Zasnęłam nad ranem i z wielkim trudem wstałam rano do pracy. Byłam sama więc mogłam spokojnie zająć się przygotowaniami. W pracy i na wykładach nie mogłam się skoncentrować na niczym. Gdy wróciłam wieczorem zaległam po prostu na kanapie z notatkami i próbowałam się na nich skupić. Cieszyłam się, że Zbyszek wyjechał bo mogłam spokojnie to przemyśleć, choć im więcej o tym myślałam tym mniej wiedziałam. Na pewno będę go teraz unikać bo nie wyobrażałam sobie przebywać z nim sam na sam. W końcu o tym zapomnimy. Przecież to był tylko pocałunek, a nie seks. Z Paulą się nie widziałam bo gdy wstawałam to ona już wychodziła, a gdy wracała to ja już spałam. W piątek wybrałam się z Kaśką na zakupy. Obie nie miałyśmy w czym iść na pokaz, więc spędziłyśmy pół dnia szukając odpowiednich sukienek. Umówiłyśmy się też na sobotę do spa, gdzie miałyśmy spędzić cały dzień. W dzień pokazu wstałam w wyśmienitym humorze bo miałam wolne. Zjadłam śniadanie i zaczęłam się szykować. Nagle usłyszałam dźwięk smsa, którego dostałam od jakiegoś nieznanego numeru. Zmarszczyłam brwi i wyświetliłam. "Przyjadę po Ciebie o 17. Zbyszek.". Stałam oszołomiona i patrzyłam na wyświetlacz jak idiotka. Czy on sobie jaja robi? Nie pojadę z nim nigdzie. "Dziękuję ale nie ma takiej potrzeby. Pojadę sama.", wystukałam na klawiaturze. Nie minęła nawet minuta, gdy dostałam odpowiedź. "Lena.. Ja nie pytałem czy jest taka potrzeba. Przyjadę po Ciebie o 17. Do zobaczenia.". Stałam ze zmarszczonymi brwiami i zastanawiałam się czy jest sens się z nim kłócić. A gdybym wyjechała wcześniej sama? Tak i wyszłabym na kompletną kretynkę, która go wystawiła nawet nie dając znać. Przecież nic się nie stanie. Poza tym mój samochód chyba jest zbyt mało ekskluzywny jak na taką imprezę. Westchnęłam i odpisałam "Ok.". Ubrana, wyszłam z domu i ruszyłam autem w stronę spa. Kaśka już na mnie czekała, uśmiechając się szeroko.
- Nie mogę się doczekać. - pisnęła podekscytowana i złapała mnie za rękę, ciągnąc w stronę wejścia. Zrobiłyśmy sobie masaż, peeling, manicure, pedicure i kilka innych zabiegów. Obok spa był salon fryzjerski w którym byłyśmy umówione. Długo nie mogłam się zdecydować co chce zrobić z włosami ale w końcu razem z fryzjerką doszłyśmy do wniosku, że najlepiej będzie je upiąć. Po godzinie niesforne loki, zakręcone bardziej, niż zwykle miałam upięte, a kilka z nich wisiało sobie swobodnie. Na makijaż byłam umówiona do swojej ulubionej kosmetyczki, a Kaśka do swojej więc rozdzieliłyśmy się zaraz po wyjściu od fryzjera. Gdy założyłam już w domu sukienkę i szpilki byłam bardzo zadowolona z efektu końcowego. Wyglądałam jak milion dolarów. Przynajmniej dzisiaj. Kilka minut przed 17 usłyszałam dzwonek do drzwi. Zanim je otworzyłam zaczerpnęłam głośno powietrza. Gdy stanęliśmy na przeciwko siebie oboje zamarliśmy. Miał na sobie dopasowany garnitur z białą koszulą i czarnym krawatem. Ręce trzymał w kieszeni i patrzył na mnie, lustrując wzrokiem. Weź się w garść, mruknęłam w myślach.
- Cześć. - przywitałam się cicho.
- Cześć. - odpowiedział, chrząkając. Wyszłam na klatkę schodową i zamknęłam drzwi na klucz. Szłam pierwsza z całych sił uważając na to, żeby się nie potknąć i nie upaść. Gdy doszliśmy do jego samochodu otworzył mi drzwi, a ja siląc się na jak największą grację usiadłam na przednim siedzeniu. Zajął miejsce za kierownicą i odpalił auto. Wyjechaliśmy na ulice, a ja zerknęłam na niego kątem oka. Od razu tego pożałowałam bo nie mogłam oderwać od niego wzroku. Wyglądał tak cholernie seksowanie, gdy zmieniał biegi, że aż zachłysnęłam się powietrzem. Próbowałam wymyślić jakikolwiek temat, bojąc się, że jeśli będziemy dalej jechać w takim napięciu w końcu każę mu się gdzieś zatrzymać i po prostu się na niego rzucę. Rozejrzałam się i stwierdziłam, że nawet byłoby wygodnie. Już raz uprawiałam seks w samochodzie ale tamten chłopak nie był nawet w połowie tak seksowny jak Zbyszek. Co ja robię? Myślę o uprawianiu seksu w samochodzie chłopaka mojej współlokatorki jadąc na spotkanie z nią.
- Jak tam mecz? - spytałam w końcu.
- Wygraliśmy. - odpowiedział. - A ty jak spędziłaś ten czas od środy?
- Praca, wykłady, dom i tak w kółko. - wzruszyłam ramionami i popatrzyłam przez okno. Był początek listopada, więc na zewnątrz robiło się już szaro. Zbliżały się moje urodziny o których kompletnie zapomniałam. Usłyszałam dźwięk telefonu. Wyjęłam go z torebki i zobaczyłam na wyświetlaczu zdjęcie Kuby. - Przepraszam, muszę odebrać. - zwróciłam się do Zbyszka.
- Nie krępuj się. - odpowiedział, ściszając muzykę.
- Co tam młody? - odebrałam.
- Cześć Lena. Słuchaj.. - zaczął, a ja wiedziałam, że coś przeskrobał. - Co się dzieje gdy policja przyłapie niepełnoletniego na piciu alkoholu?
- Złapała cię policja gdy piłeś? - spytałam, przerażona.
- Nie mnie.. To znaczy piłem ale uciekłem i złapali moich kolegów i właśnie z nimi rozmawiają. - powiedział, a ja westchnęłam. - Głupio mi, że tak uciekłem. Chcę tam wrócić ale nie wiem czy nie będę miał problemów.
- Widzieli cię z tym alkoholem? - spytałam zrezygnowana. - Jeśli nie to powiedz, że nie piłeś. Wtedy cię tylko spiszą, a jak spytają czemu uciekałeś to wymyśl coś. Tylko błagam.. Coś mądrego. Najwyżej dostaniesz mandat, który oczywiście ja zapłacę. Twoi koledzy są pełnoletni?
- Tak. - odpowiedział. - Czekaj.. Odeszli. Chyba nie zauważyli alkoholu i ich tylko spisali.
- Kuba.. Pamiętasz o czym rozmawialiśmy? - syknęłam, zdenerwowana.
- Lena to było tylko jedno piwo, wyluzuj. - powiedział już zrelaksowany. - Mówisz tak, a sama w moim wieku nie byłaś święta.
- Nie rozmawiamy teraz o tym co ja robiłam w twoim wieku. Ja byłam mądrzejsza i nie dawałam się przyłapać policji. Gdzie piliście? - spytałam, chociaż nie była pewna czy chce słyszeć odpowiedź.
- Za tymi długimi garażami.
- Inteligentnie. - westchnęłam. - Następnym razem, a mam nadzieję, że następnego razu nie będzie, idźcie do parku tylko tam do środka. Albo na plac zabaw bo tam nigdy nie przyjeżdżają. Chociaż nie.. - zmarszczyłam brwi. - Tam mieszka taka staruszka, która często ich wzywa. Raz ich wezwała i chcieli mnie spisać za zakłócanie ciszy nocnej.
- I dlaczego cię nie spisali?
- Bo byli młodzi, a ja miałam bluzkę z dekoltem. - odpowiedziałam, a on zaczął się śmiać. - Ty nie masz takiego przywileju więc bądź ostrożny, głupku. I nie mów mamie. Jak ona się ma?
- Lepiej. - mruknął. - Muszę kończyć bo się zawijamy. Narka. - rzucił i się rozłączył. Wrzuciłam telefon do torebki i kątem oka zauważyłam, że Zbyszek uśmiecha się szeroko. Popatrzyłam na niego pytająco.
- Zakłócanie ciszy nocnej? - zaśmiał się. - Pani prawnik złamała paragraf?
- Wtedy go jeszcze nie znałam. - odpowiedziałam, uśmiechając się. - Poza tym ja nie byłam głośno... Chyba. - zmarszczyłam brwi.
- A skąd znasz te miejsca bez policji? - wyszczerzył się.
- Słyszałam o nich. - mruknęłam, a on zaśmiał się jeszcze głośniej.
- Z pewnością. - pokręcił głowa, nadal się uśmiechając. - Z twoim bratem wszystko w porządku?
- Tak.. On ma więcej szczęścia, niż rozumu. - odparłam. - Byłeś już kiedyś na pokazie mody?
- Na jednym. - odpowiedział. - Nadal nie rozumiem o co w nich chodzi. Wychodzone laski chodzą po wybiegu w takich ciuchach, których nigdy nie widziałem na ulicy.
- Czyli jest tak jak sobie to wyobrażałam. - westchnęłam. Dojechaliśmy na miejsce, obok wypasionego auta. Całe szczęście, że nie przyjechałam tu swoim. Samochód Zbyszka świetnie tutaj pasował.
- Gotowa? - spytał, a ja jedynie skinęłam głową. Ruszyliśmy w stronę wejścia, przy którym stała masa fotoreporterów. Zatrzymałam się gwałtownie. O mój Boże. - Chodź. - złapał mnie za rękę i lekko pociągnął. Przeszedł mnie dreszcz, czując jego dotyk dlatego szybko cofnęłam dłoń i pewnie ruszyłam przed siebie.
- Panie Bartman. - podszedł do nas jakiś mężczyzna. - Ogromnie nam miło, że jest pan naszym gościem. Zapraszam do wejścia dla gwiazd wraz z pana uroczą partnerką. - skinął w moją stronę głową, a ja posłałam mu lekki uśmiech. Poprowadził nas w stronę wejścia z fotoreporterami i poprosił, żebyśmy ustawili się do zdjęć.
- Idź.. Ja poczekam. - mruknęłam ale on ponownie złapał mnie za rękę i zanim się zorientowałam staliśmy w blasku fleszy. Nie wiedziałam gdzie mam patrzeć. Byłam oszołomiona, słysząc krzyki "w prawo", "na lewo". Uśmiechnęłam się lekko i patrzyłam tam gdzie Zbyszek. Staliśmy tak kilka minut, aż w końcu skinął głową i ruszyliśmy dalej. Nadal trzymał mnie za rękę ale nie puściłam jej bo przed oczami miałam mroczki i nie widziałam dokąd idę. Dopiero gdy doszliśmy do krzesełek wszystko wróciło do normy. Zajęliśmy miejsca w pierwszym rzędzie, gdzie czekała na nas Kaśka z Wojtkiem.
- Cześć. - powiedziałam, opadając na krzesełko obok niej. - To jest Kaśka i Wojtek. A to Zbyszek. - zapoznałam ich, a oni się przywitali. Następne 10 minut spędziliśmy obgadując polskie celebrytki. Kasia była na prawdę podekscytowania tym, że siedzi wśród nich. Pokaz się zaczął i na wybiegu pojawiały się kolejne modelki. Widząc ich figurę obiecałam się, że zacznę chodzić na siłownie. I mniej jeść. Od poniedziałku. Paula prezentowała się chyba najlepiej z nich wszystkich, a ja poczułam się jeszcze gorzej. Może Zbyszek potrzebował odskoczni od ideału? W końcu zobaczyłam Tomka, który zrobił na prawdę niezłe wrażenie. Widać było, że czuł się tutaj jak ryba w wodzie. Po pokazie udaliśmy się wraz z innym do sali bankietowej, gdzie poczęstowano nas szampanem. Staliśmy w czwórkę czekając na Paulę i Tomka.
