środa, 9 lipca 2014

IV. Kon­flikt, który tkwi w sa­mej struk­turze gru­py rodzin­nej, wy­nika stąd, że młodzi chcą się z niej wy­dos­tać, a starzy pragną ich w niej zatrzymać.

- Co się stało? - spytałam szybko.
- Ja już nie mam siły.. Nie dam sobie rady.. - westchnęła, żałośnie pociągając nosem.
- Chodzi o Kubę?
- Nie wrócił do domu od rana. Dzwoniłam do jego kolegi ale okazało się, że nie było go w szkole. Ja nie wiem co ja mam robić.. Proszę cię, wróć.. - zaniosła się takim płaczem, że byłam pewna tego, że nic więcej od niej nie usłyszę. Ciśnienie mi się podniosło. Byłam tak na niego zła, że miałam ochotę coś rozbić.
- Zadzwonię zaraz do niego. - rzuciłam szybko i się rozłączyłam. Wiedziałam, że mama na pewno próbowała dzwonić ze swojego telefonu. Byłam pewna, że ode mnie nie odbierze tym bardziej. Wróciłam ponownie do salonu, gdzie rozmowa toczyła się w najlepsze. - Daj mi swój telefon. - zwróciłam się do Tomka i wyciągnęłam w jego stronę rękę. Widział w jakim jestem stanie więc nawet o nic nie pytał tylko wyjął z kiszeni komórkę i mi ją podał. Od razu wybrałam numer do Kuby.
- Możesz mi powiedzieć gdzie ty kurwa jesteś?! - byłam tak wściekła, że nawet nie zwróciłam uwagi na to, że stoję nadal w salonie. Ruszyłam w stronę swojego pokoju.
- Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. - usłyszałam i aż się zatrzymałam.
- Rozłącz się, a pożegnasz się z kieszonkowym - syknęłam szybko i weszłam do pokoju, trzaskając za sobą drzwiami. - Gdzie jesteś?!
- A co cię to obchodzi? - spytał z wyrzutem. Tego było już za wiele.
- Co mnie to obchodzi?! Matka do mnie wydzwania, że cię od rana nie ma w domu! Wagarujesz! Nie uczysz się! A teraz pytasz co mnie to obchodzi?! Jak możesz być tak nieodpowiedzialny?! Po tym wszystkim?! Niczego cię to nie nauczyło?!
- Pytam dlaczego cię to obchodzi teraz! Jakoś nie obchodziło cię to wtedy gdy wyjechałaś i zostawiłaś nas! Myślisz, że życie pod jednym dachem z naszą matką jest takie proste! Zachowuje się znów tak samo!
- A ty zamiast jej pomóc to co robisz?! Dokładasz jej zmartwień! - nie panowałam już nad sobą stanęłam na środku pokoju i po prostu szalałam ze złości. - Wiesz dobrze jak ona to przeżywa a mimo to jesteś tak nieodpowiedzialny! Powinieneś się nią zająć!
- Ja mam 17 lat! To ona powinna się mną zajmować, a nie odwrotnie! - on też krzyczał co jeszcze bardziej mnie denerwowało. - Jesteś taka mądra bo wyjechałaś i masz nas w dupie!
- Gdybym miała was w dupie to bym nie wysyłała wam pieniędzy co miesiąc! Myślisz, że gdybym miała was w dupie to zawracałabym sobie głowę harowaniem w kancelarii i jednocześnie studiowaniem?! I co, chcesz żebym wróciła i zatrudniła się za marne 800 zł miesięcznie w warzywniaku koło bloku?! No tego chcesz?! - nie wytrzymałam i do oczu napłynęły mi łzy. Robiłam wszystko co w mojej mocy, a i tak byłam tą złą.
- Nie. - odpowiedział cicho. - Po prostu mi jest ciężko i mam dość tego wszystkiego.
- Wiem. - powiedziałam już spokojniej chociaż łzy płynęły mi po policzkach. - Przyjadę w niedziele. Porozmawiam z mamą ale na razie proszę cię.. Wróć do domu bo ona odchodzi od zmysłów.
