poniedziałek, 28 lipca 2014

XI. Zaw­sze trze­ba po­dej­mo­wać ry­zyko. Tyl­ko wte­dy uda nam się pojąć, jak wiel­kim cu­dem jest życie

- Ten czy ten? - spytałam Zbyszka, trzymając w dłoniach dwa srebrne zegarki.
- Oba mi się podobają. - wzruszył ramionami.
- Nie ma takiej odpowiedzi. Zdecyduj się.
- Ten po prawej. - powiedział po krótkim namyśle. 
- Serio? - zmarszczyłam brwi, a on się zaśmiał.
- Weź ten po lewej.
- Dobra. - przytaknęłam bo faktycznie ten po lewej był ładniejszy. Zapłaciłam za niego i ruszyliśmy dalej. - Gdzie teraz?
- Kręgle? - spytał z nadzieją w głosie.
- Gotowy na to, żeby przegrać z kobietą? - uniosłam brwi, a on popatrzył na mnie z uniesionymi brwiami.
- Wyzwanie?
- Mhm. - przytaknęłam i w tym samym momencie zobaczyłam najładniejszą sukienke jaką kiedykolwiek w życiu widziałam. Nie zwracając uwagi na to, że Zbyszek szedł dalej śmiejąc się z tego, że mam tak wielkie ambicje, weszłam do sklepu i zaczęłam szukać odpowiedniego rozmiaru.
- Tu jesteś. - usłyszałam głos Zbyszka ale nawet na niego nie popatrzyłam. - Wiesz jak głupio musiałem wyglądać idąc i mówiąc sam do siebie? - spytał, naburmuszony.
- Na pewno nie gorzej, niż zwykle. - uśmiechnęłam się złośliwie. - Żartuje. - powiedziałam, śmiejąc się. - Ty zawsze dobrze wyglądasz nawet gdy zachowujesz się jak wariat. Idę do przymierzalni. - powiedziałam, biorąc ze sobą sukienkę w odpowiednim rozmiarze. Naburmuszony szedł powoli za mną. Zamknęłam drzwi na suwak i się przebrałam. Niemożliwe. Sukienka na mnie wisiała, a przecież zawsze nosiłam M. - Zbyszek! - rzuciłam w przestrzeń nie wiedząc, czy jest za drzwiami.
- Słucham. - odpowiedział.
- Przyniesiesz mi XS? - poprosiłam.
- A jaki masz tam kolor?
- Indygo. - odpowiedziałam, ściągając ją.
- Że jaki? - spytał, a ja zaczęłam się śmiać.
- Niebieski.
- Nie można było tak od razu?
- Idź. - powiedziałam i zaraz potem słyszałam jak się oddala. Oparłam się o drzwi i patrzyłam na swoje odbicie. Jak to możliwe, że schudłam? W sumie.. Po takich nocach jakie spędzałam ze Zbyszkiem to jednak możliwe. - Mam.
- Podaj mi górą bo jestem w bieliźnie.
- Lena - powiedział już ciszej.
- Hmm?
- Robiłaś to kiedyś w przymierzalni?
- Przestań i daj mi tą sukienkę. - syknęłam. Cisza. - Zbyszek. - Nic. Uchyliłam lekko drzwi, a on wparował do środka, zamknął za sobą drzwi i przyparł mnie do ściany. - Zby.. - zaczęłam ale wpił się w moje usta, próbując wtargnąć w nie językiem. Rozchyliłam je lekko i po chwili złączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Wplotłam palce w jego włosy i przyciągnęłam go mocniej. Ścisnął moje pośladki, przyciągając mnie do swojej erekcji. Byłam podniecona faktem, że w każdej chwili ktoś może nas nakryć. Słyszałam odgłosy, które świadczyły o tym, ze nie jesteśmy w przymierzalniach sami. Poczułam palce Zbyszka, które właśnie wsuwały się pod materiał moich koronkowych fig, a już po chwili poczułam je w sobie. Nadal mnie całował czym zagłuszył mój jęk.
- Musisz być cicho. - szepnął z zawadiackim uśmiechem. Zaczął całować moją szyję, a ja z całych sił próbowałam zachować spokój. Przygryzł płatek mojego ucha. - Miałem na to ochotę już w chwili gdy zobaczyłem cię w kancelarii. Nawet nie wiesz jak cholernie seksownie wyglądałaś za tym biurkiem. - wymruczał mi do ucha swoim seksownym głosem. Czułam, że zaraz oszaleje.
- Wejdź we mnie. - poprosiłam i zamknęłam oczy, czując, że ruchy jego palców stają się jeszcze odważniejsze.
- O nie, nie.. - uśmiechnął się pod nosem i jedną ręką odpiął mój biustonosz. Zamknęłam oczy delektując się jego dotykiem. Odchyliłam głowę do góry i cichutko pojękiwałam. Nie mogłam tak dłużej. Czułam, że jeszcze kilka minut i zwariuję. Szarpnęłam za pasek jego spodni i go rozpięłam. Pociągnęłam za nie mocno, ściągając je razem z bokserkami. Objęłam jego męskość dłońmi i zaczęłam nimi poruszać z satysfakcją patrząc jak wciąga głośno powietrze. - Niech to szlag. - warknął i zanim zorientowałam się co zamierza już trzymał mnie na rękach i powoli we mnie wchodził. Zamknęłam oczy i przygryzłam wargę do krwi, żeby nie wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Zaczął się we mnie poruszać, a ja skryłam twarz w zagłębieniu jego szyi. Wchodził coraz głębiej. Wbiłam paznokcie w jego plecy i odchyliłam głowę do tyłu. Szczytowaliśmy w tym samym czasie, a nasze jęki zagłuszyliśmy namiętnym pocałunkiem. Oderwaliśmy się od siebie po dłuższej chwili głośno oddychając. Wysunął się ze mnie, a ja zaczęłam szybko ubierać  bieliznę, której mnie pozbawił.
- Gdzie jest ta sukienka? - spytałam tak jakby przed chwilą nic się nie wydarzyło. Zaśmiał się cicho i pocałował w czoło, podając mi sukienkę. Uchylił lekko drzwi, sprawdzając czy droga wolna i wyskoczył szybko na zewnątrz. Włożyłam ją na siebie i okazało się, że leży idealnie. Wyszłam i stanęłam przed Zbyszkiem. - Co sądzisz? - uniosłam brwi, okręcając się.
- Wyglądasz wspaniale. - powiedział z uznaniem. Podszedł do mnie od tyłu, gdy przeglądałam się w dużym lustrze i objął w pasie. - Chociaż bez sukienki prezentujesz się jeszcze lepiej. - poczułam, że na twarzy pojawiają mi się rumieńce ale uśmiechnęłam się szeroko.
- Zboczeniec. - pokręciłam głową, próbując wyrwać się z jego uścisku.
- Przy tobie na prawdę się nim czuję. - szepnął mi do ucha i mnie puścił. Wróciłam do przymierzalni i założyłam swoją sukienkę. - Bierzesz?
- Tak. - powiedziałam, wychodząc.
- Zapłacę. - usłyszałam jego głos gdy stałam w kolejce. Rzuciłam mu przez ramie mordercze spojrzenie i ponownie się odwróciłam.
- Nawet nie zaczynaj. - warknęłam, szukając w torebce portfela. Podałam kartę sympatycznej blondynce, której oczy na widok Zbyszka zaczęły błyszczeć. - Dziękuję. - skinęłam do niej, czego nawet nie zauważyła i odebrałam od niej reklamówkę i kartę. Ruszyłam do wyjścia, a Zbyszek, który jak kątem oka udało mi się zauważyć, podążał za mną z naburmuszoną miną. - Jesteś na mnie zły? - westchnęłam.
- Nie lubię gdy kobieta przy mnie płaci, a ty robisz to notorycznie. - wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Nie rozumiem dlaczego miałbyś za mnie płacić. - wzruszyłam ramionami, oburzona.
- Jestem facetem. - warknął.
- Wiem. - uśmiechnęłam się znacząco, a on przewrócił oczami. - Zbyszek to, że jesteś facetem nie oznacza, że musisz za mnie płacić.
- Możesz mi powiedzieć dlaczego tak bardzo ci to przeszkadza? - spytał nadal zdenerwowany.
- Bo jestem w stanie zapłacić za siebie sama i nie widzę potrzeby, żebyś płacił za mnie. Rozumiem, że możesz płacić za Paulę w końcu to twoja dziewczyna.. - urwałam i westchnęłam, widząc, że się krzywi. - Zamierzasz się z nią rozstać, gdy wróci? - wypaliłam prosto z mostu. Musiałam wiedzieć na czym stoję, a udawanie szczęśliwych i beztroskich nie mogło trwać wiecznie.
- Musimy o tym rozmawiać w galerii handlowej? - spytał, nie patrząc na mnie.
- Odpowiedź na to pytanie jest dość prosta. - zmarszczyłam brwi. - Tak albo nie.
- Chodź. - odpowiedział i pociągnął mnie za rękę w przeciwnym kierunku.
- Dokąd idziemy?
- Do mnie.
Drogę do jego mieszkania pokonaliśmy w milczeniu. Wiedziałam, że był zdenerwowany. Ja nawet nie wiedziałam jak mam opisać mój stan emocjonalny. Stresowałam się tym co mi powie. Zostawi ją? Wtedy będę musiała się wyprowadzić. Zostanie z nią? Wtedy w sumie też będę musiała się wyprowadzić bo nie będę patrzyć na nich po tym wszystkim co się stało. Ścisnął mi się żołądek na myśl o tym, że mogę go więcej nie zobaczyć. Przerażał mnie fakt, że czułam się tak jakbym była od niego uzależniona. Nie wyobrażałam sobie tego, że go nie będzie.

Zaparkowaliśmy pod jego blokiem. Nawet nie miałam pojęcia, że mieszka na Wilanowie. Cóż... Siatkarze muszą nieźle zarabiać.  Jego mieszkanie, a raczej apartament był jakieś trzy razy większy, niż moje lokum. Znajdowaliśmy się właśnie w wielkim salonie z kanapą, kominkiem, telewizorem plazmowym i innymi rzeczami, które tworzyły ekskluzywną całość. Poczułam się tutaj nieswojo. Usiadłam ostrożnie na kanapie i patrzyłam na Zbyszka, który właśnie pozbywał się wszystkiego z kieszeni, kładąc to na blacie.
- Gdzie jest twój współlokator? - spytałam cicho.
- Pojechał do rodziny. Ma teraz małe problemy i często u nich przebywa albo oni tutaj. - odpowiedział. - Napijesz się czegoś?
- Wody. - powiedziałam, czując, że zasycha mi powoli w buzi. Podał mi szklankę i usiadł obok. Upiłam łyk i obserwowałam go uważnie. Westchnął i już miał się odzywać, gdy usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
- Przepraszam. - powiedział i wstał. - Co ty tutaj robisz? - spytał kogoś kto stał przed nim.
- Też się cieszę synku, że cię widzę. - usłyszałam kobiecy głos i zamarłam, zdając sobie sprawę z tego, że to jego matka. Zaraz potem ją zobaczyłam. Weszła do mieszkania trzymając w rękach dwie duże reklamówki i blaszkę placka. Wstałam odruchowo. - Ja rozumiem, że masz mało czasu ale pasowało.. oo.. - urwała, widząc, że jej syn nie jest sam. Wziął od niej siatki i placek.
- Dzień dobry. - powiedziałam nieśmiało, nie bardzo wiedząc co mam ze sobą zrobić.
- Dzień dobry. - odpowiedziała, uśmiechając się lekko. Cieszyłam się, że wyglądałam tak elegancko. Dobre pierwsze wrażenie to podstawa.
- Lena Stankiewicz, miło mi. - podeszłam do niej z uśmiechem.
- Jadwiga Bartman, mi również. - uścisnęła moją dłoń. - Przyjaźnicie się? - spytała, unosząc brwi.
- Jestem współlokatorką Pauli. - odparłam. - Byłam w pobliżu i przywiozłam Zbyszkowi ładowarkę. Tak właściwie to powinnam już iść. - dodałam, chwytając torebkę.
- Proszę zostać. Upiekłam sernik i nalegam, żeby pani go spróbowała. Nie chciałam wam przeszkadzać. - powiedziała szybko, a ja jęknęłam w duchu.
- Nie przeszkodziła nam pani na prawdę. - skłamałam, uśmiechając się lekko.
- W takim razie niech pani zostanie i nie daje się prosić. - odparła, biorąc od Zbyszka sernik, ktory nadal trzymał go w rękach nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. - Paula nadal jest w Mediolanie?
- Tak.. Wraca za kilka dni. - odpowiedziałam, siadając na wysokim krzesełku po drugiej stronie blatu.
- Takie życie modelki. - mruknęła pod nosem i jeśli dobrze zinterpretowałam ton jej głosu to wychodziło na to, że nie bardzo podobał jej się zawód Pauli. - A pani czym się zajmuje?
- Proszę mi mówić Lena. - poprosiłam. - Studiuję i pracuję.
- Na jakim kierunku pani.. studiujesz? - poprawiła się szybko.
- Prawo. - odpowiedziałam z uśmiechem, a ona uniosła lekko brwi.
- Chcesz zostać adwokatem, czy wybrałaś jakąś inną specjalizację?
- Nie, nie.. Zdecydowałam się na adwokata bo wiem doskonale jak to wygląda. Moi rodzice pracowali w tym zawodzie, a teraz pracuje w jednej z warszawskich kancelarii. Podoba mi się to. - wzruszyłam ramionami.
- Skończyłaś mamo? - spytał zniecierpliwiony.
- Co miałam skończyć? - zmarszczyła brwi.
- To przesłuchanie. - westchnął.
- Przecież ja chcę tylko poznać twoją koleżankę. - powiedziała, nie rozumiejąc o co mu chodzi.- Ty mi o niczym nie mówisz to próbuję dowiedzieć się czegoś sama. Przeszkadza ci to? - zwróciła się z tym pytaniem do mnie.
- Nie skąd.. - odpowiedziałam automatycznie. - Bardzo dobry. - mruknęłam z uznaniem po tym jak spróbowałam sernika.
- Cieszę się, że ci smakuje. - uśmiechnęła się szeroko. - Zbyszek tak się zastanawiam co ty jadasz skoro w lodówce nie masz nic.
- Ostatnio jadam u Pauli. - powiedział.
- Paula potrafi gotować? - spytała z niedowierzaniem w głosie.
- Lena gotuje i serio jest w tym świetna. - odparł, a ja czułam się na policzkach kwitną mi rumieńce. - Ostatnio zrobiła zapiekankę ryżową, która była przepyszna.
- Zapiekłaś ryż z mięsem?
- Z rybą.. Znalazłam ten przepis dzień wcześniej.. - zaczęłam i od tego momentu przez następną godzinę nasza rozmowa kręciła się wyłącznie wokół gotowania.

