czwartek, 3 lipca 2014

II. Człowiek myśląc ze ma pecha, jest z góry na niego ska­zany

- Rozumiesz wszystko? - zwrócił się do mnie mój obecny szef zaraz po tym jak objaśnił mi dokładnie to czego ode mnie będzie wymagał. Polubiłam go nie tylko dlatego, że zapewnił mnie, że nie będę musiała po nim sprzątać, ani robić mu kawy. Obiecał, że będę jego asystentką i będzie powierzał mi bardziej odpowiedzialne zajęcia.
- Rozumiem i na prawdę dziękuję. Większość stażystek pracuje na zasadzie podaj, przynieś, pozamiataj i szczerze mówiąc zanim tu przyszłam myślałam, że będę jedną z nich. - odpowiedziałam szczerze.
- Cieszę się, że się rozczarowałaś. A teraz przynieś mi kawę. - powiedział poważnym tonem. Popatrzyłam na niego zaskoczona, ale odwróciłam się i ruszyłam w stronę drzwi. No tak, czego ja się spodziewałam? - Żartuję. - usłyszałam jego śmiech i się zatrzymałam. - Przepisz mi to z poprawkami, które są zapisane odręcznie i skseruj dwa razy. - wyciągnął w moją stronę kilka kartek i uśmiechnął się. Wyszłam z jego gabinetu i usiadłam za swoim biurkiem. Miałam swoje biurko! Okręciłam się na krześle i aż zamarłam widząc to co było za oknem. To był jakiś koszmar. Wstałam i przycisnęłam nos do szyby. Na budynku, który znajdował się na przeciwko wisiał wielki plakat, na którym był Zbyszek! Mrugnęłam, mając nadzieję, że to tylko zwidy ale gdy otworzyłam ponownie oczy, on wciąż tam był. Opadłam na krzesełko i głośno westchnęłam. Wbiłam wzrok w chłopaka mojej współlokatorki, który został uchwycony w takim momencie jakby się z czegoś cieszył. Dłoń zaciśniętą miał w pięść przez co jego mięśnie stały się jeszcze bardziej imponujące. Obok niego stał mężczyzna, który też był świetnie zbudowany ale moje spojrzenie nawet na chwile na nim nie zawisło. Ponownie przeniosłam je na Zbyszka. Był tak seksowny. Zaczęłam wyobrażać sobie siebie w jego ramionach, szepczącego mi do ucha czułe słówka i aż zadrżałam. Na pewno był dobry w łóżku. Znałam się na ludziach wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć takie rzeczy. Wyobraziłam sobie moment, w który bierze mnie..
- Lena.
Aż podskoczyłam, gdy usłyszałam głos swojego szefa. Odwróciłam się i zauważyłam, że stoi ze skrzyżowanymi rękami na piersiach i bacznie mnie obserwuje. Jak to dobrze, że ludzie nie potrafią czytać w myślach.
- Przepraszam. Już biorę się do pracy. - potrząsnęłam lekko głową i otworzyłam Worda. On natomiast podszedł do okna i uśmiechnął się widząc to, na co patrzyłam.
- Gdy pierwszy raz zobaczyłem ten plakat od razu wiedziałem, że będzie cię rozpraszać. Postaraj się jednak skupić na pracy. - posłał mi szczery uśmiech. - Takich plakatów na pewno zobaczysz więcej w całej Warszawie. To wielkie wydarzenie dla tego miasta, że wrócili.
- Wrócili skąd? - spytałam, nie bardzo wiedząc o co chodzi.
- Interesujesz się siatkówką?
- Nie. - pokręciłam głową. O siatkówce wiedziałam jedynie tyle, że trzeba przebić piłkę przez siatkę.
- Warszawa nie była siatkarskim miastem AZS, czyli warszawski klub nie należał do liderów. Zmieniło się to w tym roku, gdy zdobyli ważnego sponsora, który włożył w ten klub sporo pieniędzy i dlatego udało się ściągnąć tych zawodników. Są nadzieją na mistrzostwo dlatego na każdym kroku można ich zobaczyć. Gdy mówiłem, że wrócili chodziło mi o to, że kiedyś tu obaj grali ale jak już mówiłem warszawski klub nie należał do elity, więc szybko się z niego ulotnili - wzruszył od niechcenia ramionami. O tak, na każdym kroku to idealne stwierdzenie. - Koniec pogawędek wracaj do pracy. - odezwał się po chwili i zniknął za drzwiami swojego gabinetu. Zerknęłam jeszcze raz i rzeczywiście nad ich głowami widniał wielki czerwony napis "Powrót Mistrzów". Tak też myślałam, że jest sportowcem. Mało który śmiertelnik ma takie ciało. - Lena! - usłyszałam znów za sobą i odwróciłam się szybko. Głowa mojego szefa właśnie wyglądała zza drzwi.
- Już się biorę do pracy. - odpowiedziałam i zaczęłam szybko przepisywać tekst. Widocznie Zbyszek miał prześladować mnie nawet w pracy.

O 12 wyszłam z kancelarii i pojechałam do swojej ulubionej kawiarni. Gdy dotarłam na miejsce Kaśki i Tomka oczywiście jeszcze nie było. Zamówiłam dwie drożdżówki bo przez Zbyszka nie zjadłam śniadania i kawę, której też przez niego nie wypiłam. Po 10 minutach na siedzenie obok mnie opadł Tomek, który wyglądał tak jakby przebiegł maraton. Już dawno oswoiłam się z jego wyglądem. Był modelem z idealnym ciałem, które jednak nie pociągało mnie w żaden sposób. Może dlatego, że wiedziałam zbyt dużo o jego posiadaczu i to powodowało, że był dla mnie aseksualny. Mieszkałam z nim rok ale obiecałam sobie, że nigdy więcej nawet u niego nie przenocuje. Tomek żył beztrosko często umilając sobie życie ziołem lub innymi lekkimi narkotykami po których odlatywał. Równie często sprowadzał sobie do domu tak samo beztroskie kobiety, które czuły się u niego tak swobodnie, że paradowały po mieszkaniu bez ciuchów. Pewnego razu jedna zasnęła naga w moim łóżku. Postanowiłam wtedy, że się wyprowadzam jak najdalej od tego całego bajzlu. Mimo to był moim najlepszym przyjacielem i wiedział o mnie wszystko.
- Cześć. - Przywitał się ze mną po czym zdjął torbę, którą miał zawieszoną na ramieniu i zaczął przeglądać menu, próbując unormować swój puls. - Wezmę chyba tylko kawę. - mruknął pod nosem, wstał i ruszył w stronę lady. W międzyczasie przez drzwi weszła Kaśka, która miała na sobie jasnożółtą sukienkę na ramiączkach i duże okulary, które zasłaniały jej połowę twarzy.
- Cześć. - usiadła na przeciwko mnie i posłała mi promienny uśmiech. Odkąd poznała swojego obecnego chłopaka, była tak szczęśliwa, że nie dotykała ziemi. Pierwszy raz widziałam osobę tak zakochaną, ale byłam z tego powodu równie szczęśliwa jak ona.
- Hej. - odpowiedziałam z podobnym uśmiechem. - Nadal zakochana?
- Z dnia na dzień coraz bardziej.. On jest cudowny po prostu. - westchnęła.
- O czym chciałaś porozmawiać? - Tomek ponownie opadł na krzesełko tym razem w rękach trzymając kawę. - Wyglądasz na zdołowaną.
- Poznałam zajebiście seksownego faceta. Serio.. W życiu nie widziałam kogoś kto by mnie tak pociągał jak on. Dzisiaj rano widziałam go jedynie w bokserkach i omal nie zemdlałam. A potem się okazało, że z okna w kancelarii mam widok na jego mięśnie. To jakiś koszmar.. - jęknęłam, upijając spory łyk kawy.
- No tak.. - uniósł brwi. - Ja na twoim miejscu to bym się chyba powiesił..
- Też nie rozumiem dlaczego masz minę jakby ci zabił ukochane zwierzątko. Nie powinnaś się cieszyć? - spytała Kaśka, która w tym momencie patrzyła na mnie jak na idiotkę.
- Wspomniałam, że jest chłopakiem mojej nowej współlokatorki? - spytałam, wbijając palce w drożdżówkę.
- Auć. - syknął Tomek, a na jego twarzy pojawiło się zrozumienie. - Zawsze możesz wprowadzić się do mnie znowu. Postaram się.. - przerwał, widząc moje spojrzenie. Nie było takiej opcji, żebym po tym wszystkim znów z nim zamieszkała.
- A wiecie co jest najgorsze? - spytałam, przełykając ostatni kawałek bułki. - Zachowuje się przy nim jak opóźniona w rozwoju. Nie wiem dlaczego jest tak, że gdy jest w pobliżu mój mózg się wyłącza. Na pewno ma mnie za kretynkę.
- Lena.. Nie zapominaj, że to tylko facet. - odezwała się Kaśka. - Może jest i cholernie seksowny ale to wciąż tylko facet. Na dodatek zajęty, co automatycznie robi z niego geja. No wiesz o co mi chodzi.. że jest nieosiągalny dla ciebie.
- To, że jest nieosiągalny dla mnie wiedziałam od razu.. Facet z takim wyglądem może mieć każdą, więc szanse, żeby zwrócił na mnie uwagę są mniejsze, niż zero.
- Oj.. Już mnie denerwujesz tą swoją niska samooceną.. - warknęła, patrząc na mnie gniewnie.- Musiałby być idiotą, gdyby nie zwrócił na ciebie uwagi.
- To prawda. - przytaknął jej Tomek. - Ja bym cię na przykład przeleciał. - wzruszył ramionami, a my od razu wbiłyśmy w niego wzrok. - Oczywiście, gdybym cie nie znał i gdybyś nie była moja najlepszą przyjaciółką. - wyrzucił z siebie szybko.
- Lecisz na wszystko co się rusza, więc to mało pocieszające.. - zmarszczyłam brwi. Jego życie erotyczne było tak rozwinięte, że mógł spokojnie napisać jakiś poradnik. 
- A czy kiedykolwiek widziałaś mnie z brzydką kobietą? - spytał z uśmiechem. Przemknęły mi w głowie wizerunki kobiet, które widziałam u nas w mieszkaniu i rzeczywiście, wszystkie były co najmniej ładne. - No właśnie. - dodał, widząc po mojej minie do jakich wniosków doszłam.
- A jak twoja współlokatorka? Da się znieść? - spytała Kaśka, ucinając tą bezsensowną rozmowę.
- Jest modelką i jest perfekcyjna co sprawia, że w tym mieszkaniu czuję się jeszcze bardziej nieswojo. - westchnęłam. - Ale wydaję się być naprawdę miła i myślę, że nie będziemy mieć problemów z dogadaniem się.
- I to jest najważniejsze. - powiedziała stanowczo. - Za bardzo przejmujesz się ich wyglądem. Postaraj się o tym nie myśleć. Przecież to też ludzie.
- A co mam zrobić ze Zbyszkiem? Tu nie chodzi o jego wygląd tylko.. No nie wiem..  Ten facet mnie tak pociąga, że w jego obecności nie mogę się skoncentrować na niczym innym tylko na jego mięśniach. I chyba nie muszę dodawać na co mam ochotę..
- Nie musisz. - pokręciła głową ze zrozumieniem. - Może staraj się go unikać?
- Kaśka myślisz, że nie próbuje? Ale uwierz, że to trochę trudne skoro praktycznie ze mną mieszka. - odpowiedziałam, chyba zbyt ekspresyjnie.
- Ja mam pomysł... - odezwał się po chwili Tomek. - Zapoznaj mnie ze współlokatorką. Skoro jest tak perfekcyjna to ją przelecę, a tym samym ona go zdradzi, ty skończysz jako jego pocieszycielka, a wszyscy wiedzą jak kończy się takie pocieszanie. - wyszczerzył się do mnie, chyba czekając na oklaski. Zamknęłam oczy, zrezygnowana. Ta rozmowa nie prowadziła donikąd.
- Wracam do pracy. - westchnęłam.

Szczerze nie spodziewałam się, że już pierwszego dnia będę miała tyle pracy. Gdy w końcu wyłączyłam komputer z przerażeniem stwierdziłam, że właśnie została mi godzina do wykładu. Wybiegłam z kancelarii i wsiadłam do auta. Już miałam odpalać ale uświadomiłam sobie, że za godzinę będę dopiero w domu jeśli pojadę samochodem. O tej godzinie były takie korki, że na pewno nie zdążę dojechać na czas. Wysiadłam szybko i biegiem ruszyłam w stronę najbliższego przystanku. Poczekałam dwie minuty na tramwaj i zajęłam w nim miejsce przy oknie. Musiałam koniecznie rozplanować sobie czas. I tak mój szef poszedł mi na rękę, ustalając godziny mojej pracy tak, że bez problemu mogłam pogodzić studia i pracę. Jednak dla mnie widocznie to i tak był za duży kłopot. Całe szczęście, że przystanek na którym wysiadłam znajdował się prawie pod moim blokiem. Jakimś cudem udało mi się wbiec na czwarte piętro ale dostałam takiej zadyszki, że ledwo co mogłam oddychać. Wbiegłam do mieszkania, ciesząc się, że drzwi były otwarte bo nie miałam czasu na szukanie kluczy w torebce.
- Cześć - krzyknęłam w przestrzeń bo nie wiedziałam kto jest w domu.
- O cześć. - usłyszałam głos Pauli popatrzyłam w bok i zauważyłam, że siedzi razem ze Zbyszkiem przy stole i jedzą obiad. - Zjesz z nami?
- Nie mam czasu.. - westchnęłam i wbiegłam do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Rozebrałam się w ekspresowym tempie i przebrałam w jasne jeansy, białą bokserkę i różowy sweterek. Wybiegłam znowu i tym razem zamknęłam się w łazience. Rozpuściłam włosy i przeczesałam je szybko grzebieniem. Nie miałam czasu poprawiać makijażu.
- Jak ci minął dzień? - spytała Paula, gdy tylko wyszłam z łazienki i siadłam na przedpokoju obok szafki z butami szukając balerinek.
- Intensywnie. - odpowiedziałam, nadal wywalając wszystkie buty z półki, która należała do mnie. - Ale odpocznę teraz na wykładzie z historii prawa. Jeśli na niego dotrę. - jęknęłam, nie mogąc znaleźć drugiego buta.
- Będę wracał na trening, więc mogę cię podrzucić. - usłyszałam niski głos Zbyszka, na którego dźwięk, aż poczułam lekki ucisk w podbrzuszu. Ty i on w jednym samochodzie..
- Nie. - odpowiedziałam, zbyt szybko. - Mam tramwaj za.. - popatrzyłam na zegarek. - dwie minuty.. - dodałam przerażona i założyłam trampki, które leżały obok i to w komplecie. - Posprzątam jak wrócę. - krzyknęłam, będąc już przy drzwiach. Zbiegałam ze schodów tak szybko, że chyba zaczęłam wierzyć w cuda bo to niemożliwe, że wyszłam z bloku bez skręconej kostki. W ostatniej chwili wpadłam do tramwaju, o mały włos unikając zmiażdżenia przez zamykające się drzwi.

Wróciłam do domu około 18. Byłam tak zmęczona, że miałam ochotę wspinać się po ostatnich schodkach na kolanach. Próbowałam sobie przypomnieć dla czego wynajęłam pokój na czwartym piętrze. Otworzyłam drzwi  i weszłam do środka.
- Cześć! - krzyknęłam, ale nie usłyszałam żadnej odpowiedzi. Byłam sama i to poprawiło mój humor, przynajmniej odrobinę. Zauważyłam, że na przedpokoju nie ma już bałaganu. Widocznie Paula musiała posprzątać. Byłam pewna, że gdyby nie miała tak cholernie seksownego faceta mieszkanie z nią wcale nie byłoby złe. O Zbyszku myślałam cały czas na wykładzie i doszłam do wniosku, że jeśli będę spotykać go tak często to w końcu nauczę się patrzeć na niego bez emocji i uodpornię się na ten cały erotyzm, którym emanował. Z czasem nie będę zwracała na niego większej uwagi, niż na meble w tym mieszkaniu. Zdjęłam przepocone ciuchy, które miałam na sobie i ubrałam się w krótkie spodenki i luźną bluzkę na ramiączkach. Weszłam do kuchni i aż ślinka mi pociekła, gdy poczułam zapach kurczaka, którego kupiłam w drodze do domu. Już miałam go rozpakowywać, gdy nagle usłyszałam dźwięk telefonu. Odebrałam od razu i usiadłam przy stole.
- Lenka.. - głos mamy, wskazywał na to, że jest naprawdę wściekła. Włożyłam sobie telefon między głowę, a ramie i zaczęłam rozpakowywać kurczaka.
- Co się znów stało? - spytałam. Ostatnie na co miałam ochotę to słuchać jej narzekań. Kochałam ją ale odkąd się wyprowadziłam dzwoniła do mnie ze wszystkim.
- Już nie mam do niego siły! - krzyknęła mi prosto do ucha. Oderwałam nogę od kurczaka i chwyciłam ją w jedną dłoń a drugą trzymałam komórkę.
- Co zrobił? - westchnęłam, wiedząc, że zaraz usłyszę jak wylewa wszystko swoje żale. Nie myliłam się bo po dziesięciu minutach gdy kończyłam jeść ona cały czas mówiła. Siedziałam przy stole słuchając i obgryzając resztki mięsa na kości gdy do kuchni wszedł Zbyszek. Zatrzymał się na progu i popatrzył na mnie, po czym uśmiechnął się szeroko.
- Smacznego. - powiedział cicho, żeby mi nie przeszkadzać i zaczął rozbierać się w przedpokoju. Zamarłam. Mój obiekt westchnień widział mnie właśnie z kością przy twarzy, brudną od tłuszczu z kurczaka i pozbawioną makijażu. Wyprowadzam się.
- Muszę kończyć, mamo.

                                                                                ~*~

Wiem, że w tym rozdziale mało było konfrontacji Lena-Zbyszek ale w następnym będzie więcej i o dziwo Lena będzie z nim rozmawiać! Następny rozdział dodam w niedziele bo mam kilka do przodu :) Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem i proszę o kolejne :) Miłego weekendu :)

4 komentarze:

  1. Ahahahha. Akcja z kurczakiem najlepsza. Moja wyobraźnia zadziałała. Już się nie mogę doczekać następnego:D Rozdziały mogą być dłuższe, przyjemnie się czytaxd

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział :D czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny! Dodaj już dziś następny! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. hahhaa CUDO . :D bardzo mi się podoba . :)

    OdpowiedzUsuń