Rozłączyłam się w tym samym momencie, gdy on usiadł na przeciwko mnie. Żałowałam, że nie zdecydowałam się kontynuować tej rozmowy w swoim pokoju. Odłożyłam kość na papier i wytarłam twarz w jedną ze ścierek. On nadal siedział i patrzył na mnie z rozbawieniem. Czułam, że wykonuję wszystkie czynności w spowolnionym tempie.
- Masz ochotę? - spytałam, po czym oblałam się rumieńcem słysząc pytanie, które wydostało się z moich ust. Wskazałam szybko drugą połowę kurczaka, która wciąż leżała zawinięta.
- A ty masz ochotę? - uniósł brwi i uśmiechnął się lekko.
- Na co? - kolejne pytanie, które wypowiedziałam nieświadomie. O mój Boże. Ochotę na co? Na kurczaka, idiotko. Odpowiedz mu! - Nie.. Ja już się najadłam. - posłałam mu lekki uśmiech. Nie marzyłam o niczym innym, niż znalezienie się w drugiej części Warszawy. Jak najdalej od niego. Zastanawiałam się, czy byłoby to bardzo niekulturalne z mojej strony, gdybym teraz wyszła. Cholera.. Jest gościem, więc powinnam się nim zająć. Chociaż.. Z drugiej strony bywał tu częściej, niż ja. Czy nie powinien dorzucać się do czynszu?
- No to chyba się skuszę. - odpowiedział, patrząc na mnie przymrużonymi oczami. Wstał a ja mogłam podziwiać jego tyłek, gdy wyjmował pieczywo. Miał na sobie czarny podkoszulek, podkreślający każdy centymetr jego ciała i jasne jeansy, które swobodnie wisiały na jego biodrach. Wyglądał fenomenalnie. - Zdążyłaś? - spytał, ponownie opadając na krzesełko na przeciwko mnie. Też nie wziął sztućców i teraz trzymał kość w ręce. Robił to jednak z dużo większą gracją, niż ja.
- Gdzie? - spytałam, obserwując jak zręcznie operuje palcami, żeby oderwać kawałki mięsa.
- Na wykład. - odpowiedział z szerokim uśmiechem. Mrugnęłam szybko, zdając sobie sprawę z tego, że znów zachowuję się jakbym była opóźniona. Wzięłam głęboki wdech i próbowałam się skoncentrować.
- Tak, chociaż równie dobrze mogłam na niego nie iść. Nie dowiedziałam się nic czego wcześniej bym nie wiedziała. - powiedziałam dumna, że udało mi się sklecić tak długie zdanie. Zaczęłam się jednak zastanawiać, czy przypadkiem nie wyszłam na chwalipiętę, która uważa, że wykłady nie są jej do niczego potrzebne. - Miałam bardzo wymagającą nauczycielkę w liceum, więc historię prawa mam już ogarniętą. - dodałam szybko. - Tak właściwie to gdzie jest Paula? - spytałam, żeby zmienić temat. Patrzył na mnie tak jakby był czymś zafascynowany. Miałam ochotę schować się pod stół i wyjść dopiero wtedy, gdy będzie kilkadziesiąt kilometrów ode mnie.
- Ma jakąś sesję. - odpowiedział, wzruszając ramionami. - Jak pierwszy dzień w pracy? - znów popatrzył mi prosto w oczy, a ja szybko przeniosłam wzrok na jedną z szafek. Ona zdecydowanie mniej mnie rozpraszała.
- Zaskakująco. - odparłam bez większego namysłu. Wstałam i podeszłam do lodówki, z której wyjęłam sok pomarańczowy. Usiadłam ponownie i nalałam go sobie do szklanki. Widziałam, że mnie lustrował, a gdy jego spojrzenie zatrzymało się na nogach, zaczerpnął głośno powietrza. A może mi się jedynie wydawało? Przecież Paula miała zdecydowanie lepsze nogi. Tak, przez niego mam już zwidy.
- A co było tak zaskakujące? - spytał, a w jego głosie znów usłyszałam rozbawienie. Popatrzyłam na niego, a on uniósł brwi i patrzył na mnie z ciekawością. Ty i twoje mięśnie za oknem, pomyślałam.
- Mój szef okazał się na prawdę świetny, nie muszę parzyć mu kawy ani po nim sprzątać, a tego się spodziewałam. Powierza mi bardziej odpowiedzialne zadania. - odpowiedziałam zamiast wzmianki o nim. - Skoro udało mi się zdobyć ten staż chciałabym się przy okazji czegoś nauczyć bo parzenie kawy mam opanowane do perfekcji. - dodałam. W tym samym momencie do kuchni wparowała Paula. Miała na sobie czarne legginsy i rozkloszowaną granatową bluzkę. Włosy, które sięgały jej do pasa zostawiła rozpuszczone.
- Oo.. Rozmawiacie. Świetne. - powiedziała podekscytowana po czym nachyliła się nad Zbyszkiem i zaczęła go całować, zaskoczony odwzajemnił jej pocałunek. Jeśli myślałam, że wczoraj czułam się głupio stojąc z nimi na przedpokoju to nawet nie wiedziałam jak opisać to uczucie, które towarzyszyło mi w tej chwili. Wstałam mocno zażenowana i zaczęłam wkładać naczynia do zmywarki. Zbyszek oderwał się od niej i odchrząknął.
- Pomogę ci. - zaoferował się i wstał.
- Nie trzeba. - uśmiechnęłam się i zabrałam też jego talerz.
- Jedliście kurczaka? - spytała patrząc na kości, które nadal leżały na stole. - Wiecie ile to ma kalorii? - zmarszczyła brwi i otworzyła lodówkę. - Umieram z głodu ale chyba wybiorę sałatkę. Mam nadzieję, że zdążyłaś na wykłady? - zwróciła się do mnie, wyjmując plastikowy pojemnik w którym widziałam coś zielonego.
- Tak i przepraszam za ten bałagan, który zrobiłam. Nie musiałaś sprzątać ja..
- Daj spokój. - przerwała mi. - Jesteśmy współlokatorkami i jestem pewna, że ja kiedyś zrobię podobny bo zapowiada się, że będę miała więcej sesji. - pisnęła podekscytowana i usiadła na moim poprzednim miejscu. Zbyszek nadal stał obok stołu i patrzył raz na mnie raz na nią.
- Cieszę się. - odpowiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia. - Zostawię was samych. - dodałam i w tym samym momencie otarłam się o Zbyszka, który nie ustąpił mi miejsca gdy przechodziłam obok. Zaczerpnęłam głośno powietrza i przyśpieszyłam. Słyszałam jak Paula zaczyna opowiadać mu o dzisiejszej sesji, a potem zamknęłam za sobą drzwi. Postanowiłam w końcu rozpakować wszystko bo do tej pory zdążyłam tylko wyjąć buty. Rozłożenie wszystkiego zajęło mi dobrą godzinę, ale w końcu z pokoju zniknęły walizki, które ukryłam za szafą. Była dopiero 20, a ja nie miałam pojęcia co robić. W sumie mogłam wyjść i spróbować się integrować ze współlokatorką ale nie chciałam się im narzucać. Wpadłam na genialny pomysł. Wzięłam telefon do ręki i już miałam wybierać numer Tomka, gdy na wyświetlaczu pojawiło się jego zdjęcie. Telepatia, no normalnie telepatia.
- To twój szczęśliwy dzień! - krzyknął mi do ucha.
- Nie wydaje mi się ale mów dalej. - odpowiedziałam, siadając na łóżku.
- Miałem się spotkać z taką jedną laską ale w ostatniej chwili coś jej wypadło, a ja mam dwa bilety do kina. Masz ochotę się ze mną wybrać? - spytał, a ja wiedziałam, że mi nie odpuści.
- Jaki gatunek? Horror?
- Nie.. Jakaś łzawa komedia romantyczna, gdybym nie był już w drodze w ogóle bym na to nie szedł. Poza tym jeśli pójdę na nią bez dziewczyny ludzie pomyślą, że kręcą mnie takie filmy. No nie daj się prosić. - jęknął do słuchawki. Miałam zamiar się z nim trochę podroczyć ale skoro był już w drodze to nie miałam na to czasu.
- Spotkamy się w kinie? - spytałam, wstając i wyjmując z szafy ciuchy. - O której ten seans się zaczyna?
- Przyjadę po ciebie. Jesteś po prostu najlepsza! - powiedział, a ja zachowałam dla siebie fakt że sama miałam mu zaproponować wspólny wypad. - Będę za 20 minut. - dodał i się rozłączył. Ubrałam się w ciemne, dopasowane jeansy i kremową cienką koszulę zapinaną na guziki. Wyszłam z pokoju, słysząc jak Paula nadal relacjonuje coś Zbyszkowi, siedząc w kuchni. Weszłam do łazienki i najpierw umyłam zęby, a potem zaczęłam poprawiać włosy. Nie miałam czasu nic z nimi robić więc po prostu je przeczesałam zostawiając niesforne loki. Zrobiłam lekki makijaż i gdy kończyłam usłyszałam dzwonek do drzwi. Gdy wyszłam Tomek stał na przeciwko Zbyszka, a dzielił ich jedynie próg.
- Cześć. - uśmiechnął się do niego. - Przyjechałem po Lenę. O hej.. - wychylił się zza Zbyszka i pomachał. Ten odsunął się i ruchem ręki zaprosił go do środka. Paula, która stała oparta o ścianę obok wejścia do kuchni popatrzyła na mnie z uznaniem.
- Wychodzicie? - spytała, posyłając mi znaczące spojrzenie. - Mówiłaś, że nie spotykasz się z nikim.
- Bo nie spotykam.. - westchnęłam. - To mój przyjaciel Tomek, a to Paula i Zbyszek. - przedstawiłam ich sobie, chcąc mieć to jak najszybciej z głowy. Mój gość jak przystało na dżentelmena podszedł najpierw do Pauli, którą pocałował w rękę. Ona też wpadła mu w oko, ale nie powinnam się dziwić, oboje zajmowali się modelingiem i wyglądali po prostu nieziemsko.
- Gdzie idziecie? - spytała, nadal uśmiechając się do mnie w ten sposób. Żeby tego uniknąć otwarłam szafkę z butami i wyjęłam baletki.
- Do kina. Taki spontaniczny wypad. - odpowiedział jej, ukazując rząd śnieżnobiałych zębów. - Gotowa? - w końcu popatrzył na mnie.
- Tak, chodźmy. - odparłam szybko i złapałam go za rękę, żeby przypadkiem nie powiedział czegoś jeszcze.
- Miłego wieczoru. - usłyszałam głos Pauli i się zatrzymałam, powodując tym samym to, że Tomek odbił się od moich pleców.
- Wam też. - powiedziałam z uśmiechem. Wyszliśmy z bloku i wsiedliśmy do jego auta. W końcu się rozluźniłam i oparłam głowę o siedzenie.
- Miałaś rację, są świetni. - rzucił, po czym włączył muzykę na fula i ruszył z piskiem opon.
Obudziłam się przed budzikiem. Popatrzyłam na zegarek i okazało się, że jest dopiero 6. Nie chciało mi się spać, co było dziwne biorąc pod uwagę fakt, że położyłam się, gdy było już dobrze po północy. Wygramoliłam się z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki. Drzwi do sypialni Pauli były nadal zamknięte. Weszłam do salonu, w którym jeszcze nie byłam. Nasze mieszkanie składało się z 3 pokoi, z których jeden wykorzystywany był jako pokój dzienny. Był w nim wielki plazmowy telewizor i kanapa z dwoma fotelami wszystko w beżowym kolorze. Modelki, aż tak dobrze zarabiają? Obok okna stał regał zapełniony książkami. Podeszłam bliżej, marszcząc brwi. Jakoś trudno było mi sobie wyobrazić to jak Paula czyta książkę. Może to Zbyszka? O dziwo, zauważyłam, że to głównie klasyka angielska. Rozejrzałam się jeszcze raz po całym pokoju. Był nowocześnie urządzony i strasznie podobał mi się całokształt. Wyszłam na balkon i oparłam się o barierkę, patrząc na zatłoczone warszawskie ulice. Nawet o tej godzinie był spory ruch. Wróciłam do mieszkania i zaczęłam się ubierać. Zdecydowałam się na białą bluzkę z rękawami 3/4 i czarną rozkloszowaną spódnicę. Do tego założyłam moje nowe czarne szpilki. W łazience wyprostowałam włosy i zauważyłam, że sięgają mi już prawie do pasa. Lubiłam je, miały kolor ciemnego brązu i nigdy nie miałam większego problemu z ich układaniem. Korzystając z tego, że chyba po raz pierwszy miałam tak dużo czasu zrobiłam pełny makijaż. Nałożyłam cienie i zrobiłam sobie kreski, przez co moje oczy zrobiły się chyba dwa razy większe. Magia makijażu. Popatrzyłam na siebie w lustrze i uśmiechnęłam z satysfakcją. Będę chyba musiała ustawiać budzik na 6. Wyszłam z łazienki i weszłam do kuchni. Byłam głodna, a skoro Zbyszek jeszcze nie wstał mogłam spokojnie zjeść śniadanie we własnym mieszkaniu. Zaparzyłam kawę, którą wlałam do dzbanka i postawiłam na stole. Otworzyłam lodówkę, zastanawiając się na co mam ochotę, gdy poczułam, że jedna podwiązka od pończochy ześlizgnęła mi się z uda. Właśnie ją poprawiałam, gdy w progu kuchni stanął zaspany Zbyszek. Zamarłam. Dopiero po chwili zorientowałam się, że nadal stoję obok lodówki z podciągniętą spódnicą, trzymając się za beżową koronkową podwiązkę. Szybko opuściłam spódnice, chociaż widziałam, że przełknął głośno ślinę. Byłam tak skoncentrowana na jego twarzy, że nie zauważyłam, że stoi przede mną w samych bokserkach. Czy on nie wie, że istnieje coś takiego jak piżama?
- Cześć. - powiedziałam, odwracając w końcu wzrok. Postawiłam sobie za cel nie patrzeć na niego bo tylko wtedy uda mi się nawiązać z nim taką rozmowę, w której nie wyjdę na opóźnioną w rozwoju. - Robię jajecznicę. Masz ochotę? - spytałam i ugryzłam się w język. To nie było pytanie na miejscu. - Jeśli tak to zrobię więcej. - dodałam szybko, wciąż na niego nie patrząc.
- Chętnie. - odpowiedział, chrząkając. Widocznie on też był zawstydzony. Słyszałam, że usiadł przy stole. Wyjęłam składniki z lodówki i zaczęłam szukać patelni. Podszedł do jednej z szafek i wyjął ją z niej. - Proszę. - uśmiechnął się do mnie tak, że aż zaniemówiłam. Stanęłam i po prostu na niego patrzyłam. Weź się w garść! Potrząsnęłam lekko głową i zabrałam się do pracy. - Pomóc ci w czymś jeszcze?
- Nie.
- Mogę kawy?
- Nie. Tak. Boże. - zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Uspokój się, jęknęłam w duchu. Zachowuję się jak kretynka. Popatrzyłam na niego, a on siedział nie wiedząc co robić. Zaczęłam się śmiać z jego miny i z mojego zachowania. - Przepraszam.. Chyba się jeszcze nie obudziłam. - powiedziałam, nadal chichocząc. Patrzył na mnie po czym sam zaczął się śmiać.
- Masz strasznie zaraźliwy śmiech. - stwierdził, a w jego oczach zobaczyłam iskierki. Gdy się śmiał był jeszcze przystojniejszy. - To mogę się napić tej kawy?
- Pewnie. - odparłam i zaczęłam wbijać jajka na patelnie. Czułam na sobie jego spojrzenie ale postanowiłam w ogóle o tym nie myśleć. Po chwili siedzieliśmy razem przy stole nakładając sobie jajecznice na talerz.
- Jak się udała randka? - spytał, przeszywając mnie wzrokiem.
- To nie była randka. - odpowiedziałam, nie potrafiąc rozszyfrować jego spojrzenia. - Tomek i ja jesteśmy przyjaciółmi. Mieszkaliśmy ze sobą rok. - dodałam, a na jego twarzy pojawił się grymas. O co mu chodzi?
- Długo się znacie?
- Poznałam go na pierwszym roku studiów i od tego czasu jesteśmy nierozłączni. Mimo wszystko nie mogłam znaleźć lepszego przyjaciela.
- Dlaczego już ze sobą nie mieszkacie? - nie spuszczał ze mnie wzroku. Upiłam łyk kawy i westchnęłam.
- Hmm.. - zmarszczyłam brwi, zastanawiając się jak to ująć najlepiej. - Nie bardzo mi pasuje jego styl życia.
- Aż tak bardzo różni się od twojego?
- Zdecydowanie. - odparłam. Wstałam, zbierając naczynia i wkładając je do zmywarki. Zbyszek zrobił to samo czego nie zauważyłam i gdy się odwracałam po prostu się od niego odbiłam. Odłożył błyskawicznie naczynia i złapał mnie w biodrach, asekurując. Cholerne szpilki.
- Wszystko w porządku? - spytał, będąc tak blisko, że czułam jego oddech na twarzy. Nadal trzymał ręce na mojej tali, chociaż nie było to koniecznie. Czułam jak fala gorąca rozchodzi się po całym moim ciele. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech.
- W jak najlepszym. Muszę iść do pracy. - wyprzedziłam go i weszłam do pokoju po telefon i torebkę. Oparłam się o ścianę i próbowałam się ogarnąć. To chłopak mojej współlokatorki. Jest gejem, zachowuj się tak jakby był gejem. Wyszłam z pokoju ale on był już w łazience. - Wychodzę. - powiedziałam takim tonem aby mnie usłyszał ale, żebym nie obudziła Pauli.
- Miłego dnia. - krzyknął.
- Tobie też. - odpowiedziałam i z wielkim uśmiechem na twarzy wywołanym tym, że nie muszę juz na niego patrzeć, wyszłam z mieszkania.
Gdy wróciłam z powrotem na dworze robiło się już ciemno. Byłam tak padnięta, że marzyłam o łóżku. Praca przeplatana wykładami nieźle daje popalić. Dobrze przynajmniej, że mam samochód i nie muszę tłuc się tramwajem. Chociaż i tak dwa razy wybrałam ten środek transportu bo musiałam przemieścić się z kancelarii na uczelnie w godzinach, w których na ulicach korki były niesamowite. Gdy zdjęłam szpilki, aż mi ulżyło. Ładnie wyglądają na nagach ale na tak wyczerpujący dzień są po prostu przyczyną męczarni. Wzięłam długą, gorącą kąpiel i w szarych szerokich dresach i białej bokserce rozsiadłam się na kanapie przed telewizorem. Całe szczęście po mojej współlokatorce i jej chłopaku nie było śladu, więc mogłam się zrelaksować. Nie minęło nawet 10 minut, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Jęknęłam z rozpaczy ale wstałam i jakimś cudem dotarłam do drzwi.
- Całe szczęście, że jesteś bo gdyby się okazało, że wszedłem na czwarte piętro i pocałowałem klamkę to bym chyba padł. - przed sobą zobaczyłam Tomka, który stał przede mną trzymając dwa czteropaki piwa i dwie paczki chipsów.
- Co ty tu robisz? - spytałam, marszcząc brwi i przepuszczając go.
- Też się cieszę, że cie widzę. - odpowiedział unosząc oczy ku niebu. - Jest piątek i wiedziałem, że będziesz siedzieć w domu. Postanowiłem ci potowarzyszyć jak za dawnych dobrych czasów.
- Nie przypominam sobie, żebyś mi kiedykolwiek towarzyszył w piątkowy wieczór. Towarzyszyłeś zawsze jakiejś panience w swojej sypialni, a ja musiałam siedzieć u siebie z zamkniętymi drzwiami i ze słuchawkami na uszach. - przypomniałam, gdy weszliśmy do salonu. Tomek widocznie czuł się jak u siebie bo rozstawił prowiant na stole i rozsiadł się na kanapie, biorąc do ręki pilot. - Co się stało, że nagle wybrałeś moje towarzystwo? - usiadłam obok niego po turecku. Westchnął i otworzył jedną paczkę chipsów.
- Po prostu za tobą tęsknię. - odpowiedział, a ja go przytuliłam. Czasami był naprawdę kochany. - I leci dzisiaj mecz a jesteś jedną z niewielu znajomych, którą choć trochę obchodzi piłka nożna. - dodał, mówiąc mi to we włosy. Odepchnęłam go i złapałam jedną butelkę piwa.
- Świnia. - warknęłam. - To może czas znaleźć sobie kolegów?
- Wolę towarzystwo kobiet. - wzruszył ramionami. - Poza tym mam kolegów ale nie jestem z nimi, aż tak blisko, żeby zaproponować wspólne oglądanie meczu.. Otworzysz? - spytał, podając mi butelkę.
- Jak coś to wisisz mi za stomatologa. - powiedziałam i otworzyłam ją zębami. - Wiesz, że istnieją piwa w puszkach?
- Kto normalny pije piwo w puszcze? - spytał, marszcząc brwi.
- Ja?
- Przecież pytałem o kogoś normalnego.. - westchnął, a ja walnęłam go w ramie. Oparłam się wygodnie, patrząc jak piłkarze Barcelony i Realu wchodzą na murawę. Ja kibicowałam tym pierwszym, a on Madrytowi. Nie znałam się na piłce nożnej. Do tej pory nie wiedziałam co to jest spalony, choć Tomek próbował mi to wytłumaczyć za każdym razem, gdy oglądaliśmy razem mecz. - Jak tam mama? - spytał, a ja się skrzywiłam.
- Chyba lepiej.. - odpowiedziałam cicho. - Chociaż dzwoniła do mnie dzisiaj trzy razy. - dodałam, upijając spory łyk piwa.
- A jak tam Kuba?
- Z nim to muszę porozmawiać. Zachowuję się jak jakiś kretyn, a przynajmniej jak gówniarz. - warknęłam, zdenerwowana. - Nie chcę o tym teraz myśleć. Mecz się zaczyna..
Na początku drugiej połowy byłam już na lekkiej fazie. Kibicowaliśmy swoim drużynom z takim zapałem, że sąsiedzi na pewno mieli nas już dość. W końcówce meczu staliśmy już na nogach, on - błagając o gola, ja - błagając, żeby tego gola nie było. Byliśmy tak pochłonięci meczem, że dopiero gdy się skończył zobaczyliśmy, że Zbyszek i Paula są już w mieszkaniu i właśnie na nas patrzą.
- I kto jest lepszy?! - krzyknęłam do Tomka, ignorując ich. - Mogliśmy się o coś założyć.. - westchnęłam i pokręciłam głową, na chwile przestając się uśmiechać. Jednak już po chwili na mojej twarzy znów pojawił się uśmiech pełen satysfakcji.
- Mieli po prostu głupie szczęście.. - uniósł ręce do góry i opadł na kanapę.
- Szczęście sprzyja lepszym. - pokazałam mu język i zaczęłam się śmiać. Co alkohol robi z człowiekiem. - Cześć. - powiedziałam, przypominając sobie o tym, że Paula i Zbyszek nadal stoją w drzwiach.
- Cześć. - zaśmiała się Paula, lekko zdezorientowana. - Jesteś fanką piłki nożnej? - uniosła brwi zaskoczona i usiadła obok Tomka. Zbyszek nadal stał oparty o framugę drzwi i patrzył na mnie rozbawiony. Tomek wyciągnął w moją stronę piwo, a ja bez najmniejszego zawahania otworzyłam je zębami i podałam mu. Paula pisnęła przerażona, a jej chłopak otworzył usta ze zdziwienia.
- Jest fanką piłkarzy. Jej ulubiony fragment meczu jest wtedy, gdy któryś z nich ściągnie koszulkę. No chyba, że kibicujemy przeciwnym drużynom wtedy dopinguje swoich jak szalona. - odpowiedział za mnie mój przyjaciel. - Chociaż w Fifę nie ma sobie równych. Przyznaję.. Zawsze z nią przegrywam.
- Bo jesteś cienki.. - wzruszyłam ramionami, a on rzucił we mnie poduszką. Zrobiłam unik, a ona odbiła się od ściany. - Skąd wracacie?
- Z kina. Byliśmy na filmie o takiej dziewczynie chorej na nowotwór.. - zaczęła Paula.
- My byliśmy na tym samym wczoraj! - odpowiedział Tomek. - Też płakałaś jak bóbr?
- Nie.. - pokręciła głową. - Mnie filmy nie ruszają.
- Lena płakała cały film prawie.. Chociaż mogłem się tego spodziewać po tym jak byliśmy na ostatniej części Harrego Pottera, a ona rozpłakała się gdy zabili Zgredka.. - powiedział na co wszyscy, włącznie ze mną zaczęli się śmiać.
- Tak właściwie to jak się poznaliście? - spytał Zbyszek, gdy przestał się ze mnie śmiać.
- Na imprezie a potem tak wyszło, że razem zamieszkaliśmy. - rzucił Tomek, a ja się do niego wyszczerzyłam.
- O nie, nie.. - pokręciłam głową, przerywając mu. - Opowiedzmy im całą historię. Byłam z koleżanką w jednym z klubów i Tomek zaczął mnie podrywać. Nie chciałam się z nim przespać ale powiedziałam, że mogę się z nim napić. Nie spodziewał się, że kobieta może mieć mocniejszą głowę, niż on i padł ledwie żywy. Żal mi go było i wzięłyśmy go do siebie. Rano jak się obudził był strasznie szczęśliwy bo myślał, że zaliczył trójkąt, a tu..
- No i tak się właśnie poznaliśmy. - uciął, śmiejąc się. - Nie zagłębiajmy się w szczegóły.
- Kiedyś wam resztę opowiem, spokojnie... - powiedziałam cicho i zaczęłam się śmiać.
- A dlaczego już razem nie mieszkacie? - Paula rozsiadła się wygodnie na fotelu i patrzyła na niego z ciekawością.
- Bo Lenie nie pasowało to, że przyprowadzam kobiety do domu, choć sama z większości imprez wracała z facetem. - wzruszył ramionami.
- Moi faceci nie spali u ciebie w łóżku nago. - odcięłam się.
- Raz jeden się zdarzyło. Po prostu dziewczynie się łóżka pomyliły.. - zaśmiał się, a my mu zawtórowaliśmy.
Przerwał nam dźwięk mojego telefonu. Na wyświetlaczu zauważyłam zdjęcie mamy. Westchnęłam zrezygnowana i wstałam z podłogi na której sama nie wiedziałam jak się znalazłam.
- Mama? - spytał Tomek też poważniejąc. Skinęłam głową i wyszłam do swojego pokoju.
- Słucham.
- Lenka, kochanie.. Proszę cię wróć do domu... - usłyszałam jej szloch i zamarłam.
~*~
Kolejny rozdział już jest :) Nie wiem dlaczego pod wcześniejszym było tak mało komentarzy. Mam nadzieję, że pod tym będzie więcej bo moja motywacja strasznie spadła. Następny w środę lub czwartek. :)
Hej :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze, cudowny.
Uwielbiam to opowiadanie, z niecierpliwością czekam na kolejną odsłonę i mogę Cię zapewnić, że zostanę tu do samego końca :)
Pozdrawiam
Świetny rozdział. Lena chyba zaczyna się coraz mniej krępować przy Zbyszku. A po alkoholu już w ogóle zero wstydu :) Lena i Tomek jako para przyjaciół są najlepsi! Haha. Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńuhu. nie wiem co ty tam kombinujesz na samym końcu ale brzmi zachęcająco...
OdpowiedzUsuńa tak ogólnie, to dzieje się, ciągnie ich do siebie jak diabli... mam nadzieje, że szybko nas zaskoczysz czymś gorętszym :D :D
Nadrobiłam!
OdpowiedzUsuńZbyszek? Jestem za :D
Fajny rozdział, fajny.
Masz dar do zakańczania rozdziałów :')
Nie mogę się doczekać następnego.
Pozdrawiam. :)
O mój Boże! Kocham to!
OdpowiedzUsuńJak napisałaś o tym, że Lena otworzyła piwo zębami to aż mnie moje zabolały :D
Proszę nie trzymaj nas w niepewności i dodaj szybciej rozdział ;))
Twoja wierna czytelniczka Zuzanna :*
Heeej :) Przez przypadek trafiłam na Twojego bloga i chyba zostanę na nim do końca! :D Świetne opowiadanie! Przeczytałam wszystko jednym tchem i mi mało i mało, i mało... Liczę na jakieś rewelacje w kolejnych rozdziałach! :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjne! Świetnie się czyta! Czekam z niecierpliwością na następny rozdział! Dodaj wcześniej! <3
OdpowiedzUsuńRozdział super, czekam na następny;)) staram się zawsze dodawać komentarze, ale czasami jest tak, że mam czas tylko na szybkie przeczytanie rozdziału, ale pamiętaj, że zawsze czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały bo jestem Twoja wielką i wierną czytelniczką;))
OdpowiedzUsuńOby tylko jakieś kolejne marudzenia mamy i Lena nie będzie musiała wracać do domu . Świetny . :) nie mogę się doczekać następnego . :D
OdpowiedzUsuńświetny początek opowiadania. Byle do środy/czwartku :D
OdpowiedzUsuńno juz tak nie rozpaczaj o te komentarze, i tak wiesz ze kazdy rozdzial jest swietny xd
OdpowiedzUsuńMajka <3
Usuń