Pani Bartman pożegnała się z nami około 21. Zbyszek zamknął za nią drzwi, a ja zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Byłam wyczerpana, oczy mi się zamykały, nóg nie czułam i jedyne o czym teraz marzyłam to gorąca kąpiel i ciepłe, wygodne łóżko.
- Wychodzisz? - spytał, wyraźnie zaskoczony.
- Jestem zmęczona. - odpowiedziałam, biorąc do ręki ostatnią reklamówkę z zakupami. - Porozmawiamy następnym razem. - dodałam i ruszyłam w stronę drzwi ale zatarasował mi przejście. - Zbyszek jest już późno, a ja muszę wcześnie wstać. - westchnęłam.
- Zostań u mnie na noc. Rano cię odwiozę. - powiedział szybko.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł.. - odparłam cicho. Chciałam zostać. Cholernie chciałam zostać ale dopóki nie dowiem się na czym stoję nie mogę brnąć w to dalej.
- Dlaczego? - spytał zdezorientowany. - Nie chcę, żebyś wychodziła.
- Jestem zmęczona i chce iść spać. - westchnęłam głośno, przestępując z jednej nogi na drugą.
- Mam bardzo wygodne łóżko. - nalegał.
- Nie mam ze sobą żadnych rzeczy. - powiedziałam, próbując chwytać się każdej deski ratunku.
- Mam nową, zapasową szczoteczkę do zębów. Jutro przed pracą zawiozę cię do domu i będziesz miała czas się przygotować.
Stałam na przeciwko niego i uważnie go obserwowałam. Wiedziałam, że zależało mu na tym ale tak właściwie dlaczego? Bo chce się ze mną pieprzyć? Gdyby chodziło o coś więcej już w galerii handlowej odpowiedział mi, że po powrocie Pauli z nią zerwie. Może chciał się po prostu zabawić? Byłam ciekawa co zrobi gdy zostanę. Będzie próbował się do mnie dobierać? Jeśli tak to sprawa będzie przesądzona. Nie dowiem się jeśli się nie zgodzę. Poza tym jeśli mamy zakończyć ten.. układ to przynajmniej spędzę z nim odrobinę więcej czasu.
- Dobrze. - powiedziałam cicho i rzuciłam siatki ponownie na kanapę. - Gdzie jest łazienka? Potrzebuję jeszcze czegoś do spania. - dodałam, widząc jak na jego twarzy pojawia się szczery, szeroki uśmiech. Hmm.. Na prawdę się cieszy.
- Nie ma sprawy. - odparł i podszedł do mnie. Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. - Chodź.
Poprowadził mnie do swojego pokoju i wyjął koszulkę z wielkiej szafy wypełnionej ciuchami. Podał mi ją i ruszył w stronę łazienki.
- Tu masz ręcznik, szczoteczkę.. - sięgnął do jednej z półek. - Jeśli będziesz czegoś potrzebowała to po prostu krzycz. - powiedział i wyszedł. Patrzyłam chwilę na drzwi, które przed chwilą zamknął. Możne nie chodziło mu wyłącznie o seks? W takim razie dlaczego tak bardzo zależało mu na tym, żebym została? W sumie poczułam ukłucie żalu. Skoro wszystko może się skończyć to jeden raz w tą czy w tą chyba nikomu by nie zaszkodził. Że co?! Przerwałam moje głupie myśli i się rozebrałam. Weszłam pod prysznic i puściłam gorącą wodę. O tak. Po tak długim i męczącym dniu właśnie tego teraz potrzebowałam. Byłam kompletnie zagubiona. Śmiać mi się chciało z samej siebie i mojego dotychczasowego zachowania. Było pięknie ale jak długo mogło to trwać? Nie mogliśmy udawać, że Pauli po prostu nie ma bo wracała za kilka dni.
Wyszłam spod prysznica i spojrzałam na swoje odbicie. I co narobiłaś, mruknęłam. Założyłam koszulkę Zbyszka o wiele za dużą i umyłam zęby. Wyszłam nieśmiało i ruszyłam w stronę jego pokoju. Siedział na łóżku i czytał coś na laptopie, marszcząc brwi. Podniósł głowę i popatrzył na mnie uśmiechając się lekko.
- Ładnie wyglądasz. - powiedział, mierząc mnie wzrokiem. - Kładź się, a ja idę wziąć prysznic. - dodał, wstając.
- Ok. - mruknęłam, wsuwając się pod kołdrę. Zostawił mnie samą, a ja zaczęłam rozglądać się po jego sypialni. Była dokładnie taka jaką sobie wyobrażałam. Jasna i nowoczesna. Próbowałam zasnąć jak najszybciej ale wizja seksu ze Zbyszkiem w tym wygodnym łóżku  mi to uniemożliwiała. Zanim się zorientowałam był już z powrotem. Leżałam na plecach i gapiłam się w sufit. Łóżko ugięło się pod jego ciężarem, a ja mimowolnie zerknęłam na niego. Odwrócił się na bok tak, że patrzył prosto na mnie.
- Cieszę się, że zostałaś. - szepnął i pocałował mnie w czoło. - Dobranoc.
Zrobiłam oczy wielkości monet pięciozłotowych. Popatrzyłam na niego ale on już przekręcił się na plecy i leżał z zamkniętymi oczami. Dobranoc? Serio? Dobranoc? A co z seksem, jęknęłam w duchu. Przecież właśnie tego chciałam. Tego, żeby udowodnił mi, że nie zależy mu wyłącznie na seksie. Ale.. Dlaczego nie? Oszaleję przez niego.
- Dobranoc. - westchnęłam zrezygnowana i zamknęłam oczy. Starałam się skoncentrować na wszystkim tylko nie na tym, że leżał obok mnie w samych bokserkach. Dzieliło mnie kilka centymetrów od tego boskiego ciała. Zaczęłam szybciej oddychać. Co mi się dzieje? Otworzyłam oczy i przekręciłam się na bok - przodem do niego. Było ciemno więc widziałam tylko jego zarys. Nie zależało mu tylko na seksie. Chciał, żebym została bo chciał mieć mnie przy sobie. Uśmiechnęłam się i poczułam przyjemne ciepło, które rozlewało się po całym moim ciele. Zanim zdążyłam się zastanowić nad tym co robię cmoknęłam go w policzek.
- A to za co? - spytał, a w jego głosie usłyszałam zadowolenie.
- Tak po prostu. - odpowiedziałam, a on podniósł ręce czekając, aż zatopię się w jego ramionach. Położyłam głowę na jego ramieniu i westchnęłam szczęśliwa.
- Lena? - usłyszałam po chwili.
- Hm? - mruknęłam z zamkniętymi oczami.
- Jutro jest mecz. Gramy z Jastrzębskim Węglem. Przyjdziesz? - spytał, szeptem.
- A chcesz, żebym przyszła?
- Bardzo.
- No to przyjdę. - powiedziałam, wtulając się w niego.

Obudziłam się przed budzikiem. Otworzyłam oczy i na dzień dobry zauważyłam klatkę piersiową Zbyszka. Mruknęłam zadowolona i przejechałam po niej dłonią. Czyżbym była w raju? Uniosłam się na łokciu i popatrzyłam na niego. Spał, oddychając równo. Wyglądał uroczo ale nawet teraz cholernie seksownie. Nie chciałam go budzić bo mógł spać jeszcze ponad pół godziny. Usiadłam na łóżku i przeciągnęłam się. Byłam strasznie głodna i wpadłam na świetny pomysł. Wyskoczyłam z łóżka i ruszyłam w stronę kuchni. Zatrzymałam się gwałtownie w progu widząc, że tam już ktoś jest.

                                                                                        ~*~

Huhu Kto to może być? Jak myślicie? :)
Nie wiem czy zauważyłyście ale po prawej stronie umieściłam sondę z pytaniem, które opowiadanie podobało Wam się najbardziej :) Jeśli macie ochotę to możecie wybrać :)
Dziękuję za wszystkie miłe słowa w komentarzach :)
Następny w piątek lub sobotę :)
Miłego tygodnia :)

12 komentarzy:

  1. Nooo kto to może być?;D dowiemy sie dopiero w piątek lub w sobotę (mam nadzieję że w piątek;D). Do następnego!!!;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może Paula? Ale wtedy by były jaja :D Ale może Lena zamieszkałaby ze Zbyszkiem, a Paula by już nie stanęła im na drodze do gromadki dzieci i obrączki na palcu xD
    Czekam na następny, pozdrawiam. :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Paula albo wspołlokator :p rozdział jest super

    OdpowiedzUsuń
  4. Lepiej żeby był to współlokator, a jak Paula to w następnym rozdziale będzie ostro. Wreszcie Lena spytała Zbyszka o rozstanie, a ten tak jak myślałam wymigał się od odpowiedzi. Mam nadzieję, że następny w piątek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że to współlokator . :D bardzo miło się czytało i fajnie, że dodałaś jednak dziś . Pozdrawiam serdecznie i do następnego ! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie lubie jak konczysz w najciekawszym momencie -,-
    ale rozdzial świetny :D nie moge sie doczekac nastepnego ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. nie rozumiem dlaczego nie ma opcji: ŻADEN. ;c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a tak wracając do rozdziału.
      nie można za długo tkwić w takim położeniu, bo to wykończy tę dwójkę. Trójkąty są dla ludzi, którym nie zależy na uczuciach innych a ani Lena ani ZB9 nie wyglądają na takich. Muszą ostatecznie coś ustalić, postanowić czy są dalej razem jako para czy po prostu ucinają tę znajomość...

      Usuń
    2. aa wracając do mojego 1 komentarza, to żarcik, ofkorsowo. :D
      lofciam systkie tfoje opowiadania <3 <3 <3 :****

      Usuń
    3. Droga Rillo,
      Tak jak już wspomniałam opcji nierealnych nie brałam pod uwagę :) hahah :)
      A co do rozdziału to w pełni się z Tobą zgadzam :)

      Usuń
  8. No to będą musieli ze sobą trochę porozmawiac i wyjaśnic w końcu tą całą ich relację. A kogo mogła tam spotkac? Może Kubiaka ? :D
    Pozdrawiam Kasia :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Haha obstawiam mamę Zbyszka, albo Paulę! Zobaczymy!
    Super Ci idzie.
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń