinęłam głową. Wstałam i razem wyszłyśmy przed klub. - Świetni są.
- Szczególnie Michał, nie? - wyszczerzyłam się do niej.
- Daj spokój. - szturchnęła mnie. - Głodna jestem... Może skoczymy do jakiegoś monopolowego po jakieś chrupki i wrócimy do domu?
- Jestem jak najbardziej za. - przytaknęłam. - Chodź, pożegnamy się i weźmiemy płaszcze. - pociągnęłam ją za rękę i wróciliśmy do loży. - My się będziemy już zbierać do domu. - powiedziałam. - Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy.
- Odprowadzimy was. - zaoferował Misiek. Huhu.. Komuś tutaj Kaśka wpadła w oko.
- Nie trzeba idziemy jeszcze coś zjeść do monopolu. - odpowiedziała, machając ręką a ja zamknęłam oczy. Ależ ona ma długi język. - Miło było was poznać. - rzuciła i pociągnęła mnie za rękę, a ja zdążyłam im tylko pomachać.
Szłyśmy warszawskimi chodnikami szukając sklepu monopolowego. Stolica, a wszystko zamknięte! W końcu znalazłyśmy mały sklep w którym kupiłam orzeszki w skorupce paprykowej, a Kaśka chipsy kebabowe i piwa na jutrzejszego kaca. Wątpiłam jednak, że dotrwają do rana i miałam rację. Nogi bolały nas niemiłosiernie dlatego opadłyśmy na schodki przy jakiejś aptece i zaczęłyśmy jeść, popijając to piwem.
- Powiem Ci, że gdybym cię nie znała to pomyślałabym, że między tobą a Zbyszkiem coś jest. - powiedziała, upijając łyk piwa, a ja się zakrztusiłam.
- Że co? - spytałam ze łzami w oczach i zaczęłam kaszleć.
- Wiem, wiem.. Jesteś zbyt porządna, żeby odbijać komuś faceta. I dobrze, że nie jesteś jak ta szmata Wojtka, która pieprzy się z zajętymi facetami. - powiedziała, a ja zamarłam. A właśnie, że jestem taką szmatą. - Chociaż gdy was widziałam dzisiaj na parkiecie.. Serio.. Wyglądaliście tak jakbyście zaraz mieli zacząć się.. Policja! - krzyknęła, oblewając się piwem. Szybko schowała je za siebie. Zanim zorientowałam się o co chodzi byli już przy nas.
- Dobry wieczór. - odezwał się funkcjonariusz, który siedział za kierownicą, odsuwając okno.
- Dobry wieczór. - odpowiedziałam, uśmiechając się słodko. Czułam się jak nastolatka przyłapana na gorącym uczynku. Konkretnie na nielegalnym uczynku.
- Zapraszamy do radiowozu. Będzie mandacik. - westchnął, kręcąc głową.
- Za co? - spytała Kaśka, a ja wiedziałam co zamierza. - Nie robiłyśmy nic złego. Po prostu sobie siedzimy.
- Policjanci nie lubią, gdy się ich oszukuje. Proszę wsiadać bo jest dość zimno. - powiedział, wyjmując jakiś notes.
- Ale.. - zaczęła, a ja szturchnęłam ją lekko i wstałam. Wiedziałam, że nas widzieli więc kłótnia była bez sensu. A okłamywanie ich tym bardziej bo mogłyśmy dostać za to pięć razy więcej, niż wtedy gdybyśmy się przyznały. Obie zajęłyśmy miejsca na tylnym siedzeniu. Nie widziałam dlaczego cała ta sytuacja, aż tak mnie bawiła.
- No dobrze. Piłyście? - spytał i z tonu jego głosu wyczytałam, że dawał nam ostatnią szanse na przyznanie się.
- Piłyśmy. - odpowiedziałam, spuszczając głowę. Otworzyłam torebkę i zaczęłam szukać portfela.
- No to..
- Wiem, wiem.. Dowodziki i te sprawy. - westchnęłam, podając mu swój. - Tylko niech pan nie patrzy na zdjęcie..
- Widzę, że nie pierwszy raz zostajesz spisana. - uniósł brwi, oglądając nasze dowody. - Faktycznie, koleżanki lepsze. - dodał, a ja się skrzywiłam.
- Dziękuję. Ona? - zaśmiała się Kaśka. - To jest pani prawnik. Odkąd zaczęła studiować prawo to jest aniołkiem. A wcześniej ratował ją duży dekolt...
- Kaśka! - syknęłam, przerywając jej. - Niech panowie nas.. jej.. nie słuchają. Tak właściwie.. Wiedzą panowie jak to jest.. Przecież nie robiłyśmy nic złego. Nie mogą nam panowie odpuścić? I jechać łapać prawdziwych przestępców? Już niedługo będziemy współpracować. Wy będzie ich łapać, a ja ich będę bro... - .. nić, dokończyłam w myślach i zmarszczyłam brwi. Nie, tym sposobem nigdzie nie zajdę.
- Studiuje pani prawo i łamie przepisy. Na dodatek nie jest pani obiektywna.. - uśmiechnął się drwiąco.
- Będę adwokatem, nie sędzią. Ja nie muszę patrzeć obiektywnie. W moim interesie będzie obrona interesów klienta, a w tym przypadku moich własnych. Nie mogą nam panowie po prostu darować? - spytałam, uśmiechając się.
- Jest pani urocza ale nie możemy bo dostaliśmy wezwanie.
- Szkoda tylko, że nigdy nie pomogło mi to, że jestem taka urocza. - westchnęłam. - Kto panów wezwał? Przecież byłyśmy cicho..
- Nie mogę powiedzieć. - odparł i zaczął coś notować.
- A mówią, że to prawnicy mają paragraf zamiast serca. - westchnęłam, opierając się o siedzenie, a oni lekko się zaśmiali.
- A koleżanka co taka cicha nagle? - zapytał po raz pierwszy policjant siedzący na miejscu pasażera. Popatrzyłam na Kaśkę, która spała! O mój Boże! Szturchnęłam ją szybko, a ona podskoczyła przerażona.
- Wychodzimy? - spytała, zdezorientowana rozglądając się. Cała nasza trójka zaczęła się śmiać, a ona jedynie przetarła oczy i ziewnęła.
- Proszę dokumenty. - powiedział funkcjonariusz za kierownicą.
- Nie dostaniemy żadnego pokwitowania? - zmarszczyłam brwi.
- Mają panie dzisiaj szczęśliwy dzień. Może panie podwieźć? Jest już późno.
- Tak, proszę. Ulica Belgradzka 12. - odpowiedziała Kaśka. - Mam dość mężczyzn. Nie dość, że starałam sie o jednym zapomnieć to jeszcze dwóch innych każe mi za to płacić? Co jest nie tak z waszym gatunkiem? - jęknęła, a ja wiedziałam, że zaraz zacznie płakać. Ożesz. Niech oni szybciej jadą.
- Kasia nie płacimy.
-Oh, to sorry.. To znaczy przepraszam ale wiedzą panowie jak to jest być zdradzonym przez mężczyznę z którym planowało się wspólną przyszłość? Na początku było wspaniale. Poznaliśmy się.. - zaczęła opowiadać, a ja czułam, że powoli odpływam...
- Lena! - usłyszałam głos Kaśki, która mną potrząsała. - Jesteśmy na miejscu.
- Przecież nie śpię.. - mruknęłam, otwierając oczy. Rzeczywiście byliśmy już pod blokiem i ku mojemu przerażeniu na ławce siedział Zbyszek, Tomek i Libero. Co oni tutaj robili? - Boże ale wstyd! - ukryłam twarz w dłonie, a cała trójka dopiero po chwili zrozumiała o co chodzi. Policjanci zaczęli się śmiać, a Kaśka głośno westchnęła.
- Dziękujemy za podwiezienie. - powiedziała, otwierając drzwi. - Dobranoc. - pożegnała się i zatrzasnęła za sobą drzwi.
- Przepraszam ona ma dużo siły. - odparłam. Z doświadczenia wiedziałam, że mężczyźni nie lubią gdy mocno trzaska się drzwiami w ich samochodzie.
- I straszne problemy sercowe. Niech się pani cieszy, że pani zasnęła. - zaśmiał się funkcjonariusz za kierownicą.
- Lena, nie pani. - poprawiłam go. - Chcą panowie orzeszka za podwiezienie? - spytałam, wyciągając w ich stronę paczkę.
- Nie, dziękujemy. - zaśmiał się ponownie. - Widzisz nie mam jednak paragrafu zamiast serca. - Fakt. - przytaknęłam. - Dobra, nie zatrzymuję was. Miłej pracy. - powiedziałam, wychodząc. Kaśka stała już między chłopakami. Jedząc nadal orzeszki ruszyłam w ich kierunku.
- Niech panowie na nie uważają. - krzyknął policjant, przez odsuniętą szybę.
- To moja życiowa misja. - odpowiedział im Tomek. Skinęli głowami i odjechali, a ja w tym czasie doszłam do nich. - Spytałbym co się stało ale nie bardzo jestem pewien czy chce wiedzieć. - zmarszczył brwi.
- Co wy tutaj robicie? - spytałam, tak jakbym nie została właśnie podwieziona przez patrol policji.
- Igła przenocuje dzisiaj tutaj bo u nas jest komplet. Masz coś przeciwko? - spytał Zbyszek, a ja pokręciłam szybko głową. - Spotkaliśmy Paulę i Tomka, gdy wracali. Paula poszła spać, a my też właśnie mieliśmy wchodzić ale zauważyliśmy was.
- Mówcie co przeskrobałyście? - zaśmiał się Tomek.
- Nic. Po prostu nas podwieźli.. - wzruszyłam ramionami, nie patrząc na nich.
- Nie zrobiłyśmy nic złego. Siedziałyśmy sobie pod apteką, a oni podjechali.. - powiedziała oburzona. - Byłyśmy cicho, a oni przyczepili się do tego, że piłyśmy sobie piwko. Co za ludzie..
- Piłyście w miejscu publicznym? - zdziwił się Tomek, który nie potrafił ukryć rozbawienia. - Ile dostałyście? 100?
- Nic nie dostałyśmy. - odpowiedziała. - Chyba nas polubili.
- Macie więcej szczęścia niż rozumu. - pokręcił głową, przytulając mnie jak się okazało tylko po to, żeby zabrać mi paczkę orzeszków.
- Ciekawie macie w tej Warszawie. - zaśmiał się Libero.
- Idę do domu. - mruknęłam, zdejmując szpilki bo nie wyobrażałam sobie wchodzić w nich na czwarte piętro. - Nocujesz u nas? - zwróciłam się do Tomka, która zajadał się moimi orzeszkami.
- Eee, nie. Wracam do siebie. - odpowiedział. - Twoja mama zaprasza na obiad. Ciebie Zbyszek z Paulą też bo chce w końcu poznać współlokatorkę Leny. Ej tak w ogóle to dlaczego nocujesz u Leny? - zwrócił się do Kaśki, zdziwiony.
- Wojtek mnie zdradził. - mruknęła, spuszczając wzrok.
- Co? Skąd wiesz? Powiedział ci to? - spytał zdezorientowany. Dla niego widocznie też było to nie do przyjęcia.
- Nie.. - szepnęła.
- Nakryłaś go? - podniósł głos, a ona pokręciła przecząco głową.
- To skąd wiesz, że cię zdradził? - zmarszczyłam brwi. Dlaczego ja jej o to wcześniej nie zapytałam?
- Bo wiem! - krzyknęła. - Miał cały weekend się uczyć, a wczoraj widziałam go jak wychodził z nią ze sklepu! - wyjaśniła. Cała nasza czwórka patrzyła na nią tak jakby wyrosła jej druga głowa.
- Jutro cię o to opieprzę. - westchnęłam. Byłam zbyt zmęczona, żeby na nią krzyczeć. Ruszyłam w stronę domu, a reszta powędrowała za mną. Musiałam wykazać się gościnnością i pozwolić, żeby goście skorzystali pierwsi z łazienki. Usiadłam w kuchni na blacie kuchennym z butelką wody. Chyba już zaczynało mnie suszyć.
- Kaśka jest w łazience? - spytałam, gdy weszli do kuchni.
- Mhm. - mruknął Zbyszek, patrząc na mnie z lekko rozchylonymi ustami. Jego kolega starał się chyba na mnie nie patrzeć bo skupił się na swojej skarpetce. Zdezorientowana dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że nadal mam na sobie tę mini sukienkę, która podwinęła mi się jeszcze bardziej, ukazując koronkowe podwiązki. Zeskoczyłam szybko z blatu, poprawiając ją szybko.
- Poczekam u siebie. - powiedziałam i szybkim krokiem wyszłam z kuchni. Byłam właśnie w progu pokoju, gdy usłyszałam ściszony głos.. Igły? Tak chyba na niego mówił.
- Śliczna dziewczyna i w twoim typie. - odezwał się, a ja zamarłam.
- Przecież wiesz, że jestem z Paulą. - odpowiedział mu.
- No właśnie nie rozumiem dlaczego...
- Jak to dlaczego?
- Przecież widać, że coś was do siebie ciągnie. Widziałem jak tańczyliście.. Poza tym widzę jak na siebie patrzycie.
- Wydaje ci się.. Jestem szczęśliwy z Paulą, a Lena to tylko koleżanka.
- Przecież nie jestem głupi i ślepy! - oburzył się.
- Widocznie jesteś. - odpowiedział mu, wyraźnie zdenerwowany. - Między nami nic nie będzie. Paula to cudowna dziewczyna i jestem z nią cholernie szczęśliwy. Nie potrzebuję zmian tym bardziej, że Lena to jej całkowite przeciwieństwo.
- No to widocznie Paula nie jest taka wspaniała skoro ciągnie cię do jej przeciwieństwa.
- Igła, dajże już spokój. - westchnął. - Lena jest ładna. No i co z tego? Jest milion ładnych dziewczyn ale Paula to ta jedyna. Jest śliczna, zabawna, przebojowa, pełna życia, mądra, ma ambicję, marzenia i za to właśnie ją kocham. A Lena to.. - urwał, a ja poczułam, że robi mi się nie dobrze. - .. po prostu ładna Lena.
Zamknęłam drzwi i oparłam o nie głowę. Powiedział tak tylko dlatego, żeby się od niego odwalił. Nie myśli tak. Nie.. Na pewno tak nie myśli. Przecież mówił mi, że będzie starał się w niej zakochać. W tydzień by mu się to nie udało. To jest niemożliwe. Dlaczego nie powiedział mu prawdy skoro są przyjaciółmi? Mógł przecież uciąć to, wyjść z pokoju.. A jeśli to mnie okłamał? Jeśli wcisnął mi pierwszy lepszy kit jaki wpadł mu do głowy, a ja w niego uwierzyłam jak głupia? Co jeśli spędził ze mną ten tydzień tylko dlatego, że jestem "ładna"?
Usłyszałam, że Kaśka wychodzi z łazienki i szybko rzuciłam się na łóżko. Nie chciałam teraz z nikim rozmawiać. Musiałam to sobie wszystko przemyśleć ale chyba byłam zbyt zmęczona bo gdy tylko dotknęłam policzkiem poduszki od razu odpłynęłam, cały czas słysząc jego głos "To po prostu ładna Lena".
Rano gdy wstałam od razu opróżniłam butelkę wody, którą wczoraj ze sobą przyniosłam. Miałam na sobie wczorajszą sukienkę, więc rozebrałam się zakładając spodenki i bluzkę. O dziwo nie miałam w ogóle kaca, chociaż nie do końca pamiętałam co się wczoraj działo. Miałam urywki, które próbowałam umiejscowić w czasie. Jednak doskonale pamiętałam to co usłyszałam już w domu. Czułam, że robi mi się nie dobrze. A jeśli mnie okłamał? Jeśli to Igle powiedział prawdę, a ja naiwna mu uwierzyłam? Poczułam, że do oczu napływają mi łzy. Nie będę płakać przez takiego kretyna. Wzięłam dwa głębokie wdechy i wyszłam z pokoju. Łazienka była zajęta dlatego weszłam niepewnie do kuchni w której siedział Zbyszek. Czy on nie może zamieszkać w końcu u siebie?!
- Cześć. - przywitał się, gdy tylko mnie zobaczył. - Kaśka kazała ci powiedzieć, że odezwie się do ciebie później bo musiała coś załatwić. Igła wyszedł kilka godzin temu, a twoja mama dzwoniła do mnie przypomnieć o obiedzie. Próbowała się do ciebie dodzwonić ale chyba masz wyłączony telefon. Umówiliśmy się na 14. - powiedział, próbując nawiązać ze mną kontakt wzrokowy ale ja go skrzętnie unikałam.
- Ok. - mruknęłam i wyszłam szybko na balkon. Potrzebowałam świeżego powietrza. Wiedziałam, że jest za mną. Zamknęłam oczy. Dlaczego on mnie dzisiaj tak denerwuje? Nie może zostawić mnie w spokoju?
- Dobrze się czujesz? - spytał z troską, co zdenerwowało mnie jeszcze bardziej. Co go to obchodziło? Niech zajmie się swoją zabawną, śliczną, mądrą i pełną ambicji dziewczyną.
- Wspaniale. - warknęłam, chociaż wcale nie chciałam, żeby zorientował się, że jestem na niego zła. Popatrzył na mnie zdziwiony, a ja uniosłam oczy ku niebu i weszłam ponownie do domu. Paula właśnie wyszła z łazienki.
- O, wstałaś już. Spokojnie masz jeszcze dwie godziny. - powiedziała z szerokim uśmiechem, gotowa do wyjścia.
- Która godzina? - spytałam, marszcząc brwi.
- Po 12. - odpowiedziała, a ja zrobiłam oczy wielkości monet pięciu złotowych. To dlatego nie miałam kaca.
- Ojej.. - skrzywiłam się i wbiegłam do łazienki. Wzięłam szybką kąpiel i zaczęłam suszyć włosy. Wyszłam w ręczniku, najpierw upewniając się, że nie natknę się na Zbyszka. Na początku chciałam założyć zwykłe jeansy ale widząc Paulę w sukience postanowiłam nie być gorsza. Ubrałam białą sukienkę, a na to różową marynarkę. Była jedyną odpowiednią na taką "okazję" sukienką w mojej szafie. Wróciłam do łazienki i wyprostowałam włosy, a potem zrobiłam makijaż, który zamaskował worki pod oczami. Weszłam do salony, w którym oboje na mnie czekali.
- Wyglądasz świetnie. - powiedziała Paula, wstając. Czy ona musi być taka miła?!
- Ty też. - odpowiedziałam, zgodnie z prawdą.
- Jedziemy? - spytał Zbyszek, a ja zamiast odpowiedzieć ubrałam brązowe buty na koturnie. Gdy stanęli obok mnie i tak byłam o głowę niższa on Zibiego i o połowę od Pauli. Chciałam jechać swoim samochodem ale sama stwierdziłam, że to byłoby bez sensu, a wiedziałam, że nie będę potrafiła odpowiedzieć im na pytanie dlaczego nie chce jechać z nimi. Tak więc, usiadłam na tylnym siedzeniu i wbiłam wzrok w okno. Może powinnam zapytać jak udał się wczorajszy bankiet ale jakoś mało mnie to interesowało. Poza tym wtedy musiałabym z nimi rozmawiać, a tak siedziałam cicho. Oni rozmawiali o wczorajszej imprezie bo Zbyszek opowiadał jej co się działo. Oczywiście pominął nasz taniec. Dupek.
Dojechaliśmy na miejsce po 30 minutach. Szłam pierwsza bo oni nie znali drogi, a ja przy okazji mogłam na nich nie patrzeć. Moja mama powitała nas z szerokim uśmiechem. Wiedziałam po co ich zaprosiła. Nie chciała wcale poznawać mojej współlokatorki bo żeby to zrobić mogła nas po prostu odwiedzić. Chciała pokazać się Zbyszkowi z lepszej strony, żeby zapomniał o ich pierwszym spotkaniu. Zajęliśmy miejsca przy długim stole. Nie odzywałam się w ogóle tylko słuchałam ich rozmowy. Paula oczywiście od razu spodobała się Kubie, który cały czas na nią patrzył. To tylko dziewczyna, Boże! On też? Jak na złość Zbyszek usiadł na przeciwko mnie i cały czas bacznie mnie obserwował. Byłam w piekle.
- Pomóc pani? - spytała Paula, gdy mama zbierała naczynia po pierwszym daniu. Oczywiście po tym jak zachwaliła wszystko co o dziwo zjadła.
- Nie, nie.. - odpowiedziała jej mama z uśmiechem. - Poradzę sobie. Lenka nie smakuje ci? - zwróciła się do mnie, zabierając mój talerz.
- Mamo pyszne jest ale nie jestem głodna. - odparłam.
- Stresik przed jutrzejszym egzaminem? - zapytał Kuba. - Zawsze się tak stresowała przed każdym sprawdzianem. A przed maturą nie spała dwa tygodnie, siedząc w książkach.
- Szkoda, że ty nie jesteś tak ambitny. - powiedziała mama, żeby przestał mi to wypominać i wyszła z salonu.
- Nikt nie jest tak ambitny! - krzyknął za nią. Oczywiście z wyjątkiem Pauli, pomyślałam.
Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi.
- Otworzę. - mruknęłam, szybko wstając. Miałam przynajmniej okazję, żeby uciec od stołu. Zamarłam, gdy otworzyłam drzwi i przed sobą zobaczyłam psychopatę z parku.
~*~
Nie wiem czy pamiętacie "psychopatę z parku". To ten mężczyzna, który podszedł do niej gdy siedziała na ławce i płakała. (Rozdział XV.)
Nie wiem dlaczego ale zwiększyła się liczba wyświetleń! Ponad 500 dziennie! Jejku.. Dziękuję :)
Następny około czwartku.. :)
Miłego pierwszego dnia w szkole! :)
nie wierzę, że Zibi okłamał Lenę... znaczy mam nadzieję, wtedy autentycznie byłby dupkiem, no ale nie, nie wierzę w to.... chciał zmylić jedynie Igłę... wybacz, że nie mogę dłużej się rozpisać, ale ty wiesz dlaczego....
OdpowiedzUsuńczekam na next... mam nadzieję, że będzie szybko i uleczy moje złamane serce ;) if you know what i mean :D
Super rozdział, zreszta jak zwykle;)) czekam z niecierpliwoscia na nastepny;)
OdpowiedzUsuńAle dziewczyny zabalowały. A ta akcja z policjantami genialna xD Chociaż... mnie spisali za picie w parku i nie dało rady żeby odopuścili. Tylko pełnoletnia koleżanka mandat dostała;/ A Zibi to niech się w końcu zdecyduje, bo zaczyna mnie to irytować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;>
jestem nowa na tym blogu ;P OPowiadanie jest meeega xd
OdpowiedzUsuńCo do dzisiejszego rozdziału to z Bartmana jest dupa a nie facet . jakaś ciota xd
Zbyszek okazał się świnią, mógł się nie odzywać nawet. Psychopata z parku... może to tylko kurier albo ktoś w tym stylu ? :D Ogólnie rozdział super, tylko jakby nie ten Bartman ech . :D a teraz byle do następnego rozdziału. :) pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńłooo, tak jak myślałam - ten jeszcze ciekawszy od poprzedniego :D
OdpowiedzUsuńchce już nastepny!!
natrafiłam na twojego bloga przypadkiem i od razu przypadł mi do gustu i nie mogłam go nie przeczytać. jest genialny! Zbyszek mógłby sie już zdecydować kogo wybierze, bo widać, że Lenie zależy na nim. informuj mnie o następnych na eveerything-at-once.blogspot.com :) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńWierzę, że jednak Zbyszek okłamał Igle, nie Lene...:) Oczywiście, że pamiętam psychopate z parku,ale co on tam robi?!:o
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pozdrawiam,do następnego:)
Akcja z policją najlepsza. Jacy mili ci policjanci, jak nigdy :) Biedna Lena, współczuje jej tego co usłyszała. Mam nadzieję, że Zbyszek jej nie okłamał a ściemniał tylko Igle. Krzysiu jak zawsze wesoły! :P Ciekawe kim jest ten psychopata z parku jak czytałam rozdział XV to myślałam, że to będzie ojciec Pauli. Moja głupia wyobraźnia haha. Potem się okazało, że to nie on. Może psychopatą jest terapeuta matki Leny. Sama już nie wiem. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńOglądałaś ceremonię otwarcia MŚ i mecz?
Oglądałam :) Ceremonia.. No dla mnie bez większego szału ale spodziewałam się gorszej, gdy usłyszałam o My Słowianie i o regionalnych strojach.. Przez cały występ Cleo zastanawiałam się dlaczego te dziewczyny latają z tymi trójkątami i nic nie wymyśliłam. Co sądzisz o "Start a fire"?
UsuńA co do meczu to chyba nie muszę pisać :) Rewelacja!!!! :)
No ja też myślałam o tym, że gorzej będzie. Ale w sumie nie było najgorzej :) Te trójkąty mnie też zastanawiały. Podobało mi się to podziękowanie Gruszce, bo był znakomitym siatkarzem i dużo wniósł do reprezentacji. To takie miłe było. Mam nadzieję, że w roli trenera tez się sprawdzi! "Start e fire" mówiąc szczerze na początku nie byłam do tej piosenki przekonana. Miałam mieszane uczucia, ale jak ja kilka razy usłyszałam to się do niej przekonałam. Zawsze by mogło być gorzej. Mój tata jest wybrednym słuchaczem, a stwierdził, że przy tej piosence idzie się pobujać. Haha :D A ty co sądzisz? No mesz rewelacyjny! Trochę się bałam przed, ale jak już zaczęli to wiedziałam, że wygrają! Dobrze, że wytrzymali presję. Serbom nie poszło. Myślę, że to po części też dzięki dopingowi, naszym wspaniałym kibicom :)) Wybierasz się na jakiś mecz? :D
UsuńNiestety nie ale mam to szczęście, że mogę oglądać każdy mecz :) A Ty? :)
UsuńNo ja nie mam tego szczęścia i nie mogę oglądać. Ale jest jeszcze internet. No na mecz to nie wiem. Drogie bilety. Wujek wczoraj dzwonił i powiedział, że jak do niego teraz przyjadę, to pojedzie ze mną na półfinały do Katowic, bo od niego to 30 min drogi. No ale ja mam do niego całą Polskę przejechać (tak z 8h) i to rodzice by musieli ze mną jechać, bo nie jestem pełnoletnia jeszcze (w kwietniu kończę 18 lat), no a do tego jest rok szkolny. No i nie wiem co robić. Powiedziałam mu, że jak Polacy będą w półfinale to może przyjadę, no bo na ich mecz warto. A to weekend chyba będzie, to dużo bym nie straciła. No i nie wiem czy jechać czy nie. Bo to daleko no i droga podróż. To zależy też od rodziców .
UsuńByłaś na jakimś meczu siatkówki?
Warto, warto :) Ja na Twoim miejscu bym się nie zastanawiała nawet :) Byłam ale na meczach klubowych. Głównie w Kielcach i widziałam wszystkie drużyny na żywo :) Mój pierwszy mecz był w Częstochowie gdy Skra i Sovia grały o Puchar Polski. Miałam to szczęście, że wyjazdy były organizowane przez moje liceum ( a konkretnie przez siostrę zakonną) Mieliśmy darmowe bilety i płaciliśmy tylko za drogę. Raz byłam tylko z koleżankami i moim tatą bo wtedy jeszcze nie miałam prawa jazdy. To był najlepszy wypad bo zrobiłam sobie zdjęcie ze Zbyszkiem. Ekstra było jak stałam z jego koszulką, a on szedł centralnie do mnie i nawet go nie prosiłam a on od razu złapał koszulkę i do mnie "Naciągnij to będzie mi łatwiej"... Potem się zapytałam czy mogę jeszcze zdjęcia, a on "Pewnie". Zrobił i poszedł więc czułam się wyróżniona hahaha :) A Ty byłaś na jakimś meczu?
UsuńHaha. Ciesz się! Haha podpisał najważniejszej fance i se poszedł. :D Ja byłam na Łukasza Kadziewicza meczu w zeszłym sezonie. Mój tata wepchał się przed tłum ludzi do niego i zaczął se z nim gadać :) Zrobiłam se zdjęcie z Kadziem i wzięłam autograf dla siebie i koleżanki. Jeszcze nam potem machał gdy wychodziliśmy z sali. No a na ten mecz jak tata zawiezie to pojadę. A ty co sądzisz o "Star a fire"?
UsuńHmm.. Może być :) Chociaż jakoś nie porywa mnie do kibicowania ani śpiewania. :) No ale masz rację mogło być gorzej :)
UsuńNo raczej nie zostanie ona hymnem siatkarskim takim jak: "Pieśń o Małym Rycerzu" czy "Zawsze tam gdzie ty". :D
UsuńKiedy cos nowego?
OdpowiedzUsuń57 yr old Web Developer II Werner Goodoune, hailing from Brentwood Bay enjoys watching movies like My Father the Hero and Board games. Took a trip to Town Hall and Roland on the Marketplace of Bremen and drives a Ferrari 250 GT LWB California Competizione Spider. dlaczego nie sprobowac tutaj
OdpowiedzUsuń