- Jesteś siatkarzem, prawda? - spytał Wojtek, patrząc przyjacielsko na Zbyszka. - Widziałem cie na plakacie.
- Tak. - przytaknął. - A ty czym się zajmujesz?
- Jestem na ostatnim roku geodezji, a poza tym dorywczo pracuję.Wychodzi na to, że łączy nas jedynie to, że towarzyszymy dwóm najpiękniejszym kobietom w Warszawie. - powiedział z uśmiechem i pocałował Kaśkę, która słysząc ten komplement wyglądała tak, jakby miała się zaraz rozpłynąć.
- Zgadzam się. - odpowiedział mu, a ja czułam, że na mojej twarzy kwitną rumieńce. Na szczęście w tym samym momencie ktoś objął mnie w pasie i pocałował w policzek.
- Cześć. - usłyszałam głos Tomka i się odwróciłam. Stał ubrany w ciuchy, które miał na sobie podczas swojego ostatniego wyjścia. Popatrzył na mnie i Kaśkę. - Wyglądacie lepiej, niż te wszystkie modelki razem wzięte. - pokręcił głową.
- Jasne.. I ważymy więcej, niż te wszystkie modelki razem wzięte. - mruknęła Kaśka, robiąc nadąsaną minę. - Idziemy na siłownie w poniedziałek? - zwróciła się do mnie. Popatrzyłam na jedną z modelek, która właśnie obok nas przechodziła, uśmiechając się do chłopaków.
- W niedziele jest zamknięta? - spytałam, a oni zaczęli się śmiać.
- Kochanie.. Jesteście szczupłe, a one chude. Mi się podobasz taka jaka jesteś. - powiedział Wojtek, po czym zaczął ją całować. Cała nasza trójka odwróciła się do nich tyłem, lekko zażenowana.
- Jak wam się podobało? - spytał Tomek.
- Byłeś najlepszy. - odpowiedziałam bo sam nie wiedziałam czy podobał mi się całokształt. Nie kręciło mnie oglądanie ludzi, którzy chodzą po wybiegu. Patrząc na jego minę zdałam sobie sprawę z tego, że ta odpowiedź w pełni go usatysfakcjonowała.
Podbiegła do nas Paula i pocałowała Zbyszka w usta.
- Jak wrażenia? - spytała, patrząc raz na mnie, a raz na niego.
- Byłaś świetna. - powiedział, a ja na potwierdzenie tego uśmiechnęłam się do niej. - Chodź, moje koleżanki chcą cię poznać. - pociągnęła go za rękę i po chwili zniknęli gdzieś w tłumie.
- Porozmawiajmy. - odciągnął mnie trochę od zakochanych. - Co się wtedy stało? Przepraszam, że dopiero teraz ale miałam pełno zajęć.
- Tomek.. To twój dzień. Porozmawiamy jutro, a teraz powinieneś iść i tam błyszczeć.
- Powiedz mi tylko czy się przespaliście. - odparł, patrząc na mnie z zainteresowaniem.
- Nie. - powiedziałam oburzona. - Ale było bardzo blisko.. - dodałam cicho, a on uśmiechnął się z satysfakcją.
- Wiedziałem, że tak będzie. - wzruszył ramionami.
- Porozmawiamy jutro. Idź się bawić. - skinęłam głową w stronę środka sali. Ludzie zaczęli tańczyć. Nie spodziewałam się, że na takich bankietach się tańczy.
- Chodź ze mną. Uwielbiam z tobą tańczyć.
Dołączyliśmy do innych par, które kołysały się w rytm wolnej piosenki. Ponad ramieniem Tomka zauważyłam Zbyszka, otoczonego modelkami, które robiły do niego maślane oczy. Nasze spojrzenia się spotkały, a ja szybko odwróciłam głowę. Lepiej nie utrzymywać kontaktu wzrokowego. Zaraz potem obok nas pojawiła się Kaśka z Wojtkiem. Tomek nie opuszczał mnie na krok. Przedstawiał mnie "ludziom z branży", a ja starałam się nie narobić mu wstydu i chyba mi się to udawało. Gdy staliśmy z wyjątkowo nudnymi facetami obok mnie pojawił się nagle Zbyszek. Przywitał się z nimi i popatrzył na mnie.
- Zatańczysz ze mną? - spytał, a ja skinęłam głową. Nie chciałam z nim tańczyć ale nie wypadało mi odmówić. Dlaczego on się tak nade mną pastwi? Weszliśmy na parkiet, a on przyciągnął mnie do siebie, obejmując w tali. Czułam na sobie jego wzrok ale ja uparcie patrzyłam na ludzi za nim.
- Nie popatrzysz na mnie więcej? - usłyszałam jego głos, tuż przy uchu i wciągnęłam głęboko powietrze. Zamknęłam oczy, a gdy je otworzyłam napotkałam jego zielone tęczówki.
- Zbyszek to co się stało.. Wtedy.. - zaczęłam i westchnęłam. - Było złe i sądzę, że powinniśmy o tym zapomnieć.
- Próbuję ale to ty zachowujesz się inaczej. - powiedział z lekkim uśmiechem. Zmarszczyłam brwi. Cholera.
- Racja, przepraszam. - mruknęłam. - Cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy.
- Mogę ci teraz coś powiedzieć jako kolega? - uniósł brwi, a ja skinęłam głową. - Wyglądasz cudownie. Jesteś tu jedną z najpiękniejszych kobiet. Powiedziałbym nawet, że nie spotkałem na tej imprezie kobiety, która wyglądałaby tak pięknie jak ty. - wymruczał mi do ucha tak seksownym głosem, że znów poczułam ten dziwny uścisk w podbrzuszu. Wzięłam się jednak w garść.
- Przesadzasz. - odpowiedziałam.
- Nie sądzę.
- W każdym bądź razie dziękuję. - odparłam. Piosenka dobiegła końca i razem dołączyliśmy do Tomka.
Około północy wyszliśmy i w czwórkę ruszyliśmy w stronę parkingu. Gdy do niego dotarliśmy, zauważyliśmy, że za wycieraczkę włożona jest jakaś kartka. Zbyszek zobaczył co jest na niej napisane i zgniótł ją.
- Co to? - spytał Tomek.
- Numer telefonu do jakiejś Oli. - mruknął, wsiadając do samochodu. Wskoczyłam na tylne siedzenie i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Ciekawe skąd wiedziała, którym samochodem przyjechałeś. - powiedziałam, a wszyscy zaczęli się śmiać. Popatrzył na mnie w przednim lusterku i przez jego twarz przemknął cień uśmiechu.
- Wiecie, że jeden z projektantów z którym zapoznałem Lenę pomylił ją z modelką. - zaśmiał się. - Gdzieś ty takie wysokie szpilki znalazła?
- Mówisz o tym, który gratulował ci dziewczyny? - spytałam z szerokim uśmiechem.
- Chyba za dużo szampana wypił. - powiedział, a ja walnęłam go w łokieć. Zaczął się śmiać i objął mnie ramieniem. - Żartuję słoneczko. Wszyscy mi dzisiaj ciebie zazdrościli. Poza tym wiesz dobrze, że jeśli nie znajdziemy sobie kogoś to ci się oświadczę.
- Nie przyjmę twoich oświadczyn. - odpowiedziałam, marszcząc brwi.
- Auć. - syknął. - Właśnie złamałaś mi serce.
- Jesteś głupi. - westchnęłam i oparłam się na jego ramieniu. Odwieźliśmy Tomka i po dwudziestu minutach byliśmy pod blokiem. Zdjęłam szpilki i na bosaka dreptałam po chodniku. Byłam strasznie zmęczona.
- Masz prześliczną sukienkę. - zauważyła Paula, gdy byliśmy już na trzecim piętrze.
- Dziękuję. Ty też. - uśmiechnęłam się do niej. Weszłam do mieszkania i rzuciłam buty na przedpokój. - Kto idzie pierwszy do łazienki? - spytałam.
- Możesz iść ty. - zaśmiała się, widząc, że jestem padnięta. Uśmiechnęłam się i z piżamą w ręku weszłam do łazienki. Wzięłam gorącą kąpiel, umyłam zęby i wyszłam. - Napijesz się herbaty?
- Nie.. Idę spać. Dobranoc. - powiedziałam i weszłam do swojego pokoju. Włożyłam słuchawki do uszu i próbowałam zasnąć. Nie chciałam rozmyślać nad dzisiejszym dniem. Byłam zbyt zmęczona. Nawet nie wiedziałam kiedy odpłynęłam.
Obudziłam się słysząc pisk Pauli. Wygramoliłam się z łóżka i wyszłam z pokoju, sprawdzić co się dzieję. Moja współlokatorka stała przy oknie w salonie i z kimś rozmawiała. Widać było, że jest czymś podekscytowana. Weszłam do kuchni, w której Zbyszek pił już kawę.
- Dzień dobry. - powiedział, uśmiechając się do mnie szeroko.
- Cześć. - odpowiedziałam i opadłam na krzesełko obok niego.
- Częstuj się. - podsunął pode mnie półmisek z jajecznicą i dzbanek pełen kawy. - Wyspałaś się?
- Mhm. - mruknęłam, przecierając oczy. - Tak właściwie to się jeszcze nie obudziłam.
- Widzę. - odparł cały czas na mnie patrząc. Wróciła Paula, która wyglądała tak jakby właśnie wygrała w totka.
- Lecę do Mediolanu! - krzyknęła. - Właśnie dzwonił mój szef.
- Wow. - powiedziałam jedynie. - Cieszę się. Kiedy?
- Jutro. - odpowiedziała, a ja zmarszczyłam brwi. - Wiem, że szybko ale nikt się nie spodziewał tego, że on się w ogóle odbędzie. - westchnęła, siadając Zbyszkowi na kolanach.
- Na jak długo? - spytał, patrząc na nią.
- Na tydzień. - odparła, uśmiechając się szeroko. - Muszę się spakować. - cmoknęłam Zbyszka w policzek i pobiegła do pokoju. W tym samym momencie usłyszałam dźwięk telefonu. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Tomka.
- Tak, wiem. Lecisz jutro do Mediolanu. - powiedziałam, gdy tylko odebrałam. - Cieszę się.
- Paula ci mówiła? - spytał, a w jego głosie było słychać taką radość jak jeszcze nigdy. - Co powiesz na zakupy? Pomożesz mi wybrać coś ekstra. W końcu muszę się tam jakoś prezentować.
- Pewnie. - wzruszyłam ramionami. - O której?
- 14? Zjemy obiad i ruszymy na wycieczkę po sklepach, a potem pomożesz mi się spakować.
- Ok. Spotkamy się w Literatce. - rzuciłam i rozłączyłam się. Dokończyłam szybko jajecznicę i poszłam się ogarnąć do łazienki. Miałam spore zaległości, a skoro nie miałam czasu po południu musiałam się teraz zająć prawem cywilnym. O 14 zjadłam obiad z Tomkiem, a potem przez następne kilka godzin krążyłam z nim po centrum handlowym, kupując sobie przy okazji kilka rzeczy. Do jego mieszkania dojechaliśmy już po 20. Pakowanie zajęło mu dwie godziny, a potem postanowiliśmy obejrzeć film. Nie chciałam wracać do domu, w którym zapewne Zbyszek żegnał się z Paulą w sposób, o którym nawet nie chciałam myśleć. Wysłałam smsa do mojej współlokatorki, że nocuję dzisiaj u Tomka i zasnęłam w swoim dawnym łóżku.
Gdy się obudziłam Tomka już nie było. Zaspana, wzięłam prysznic i pojechałam do swojego mieszkania. Przebrałam się w czarną spódnicę i różową koszulę, którą wczoraj kupiłam. Pokręciłam włosy i zrobiłam lekki makijaż. W pracy byłam przed czasem ale miałam zaległości więc postanowiłam wszystko nadrobić. Zastanawiałam się czy nie odpuścić sobie dzisiejszych wykładów ale doszłam do wniosku, że bez sensu robić sobie zaległości tylko po to, żeby siedzieć samotnie w domu przed telewizorem. Po dwóch godzinach siedzenia na wykładzie wstąpiłam do supermarketu. Byłam głodna i miałam ochotę na coś dobrego. Postanowiłam skorzystać z tego, że mam całą kuchnie dla siebie. Kupiłam wszystko co było mi potrzebne i ruszyłam w stronę domu. Zaparkowałam na parkingu przed blokiem. Gdy wyciągałam siatki z bagażnika zauważyłam białe audi, które właśnie zaparkowało obok mnie. Popatrzyłam na rejestrację. Cholera. Co on tutaj robi? - Cześć. - przywitał się, wychodząc z samochodu. - Nie martw się. Nie będę zawracał ci głowy. Przyjechałem jedynie po ładowarkę. - wyjaśnił, widząc moją minę. Patrzyłam na niego jak zahipnotyzowana. W dresach i bluzie klubowej z mokrymi jeszcze włosami wyglądał.. wow. Weź się w garść.
- Nie ma problemu. - mruknęłam. Wziął ode mnie siatki i razem ruszyliśmy w stronę bloku. Czułam, że serce mi bije szybciej. Miałam chęć się na niego rzucić. Tutaj, teraz. Wzięłam głęboki oddech, próbując nie myśleć o tym, że jest tak blisko. Weszliśmy do mieszkania, a on zostawił siatki w kuchni i ruszył w stronę sypialni Pauli.
- Jest. - usłyszałam z przedpokoju. - Nie będę ci przeszkadzał. - powiedział, a ja poczułam panikę. Nie chciałam, żeby odchodził.
- Jeśli chcesz możesz zostać na kolacji. Mam zamiar zrobić zapiekankę ryżową z rybą. Poza tym nie lubię jeść sama. - uśmiechnęłam się nieśmiało. W duchu modląc się o to, żeby odmówił. Czułam się jak wariatka. Z jednej strony chciałam, żeby został, a z drugiej liczyłam na to, że odmówi.
~*~
Huhu :) Zostanie czy odmówi? Jak myślicie? :) Dziękuję za komentarze i proszę jak zwykle o jeszcze :) Nie mogę doczekać się tego, aż dodam kolejny :) A będzie to.. w niedziele :)
No baaa, że zostanie, nie może być inaczej;p uschne do niedzieli czekając na kolejny rozdział;( świetnie jak zawsze;)
OdpowiedzUsuńWykończysz nas czekaniem, to się robi nudne - świetny . :) pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńoj zostanie, zostanie. nie może być inaczej!
OdpowiedzUsuńzwariuję do niedzieli :D
pozdrawiam! :)
Niech zostanie, co będzie robił jak odmówi :) Coś myślę, że przez ten tydzień coś się wydarzy między Leną i Zbyszkiem. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńUrwać w takim momencie? ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny
Pozdrawiam
Myślę, że zostanie. :)
OdpowiedzUsuńCzekam do niedzieli, pozdrawiam. :))
no wiedziałam ze sie skonczy w najciekawszym momencie -,- xd super rozdzial ^^
OdpowiedzUsuńJeju świetne! Czekam, czekam na następny ;D
OdpowiedzUsuńwoow! błagam o następny! :D
OdpowiedzUsuń