- Dobra. - rzucił i się rozłączył. Opadłam na łóżko i oparłam się o ścianę. Ukryłam twarz w dłoniach i czekałam, aż łzy przestaną płynąć. Miałam nadzieję, że sytuacja się polepszyła. Mama wydawała się być już taka silna. Usłyszałam pukanie do drzwi i po chwili zauważyłam w nich Tomka. Bez słowa podszedł do mnie i mnie przytulił. Wtuliłam się w jego ramiona, mocząc mu łzami koszulkę. Pocałował mnie w włosy i oparł podbródek na mojej głowie.
- Jemu też jest ciężko.. - szepnął.
- Wiem. - odpowiedziałam. Odsunęłam się od niego i wytarłam łzy. - Wiem, że jest mu ciężko. Nie wiem na kogo jestem bardziej zła. Mama powinna się już wziąć w garść. Ile kobiet staciło męża? I potrafią z tym żyć. Nie może tak się zachowywać. Ma dziecko, które musi wychować. Muszę zmienić jej psychologa. Muszę z nią poważnie porozmawiać i nie być już tak pobłażliwą jak do tej pory. To do niczego nas nie zaprowadzi. Ona musi się wziąć w garść. - powiedziałam stanowczo.
- Chcesz do niej zadzwonić? - spytał, a ja pokręciłam przecząco głową.
- Rozmowa przez telefon nic nie da. Pojadę do nich w niedziele.
- Chcesz, żebym jechał z tobą?
- Mógłbyś?
- Pewnie. - odpowiedział. - Jeśli chcesz mogę pogadać z Kubą.
- Porozmawiaj z nim o tych waszych męskich sprawach... Kobietach, alkoholu i w ogóle. Wydaje mi się, że jest mu to potrzebne.
- Nie ma sprawy. - uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco. - Co teraz? Chcesz zostać sama? Chcesz jeszcze pogadać? Wrócić do salonu? Wyjść gdzieś na miasto?
- Wróćmy do salonu.. Nie chcę robić zamieszania.. - zdecydowałam, wstając.
- Chyba za późno.. Wszystko słyszeli.. Krzyczałaś tak głośno, że chyba tylko dzwiękoszczelne drzwi byłyby w stanie cię zagłuszyć.. - mruknął cicho, a ja się skrzywiłam. Wzięłam głęboki wdech i złapałam go za rękę.
- Chodź. - pociągnęłam go za sobą. I tak kiedyś musiałam się z nimi zobaczyć, a ukrywanie się tylko pogorszyłoby ten moment. Wróciliśmy do salonu, gdzie Zbyszek szukał jakiegoś filmu, a Paula siedziała nadal tam gdzie wcześniej.
- Wszystko w porządku? - spytała niepewnie.
- Tak. - odpowiedziałam, choć chyba zbyt szybko. - Mojemu bratu buzują po prostu hormony. Głupi wiek. Kto chce piwo?
- Ja. - wyrwał się Tomek i usiadł obok mnie na kanapie. - Oglądamy jakiś film?
- Nie mamy zbyt dużego wyboru... Oglądaliście wszystkie części Transformerów?
- Oglądałem. Uwielbiam te filmy! Możemy włączyć Zemstę upadłych.
- Co wy na to? - zwrócił się do nas. Paula wzruszyła ramionami bo znalazła jakiś artykuł w kolorowej gazecie.
- Może być. - odpowiedziałam. Nie oglądałam żadnej części. Było mi to w sumie obojętne co włączy. Wiedziałam, że i tak nie skupię się na filmie. Nie z takim burdelem w głowie jaki miałam obecnie. Może źle zrobiłam, że wyjechałam? Bzdura. Ciekawe co byśmy zrobili gdybym została w tej dziurze. Znalazłabym marną pracę za którą ledwo starczałoby na rachunki. Muszę z nimi porozmawiać. Muszę im przemówić do rozumu. Wydawało mi się, że tylko ja zachowuję się rozsądnie. Chciałam zamknąć przeszłość i zacząć żyć na nowo. Myślałam, że oni też się starają, a okazało się, że gdy tylko wystawiłam nogę za próg wszystko zaczęło się znowu pieprzyć. Nie mogę być mężem mojej mamy i matką mojego brata. Muszą się otrząsnąć i zrobię wszystko, żeby tak właśnie się stało.

Obudziłam się rano w swoim łóżku nie pamiętałam jak się tutaj znalazłam. Pewnie zasnęłam przy filmie i Tomek mnie tu przyniósł. Przypomniałam sobie wszystko z wczorajszego dnia i jęknęłam w poduszkę. Dlaczego właśnie ja? Dość często zadawałam sobie to pytanie, ale do tej pory nie znalazłam na nie odpowiedzi. Wstałam z łóżka i się przeciągnęłam. Była dopiero 8, więc miałam jeszcze dwie godziny. Wyszłam z pokoju i zobaczyłam, że w sypialni Paula śpi bez Zbyszka. Musiał już wyjść. Użyło mi bo nie miałam ochoty zawracać sobie głowy jeszcze nim. Wzięłam kąpiel i zrobiłam sobie tosty. Kończyłam pić kawę, gdy do kuchni weszła Paula. Miała na sobie jedwabną koszulę nocną. Poczułam ukłucie zazdrości widząc, że bez makijażu wygląda równie dobrze. Jak to w ogóle jest możliwe?
- Cześć. - powiedziała lekko zachrypniętym głosem. Opadła obok mnie na krzesełko i przetarła oczy.
- Kawy? - spytałam, podsuwając w jej stronę dzbanek.
- Nie piję kawy.. - pokręciła przecząco głową. Podeszła do lodówki i wyciągnęła z niej plastikowy pojemnik, w której trzymała swoje sałatki. - Masz jakieś plany na wieczór?
- Żadnych. - odpowiedziałam, chociaż miałam zamiar zalegnąć na kanapie i po prostu czekać na jutrzejszy dzień.
- Świetnie. Masz może ochotę iść ze mną dzisiaj na mecz siatkówki? Proszę. Nienawidzę tam chodzić ale dla Zbyszka to ważne.. - wzruszyła ramionami, nalewając wody mineralnej do szklanki. - Możesz zaprosić Tomka jeśli chcesz. Mam bilety, więc nie musicie się o to martwić.
- Nie jestem fanką siatkówki..
- A myślisz, że ja jestem? - uniosła brwi, patrząc na mnie. - Będzie mi raźniej jeśli pójdziecie ze mną. Niektórzy z tego co widzę to naprawdę świetnie się tam bawią. Masz ciekawsze rzeczy do robienia?
- Nie, ale..
- Nie ma żadnego ale. No proszę! - posłała mi błagalne spojrzenie, a ja się skrzywiłam.
- O której jest ten mecz? - westchnęłam. Może będzie fajnie.
- O 18. - pisnęła szczęśliwa. - O której wracasz do domu?
- Będę koło 16..
- Cudownie. Pojedziemy razem, a po meczu musimy się wybrać na drinka. Jeśli faceci nie będą chcieli to pójdziemy razem. Musimy w końcu się lepiej poznać. Chociaż.. - powiedziała, mrużąc oczy. - Wyciągniemy Zbyszka i jego kolegę. Jest wolny i na pewno ci się spodoba!
- Nie szukam teraz nikogo.
- Poczekaj, aż go zobaczysz. - wyszczerzyła się do mnie, a ja westchnęłam. Sprzeczanie się z nią jest chyba bez sensu. Wstałam i włożyłam brudne naczynia do zmywarki.
- Idę się ubrać. - powiedziałam i wyszłam. Założyłam czarne spodnie i białą bluzkę. Nie miałam głowy do tego, żeby myśleć nad czymś bardziej kreatywnym. Założyłam czarne szpilki i wzięłam klucze z szafki na przedpokoju. - Lecę. Do zobaczenia.
- Miłego dnia! - usłyszałam jej krzyk z łazienki.
- Nawzajem. - odpowiedziałam i zamknęłam za sobą drzwi.

O 16 skończyłam pracę i po tym jak pożegnałam się z szefem, który jeszcze siedział nad jakimiś aktami wyszłam z kancelarii. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w stronę domu. Śpieszyłam się bo byłam już spóźniona. Gdy weszłam  Paula malowała się właśnie w łazience. Miała na sobie czarne dopasowane spodnie i koszulkę z numerem 9 i nazwiskiem Zbyszka. Uśmiechnęłam się na ten widok.
- Nic nie mów. - powiedziała podnosząc ręce. - Zbyszek mi ją dał więc sama rozumiesz, że nie pasuje mi w niej nie iść. Na każdy mecz w niej chodzę. - westchnęła.
- Przecież nic nie mówię. - zaśmiałam się. - Wyglądasz w porządku. W co ja się mam ubrać?! - krzyknęłam do niej stojąc przed otwartą szafą.
- Ubierz się na sportowo. Tam ludzie tak chodzą. Spodnie i bluzka. - usłyszałam jej głos i wyjęłam biała bokserkę i jasne przetarte jeansy. Wyszłam na przedpokój, a Paula zmierzyła mnie wzrokiem. - Idealnie. Już ci zwalniam łazienkę.
Weszłam do łazienki, zastanawiając się co zrobić z włosami. Poprawiłam loki i makijaż. Paula stała już na przedpokoju, a chwilę później Tomek dał znać, że czeka na nas pod blokiem. Gdy dotarliśmy na miejsce byłam w głębokim szoku. Nie spodziewałam się, że na mecze siatkówki przychodzą takie tłumy! Większość ubrana w barwy klubowe czekała z podekscytowaniem na rozpoczęcie się spotkania. Znaleźliśmy swoje miejsca, które prawdę mówiąc należały do najlepszych. Widziałam dokładnie wszystko co dzieje się na boisku. Zaczęłam szukać wzrokiem Zbyszka wśród rozgrzewających się zawodników warszawskiej drużyny. Jest. Robił właśnie skłony w przód stojąc do nas tyłem. Uśmiechnęłam się na ten widok. Byłam przekonana, że nie był to ostatni mecz na jaki się wybrałam. Mogłam obserwować go spokojnie bo Paula i Tomek wciągnęli się w rozmowę o jakiejś nowej marce.
- Podziwiasz widoki? - spytał Tomek, szczerząc się do mnie. - Zarumieniłaś się. - zaczął się śmiać, a ja walnęłam go w ramie.
- Przestań. - syknęłam cicho, żeby nie usłyszała nas Paula.
- Aż ci się oczy zaczęły świecić. - szepnął podekscytowany. - Serio cię kręci.
- Siedź cicho. - warknęłam i podążyłam za wzrokiem mojej współlokatorki, która komuś machała. Odwróciłam się i zobaczyłam, że Zbyszek patrzy w naszym kierunku i się uśmiecha. Posłałam mu lekki uśmiech i sięgnęłam do torebki bo usłyszałam dźwięk telefonu. Popatrzyłam na wyświetlacz i zauważyłam na nim zdjęcie mamy. Nie miałam ochoty słuchać jej żali więc odrzuciłam połączenie i wrzuciłam ją z powrotem do torebki. Do jutra sobie poradzi. Mecz się rozpoczyna, a ty obserwujesz nadal uważnie Zbyszka, który zdobywa punkt za punktem. Na parkiecie jest jeszcze seksowniejszy. Szczególnie w momentach, gdy zaciska dłoń w pięść i krzyczy. Miałam nadzieję, że mecz będzie trwał długo bo nie miałam ochoty się stąd ruszać. Mogłam bezczelnie przyglądać się Zbyszkowi, a on tego nie widział. Byłam w niebie.

Niestety, mecz jak dla mnie skończył się zbyt szybko. Czekaliśmy na Zbyszka przed halą bo gdy wychodziliśmy wciąż rozdawał autografy. Ciekawe jakie to uczucie, gdy widzisz, że ludzie pchają się tylko po to, żebyś podpisał się na ich kartce. Paula i Tomek nadal rozmawiali o modelingu. Nie miałam bladego pojęcia co znaczą nazwy, które wymieniali, więc stałam i patrzyłam na ludzi, którzy podekscytowani wychodzili za nami.
- Tak właściwie to co potem robimy? - spytałam, nie mogąc już dalej tak bezczynnie stać.
- Idziemy do takiego klubu. Zbyszek zarezerwował loże. Na pewno wam się spodoba. - odpowiedziała mi Paula. - Niestety kolega Zbyszka nie może iść z nami. - skrzywiła się. - Ale nie martw się jeszcze go poznasz.
- Mówiłam, że.. - zaczęłam ale w tym samym momencie podszedł do nas Bartman razem z jakimś mężczyzną. Od razu go rozpoznałam. To był ten sam facet z którym Zbyszek był na plakacie. Jeśli się nie mylę to nazywał się Kubiak. Przynajmniej tak miał napisane na koszulce.
- Cześć. - przywitał się z Paulą cmokając ją w policzek i wyciągnął do mnie rękę. - Michał jestem. - przedstawił się z uśmiechem ale nie takim jakby chciał mnie poderwać. Bardziej takim jakby coś zrozumiał. Zauważyłam, że popatrzył ukradkiem na Zbyszka i uśmiechnął się jeszcze szerzej. O co chodzi?
- Lena. - powiedziałam niepewnie, ściskając jego dłoń. Przywitał się z Tomkiem i przeniósł wzrok ponownie na mnie.
- Naprawdę żałuję, że nie mogę z wami iść ale sprawy rodzinne wzywają. Bawcie się dobrze. - uśmiechnął się do nas, pożegnał z chłopakami i ruszył w stronę parkingu. Odprowadziłam go wzrokiem nadal nie rozumiejąc jego znaczącego uśmiechu.
- Ja podobał Wam się mecz? - spytał Zbyszek, a ja popatrzyłam na niego. Włosy miał jeszcze wilgotne po prysznicu.
- Było super. - odpowiedział Tomek z szerokim uśmiechem na twarzy. - Lenie też się podobało chociaż nie wiem czy odpowiednio się skupiła. - powiedział, a ja zamarłam.
- Skupiłam się i to bardzo. - syknęłam, zabijając go wzrokiem.
- Na meczu? - uniósł brwi, a ja walnęłam go w ramie. - Auć. Odkąd cię poznałem to siniak z tego miejsca mi nie schodzi. - westchnął.
- Nie słuchajcie go. - zwróciłam się do Zbyszka i Pauli, którzy patrzyli na nas rozbawieni. - Masowe imprezy źle na niego wpływają.
- Plan jest taki.. Każdy jedzie do swojego mieszkania i gotowi spotykamy się w klubie. Może być? - spytała Paula, a wszyscy skinęli głowami. - No to Lena w drogę bo mamy tramwaj za chwilę. - cmoknęła Zbyszka i pociągnęła mnie za rękę.

- Źle się w tym czuję. - powiedziałam, próbując obciągnąć małą czarną, żeby zakrywała trochę więcej. Nienawidziłam tak chodzić bo czułam się po prostu naga. Poza tym nie lubiłam gdy jakieś stare oblechy na ulicy się za mną oglądały.
- Za to wyglądasz świetnie. - odpowiedziała Paula malując się błyszczykiem. Stałyśmy obie przed dużym lustrem w przedpokoju. Miała na sobie krótką czarną spódnicę i bluzkę bez pleców. Pomimo pełnego makijażu i starannie ułożonych włosów czułam się przy niej jak brzydkie kaczątko. - Masz świetną figurę, a co najważniejsze piersi. Spójrz na mnie.. Ledwo co wypełniam miseczkę A. - skrzywiła się patrząc na swoje odbicie. Poczułam się jeszcze gorzej. Skoro ona się krzywiła to ja chyba powinnam zacząć płakać. Fakt, że piersi miałam większe bo ja nosiłam rozmiar C ale mogłabym się z nią bez problemu zamienić jeśli miałabym dostać jej całą resztę.
- Za to nogi masz idealne więc tak jakby to się wyrównuje. - wzruszyłam ramionami uśmiechając się.
- Obie jesteśmy cudowne i będziemy się dzisiaj cudownie bawić. - wyszczerzyła się do naszych odbić w lustrze. - Chodźmy bo pewnie chłopaki już tam są. - ruszyła w stronę pokoju i przyniosła nasze torebki. Taksówka już na nas czekała i po 20 minutach byłyśmy na miejscu. Przed wejściem musiałyśmy ustawić się w kolejce. Widocznie trwała tutaj selekcja. Zaczęłam się stresować. A co jeśli wchodzą tu tylko ludzie tak idealni jak Paula, Zbyszek, czy Tomek? Jeśli nie zostanę wpuszczona? Chyba umrę ze wstydu i zapadnę się pod ziemie.
- Miłej zabawy. - usłyszałam głos bramkarza. Popatrzyłam na niego, aby upewnić się czy na pewno mówi do nas. Spotkaliśmy się wzrokiem i zobaczyłam, że uśmiecha się do mnie znacząco. Spodobałam mu się!
- Dziękujemy. - odpowiedziałam mu z zawadiackim uśmiechem. Co ja robię?
- Przestań bo zaraz zacznie się ślinić. - zaśmiała się Paula, gdy wchodziliśmy do klubu długim korytarzem.
- Nie wiem o co ci chodzi. - powiedziałam z miną niewiniątka, a ona zaczęła się śmiać jeszcze głośniej. Ta sukienka na prawdę dodała mi odwagi. Weszłyśmy na parkiet gdzie tańczyło dość sporo ludzi.
- Chodźmy do chłopaków. Pewnie są w loży. - próbowała przekrzyknąć muzykę. Skinęłam głową i ruszyłam za nią. Weszłyśmy po schodach i zauważyłam duże boksy ze stołami i fotelami. Wszystko było tak ekskluzywne, że zaczęłam się czuć nieswojo. Siedzieli w ostatniej loży, która była najmniejsza ale za to najbardziej stylowa. Kiedy nas zobaczyli przerwali rozmowę i patrzyli na nas tak, jakby nam powyrastały kolejne głowy. Zawstydzona oblałam się rumieńcem. Zerknęłam na Paulę, która była w swoim żywiole i zaczęła iść z jeszcze większą gracją. Nie możesz być od niej gorsza. Wyprostowałam się i wykrzywiłam usta w uśmiech. Byłam sporo niższa od Pauli ale miałam na sobie wysokie czerwone szpilki, które spowodowały, że sięgałam jej do połowy głowy.
- Opłacało się czekać. - odezwał się Tomek, który chyba jako pierwszy wyszedł z szoku. Patrzył głównie na Paulę, a ja poczułam ukłucie zazdrości. Zdałam sobie jednak sprawę z tego, że widział mnie w bieliźnie więc to logiczne, że skupił wzrok na nieznanym. Popatrzyłam na Zbyszka, który stał obok Pauli ale patrzył i na mnie i na Paulę.
- Zdecydowanie. - mruknął, siadając. - Zamówiliśmy wam drinki.
- Musisz tego spróbować. - Tomek podsunął pode mnie szklankę z niebieskim płynem. Przyjrzałam się jej podejrzliwie. - Sam wybierałem, a wiesz, że wiem co lubisz. Spróbuj. - patrzył na mnie wyczekująco. Wzięłam ją powoli do ręki i upiłam łyk. Mniam!
- Świetny. - mruknęłam z uznaniem i napiłam się znowu. Po tym jak wypiłam cały zaczęło mi się kręcić w głowie. Zabiję Tomka. Nie mogłam tak dłużej siedzieć. - Idzie ktoś ze mną tańczyć? - spytałam, wstając.
- Ja! - krzyknęła Paula i stanęła obok mnie. - Jeśli będziecie mieli ochotę możecie dołączyć. - rzuciła im przez ramie gdy szłyśmy trzymając się za ręce na parkiet. Znalazłyśmy wolne miejsce i zaczęłyśmy kołysać się w rytm piosenki. Kątem oka zauważyłam, że chłopaki stoją oparci o barierkę i nas obserwują. Zaczęło mi się to nawet podobać i mój taniec stał się bardziej... wyzwolony. Nie musiałyśmy długo czekać bo już po chwili jacyś dwaj mężczyźni tańczyli obok nas. Zadowolona, że mój jest przystojniejszy odwróciłam się do niego przodem. Zaczęliśmy się kołysać. Widziałam, że Zbyszek od razu podszedł do Pauli nawet przez chwilę nie pozwalając, żeby tańczyła z obcym mężczyzną. Ja nie miałam takiego obrońcy więc mogłam bawić się z nieznajomym do upadłego.
- Masz ochotę na drinka? - spytał, przekrzykując muzykę. Byłam padnięta, więc skinęłam głową i trzymając go za rękę pociągnęłam w stronę baru. - Jak masz na imię?
- Lena. - uśmiechnęłam się. - A ty?
- Sebastian. - uścisnął moją dłoń. - Jesteś stąd?
- Studiuję tutaj. - odpowiedziałam i zauważyłam, że cała trójka stoi przy barierkach i mnie obserwuje. - A ty czym się zajmujesz?
- Również studiuję. - mówi. Ciężko prowadzić rozmowę przy tak głośnej muzyce. Kończę szybko drinka i wstaje. - Dasz mi swój numer? Chętnie porozmawiałbym z tobą w lepszych warunkach. - on również wstaje, a ja bacznie go obserwuję. Jest wysokim blondynem o niebieskich oczach i pełnych ustach. Na prawdę jest niezłym ciachem. Uśmiechnęłam się do niego.
- Daj mi swój telefon. - krzyknęłam tak, żeby usłyszał. Wyciągnął telefon z kieszeni, a ja wpisałam swój numer i mu go oddałam.
- Odezwę się. - powiedział mi prosto do ucha.
- Mam nadzieję. - posłałam mu promienny uśmiech i ruszyłam w stronę schodów. Dołączyłam do reszty, która nadal stała przy barierkach. Tomek zagwizdał patrząc na zegarek.
- Nowy rekord! Tak szybko jeszcze nigdy nie wyrwałaś faceta! - krzyknął, żebyśmy go słyszeli. Pokręciłam głową, śmiejąc się i opadłam na jeden z foteli. Widocznie zamówili kolejne drinki bo przede mną leżała szklanka z pomarańczową substancją. Upiłam ją, patrząc jak zajmują swoje miejsca. - Dlaczego nie wzięłaś go do domu? - spytał, szczerze zdumiony.
- To nie był facet na jedną noc. - odpowiedziałam, sącząc drinka. - A ty co? - uniosłam brwi.
- Chodź tańczyć to zobaczysz jaką laskę zabiorę dzisiaj do siebie. - wstał i wyciągnął w moją stronę rękę. Przechyliłam drinka i aż się skrzywiłam. Nie sądziłam, że jest aż tak mocny. Zamknęłam oczy, żeby powstrzymać łzy. Wzięłam głęboki oddech i wstałam. Tańczyliśmy razem, aż do momentu gdy Tomek kogoś "wyhaczył". Nie byłam gorsza i po chwili tańczyłam z jakimś mężczyzną potem z drugim, trzecim. W między czasie pijąc kolejne drinki. Godzinę lub dwie godziny później wróciłam do loży. Zastałam tam tylko Zbyszka, który stał przy barierkach obserwując tańczących ludzi. W głowie mi się tak kręciło, że nie wiem jakim cudem udało mi się wejść po schodach. Opadłam na swój fotel i patrzyłam jak zbliża się do mnie. Usiadł obok i popatrzył na mnie z uśmiechem.
- Widzę, że dobrze się bawisz.
- Wspaniale ale mam już dość. Gdzie Paula? Chciałabym wrócić do domu. - jęknęłam opierając głowę o oparcie.
- Poczekaj tutaj. - powiedział i wstał. No cudownie.. On też mnie zostawił. Nienawidziłam siedzieć samej. Wstałam i chciałam schodzić po schodach ale zatrzymałam się w obawie, że z nich spadnę. Westchnęłam, patrząc na nie tak jakbym chciała wzrokiem sprawić, żeby zniknęły. - Gotowa? - usłyszałam za sobą głos Zbyszka.
- Na co? - zmarszczyłam brwi.
- Na powrót do domu. Wrócę z tobą. Paula i Tomek chcą jeszcze zostać, a ja szczerze mówiąc jestem strasznie zmęczony. Chodź.. Pomogę ci. - powiedział i chwycił mnie za rękę. Wciągnęłam głośno powietrze. O mój Boże. Teraz na pewno z nich spadnę. Nawet nie wiem kiedy byliśmy już na dole. Wychodziliśmy z klubu gdy przy wyjściu za rękę złapał mnie ochroniarz.
- Dobrze się bawiłaś? - spytał, patrząc na mnie.
- Świetnie. Dzięki. - uśmiechnęłam się do niego lekko i ruszyłam dalej. Czułam, że nadal mnie obserwuje. Fuj, przecież on jest łysy. Dlaczego się do niego uśmiechałam?
- Znasz go? - usłyszałam pytanie Zbyszka, który wydawał się szczerze tym zdziwiony.
- Nie. - odpowiedziałam automatycznie. - Powinniśmy zamówić taksówkę. - westchnęłam, siadając na jednej z ławek i czując jak żołądek zaciska mi się z głodu. - Możemy najpierw skoczyć coś zjeść? - spytałam patrząc na niego błagalnie.
- Jest 3 w nocy.. - uśmiechnął się trzymając telefon, którym chciał dzwonić po taxi. 
- Niedaleko stąd jest całodobowy McDonald. - powiedziałam cicho. - Jeść mi się chce, a w lodówce oprócz sałatek Pauli nic nie ma. Nie pojem sobie tą jej zieleniną.. - jęknęłam.
- Dasz radę tam dojść? - popatrzył na mnie z po wątpieniem. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Co go tak bawiło? Przecież zachowywałam się normalnie.. W sumie tak jak nigdy w jego towarzystwie bo teraz w głowie miałam jedynie cheeseburgera.
- Bez problemu. - odpowiedziałam. Wstałam ale zaraz po tym się zatoczyłam. W ostatniej chwili złapał mnie za ręce. - Nic mi nie jest. Ławka jest za niska, a moje obcasy za wysokie. - powiedziałam szybko i ruszyłam przed siebie, słysząc jego śmiech. Zrównał się ze mną i w milczeniu szliśmy pustymi ulicami. Lubiłam spacerować nocą. Stare budynki, oświetlone nocą strasznie mi się podobały. Teraz jednak wszystko wirowało, a ja musiałam się naprawdę wysilić, żeby iść w miarę prosto.

                                                                              ~*~

W podzięce za tyle komentarzy poprzestawiałam wszystko i wyszedł mi strasznie długi rozdział. Nie za długi?
Nadal proszę o komentarze. :)
Następny w sobotę :)

11 komentarzy:

  1. Nie jest za długi. Jest idealny :D jak zawsze :-)
    Z niecierpliwością czekam na nastepny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie za długi;) ja mogę czytać i czytać i czytać;) do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  3. To z rozdzialu na rozdzial coraz bardziej mnie ciekawi! Nie moge doczekac sie nastepnego rozdzialu (komentuje z telefonu wiec przepraszam za bledy) :D Pozdrawiam Zuzanna

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jest za długi, może być dwa razy dłuższy ! :) bardzo fajny, jestem ciekawa jak za kończy się ten spacer do domu ...:D pozdrawia. . :))

    OdpowiedzUsuń
  5. za długi połowa z tego by wystarczyła...:D taki tam żarcik .
    wydaje mi się, że powinna wziąć przykład z samej siebie gdy jest trzeźwa. Kontakty z ludźmi (czytaj z ZB9) wychodzą jej lepiej po pijaku. Nie wiem co ty tam wykombinujesz po ich samotnym powrocie do domu ale liczę na to, że będzie gorąco :D
    czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  6. za długi?? jak dla mnie to nawet 10 razy dłuższy mógłby być xd mega mega mega ciekawy ^^ nie mg sie doczekać nastepnego :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie za długi, mógłby być jeszcze dłuższy! A opowiadanie coraz ciekawsze. Lena jaka szalona, nie spodziewałabym się. Mam nadzieję, że niedługo Kubiak wkroczy do akcji. Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Mogą być jeszcze dłuższe! Dodaj rozdział szybciej! Są niesamowite! Gratuluję pomysłowości! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mogą być jeszcze dłuższe, cudowne... Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  10. Mmm, jestem zachwycona ;33

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem ciekawa dalszej części.. :D
    Jest odpowiedni, zawsze takie mogłyby być. :D
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń